piątek, 30 września 2022

Nic się nie zmieniło...

 


Najszlachetniejsza przyjemność to radość zrozumienia ...Oczywiście w tym przypadku autor nawiązuje do "widzenia" nie jako aktu fizycznego, ale jako metafory zrozumienia rzeczywistości. Ci, którzy "widzą" to ci, którzy potrafią dostrzec rzeczywistość w szerszym sensie. Ci, którzy widzą tylko to, co im pokazano, są uzależnieni w procesie postrzegania od pomocy innych. W związku z tym często "widzą" też tylko,  to co ci inni chcą by "widzieli". I wreszcie ci, którzy nie widzą bo po prostu nie pragną zrozumieć tego, co mówi im świat...

wtorek, 27 września 2022

Stop agresji ...

 


Co się kryje pod sarkazmem ...


 Często postrzegamy sarkastyczny język jako oznakę bystrości umysłu oraz wysokiego ilorazu inteligencji  albo uważamy, że to tylko gra słów i zabawa językiem. Niestety okazuje się jednak, że te kunsztownie poskładane słowa są bardzo często pełne trucizny. Sarkastyczny język jest pełną agresji artylerią. Owinięte w miękkie słowa i zakamuflowane puszkiem uprzejmości "pociski" trafiają celnie. Potrafią dogłębnie ranić i odzierać z poczucia własnej wartości osoby, do których są kierowane. Krótko ujmując ubrany w inteligentne i nawet najbardziej błyskotliwe zwroty sarkazm jest agresją i tak naprawdę uniemożliwia efektywną komunikację. Dlatego by umieć się przed nim bronić, może warto spojrzeć na taki przejaw komunikacji inaczej i uzmysłowić sobie, że sarkazm to rodzaj agresji słownej tak bardzo powszechnej, że aż istnieje na nią niepisane przyzwolenie. Warto też zanotować w pamięci, że posługują się nim zwykle ludzie, którzy w ten sposób kamuflują swój brak pewności siebie poprzez wielkie słowa i aroganckie zwroty. Ci ludzie w ten sposób się dowartościowują ...dlatego tak lubią sprawiać,  żeby inni w ich otoczeniu czuli się mniejsi, nieważni i poniżani. To daje im poczucie wyższości intelektualnej, oraz tego, że są zdolniejsi, szybsi, mądrzejsi… od tych do których "strzelają słowem". Ich cięty język, sarkastyczne puenty są obficie doprawione pogardą dla drugich i całym mnóstwem gorzkiej ironii.  Sarkazm to też pewien rodzaj rezygnacji świadczący o tym , że człowiek posługujący się nim stracił nadzieję, w nic już nie wierzy... i jest jak naczynie, w którym pozostał tylko paskudny osad rozczarowania...  nic dziwnego, że wkurza go, że ktoś może jeszcze na ten przykład w coś wierzyć...

piątek, 23 września 2022

Czasami człowiek musi, Inaczej się udusi.....

 


Patrzę na to wszystko co się dzieje w kraju i oczom nie wierzę. Mam nieodparte wrażenie, że mentalnie to my niestety nadal nie do końca jesteśmy w Europie. Szokuje mnie nacjonalizm pobrzmiewający to tu to tam i fałszywe patriotyzmy sklejone z papieru, bezkarność rządzących, ogólny chaos i dysfunkcyjność państwa. I choć wiele przecież udało się osiągnąć to, jednak patrząc na całokształt... uważam, że jest katastrofalnie. Jako, że jestem po przebytej "jelitówce" bardzo możliwe, że spadła mi odporność w ogóle i ta na nasze państwo też i dlatego zrzędzę i jestem na maksa sfrustrowana. Nie mam już gorączki a mimo to towarzyszy mi odczucie Déjà vu ... Mam wrażenie, że moje życie zatoczyło koło i wróciło do PRL/u . To wrażenie staje się jakieś takie coraz bardziej realistyczne, wręcz namacalne. Bo tak jak wtedy w mieszkaniu zimno, w sklepach kosmiczne ceny, w prawdzie póki co, na półkach nie króluje jeszcze tylko ocet, ale co mi z tego, że towar jest skoro siła nabywcza mojej emeryckiej gaży spada i w zasadzie muszę ograniczać się do tego co było na kartki czyli do podstawowych i niezbędnych do życia artykułów. Wrócił system reglamentowania węgla i komitety kolejkowe. Wieczorami coraz ciemniej w parkach i na ulicach wygasza się latarnie... czekam tylko na planowe wyłączenia energii elektrycznej i powrót codziennych komunikatów o stopniach zasilania. Wrócił centralistyczny system zarządzania. Pierwszy sekretarz mówi jak mamy żyć.  Z telewizora ci  z wierchuszki z wypchanymi kabzami, w wykwintnych garniakach znowu uczą maluczkich jak żyć oszczędnie, jak nie wydawać pieniędzy na bzdety... Wszak ich nie dotyczą dylematy nieudaczników z dołów społecznych - takie jak np za co kupić leki i opłacić lekarza ? Zwolennicy zdrowego  stylu życia też mogą się cieszyć... znowu będziemy żyć bliżej natury zbierając hrust, rabując co się da z lasu, uprawiając ogródki z których inni zaczną namiętnie kraść. Oszczędzając wodę , będziemy mniej prać a tym samym mniej detergentów zużywać, żadziej się myć i jeszcze mniej dezodorantów używać.  W ramach oszczędności będziemy także mniej jeść, mniej żywności marnować, będziemy szczuplejsi. Oszczędzając energię szybciej będziemy chodzić spać ,będziemy więc wypoczęci.  Siedząc w zimnie będziemy się hartować i mniej latać po lekarzach ... itd, itp.  Zalety powrotu do PRL/u  mogłabym jak widać mnożyć. Tylko szczerze mówiąc sama siebie nie rozumiem ... czemu zamiast cieszyć się - tak bardzo się wkurzam ??? 


piątek, 16 września 2022

środa, 14 września 2022

Warte zapamiętania...

 

Jeśli dajesz asertywnie, możesz spodziewać się i wdzięczności i zaangażowania z każdej strony. Twoje dawanie działa jak magiczna różdżka – zacieśnia więzi  i poprawia relacje.

Jeśli jednak dajesz ofiarnie – totalnie, wszystko, co tylko możesz, w każdym momencie – możesz spodziewać się jednego: wykorzystywania przez innych ludzi. Najgorsze w tym wszystkim jest jedno: to nie jest wina tych osób. To Ty pozwalasz na to, aby inni wyciskali z Ciebie wszystko, co tylko mogą. Dajesz – bez kontroli – to biorą ile się da. 

Wypalenie rodzicielskie...


  Najpierw walczymy z naszymi rodzicami, a potem, gdy już sami jesteśmy dorośli, to walczymy z dziećmi. Jeśli o wszystko cały czas musimy toczyć wojny, to siłą rzeczy przenosimy te wzorce z pokolenia na pokolenie.  W relacjach rodzinnych i w ogóle w rolach wymagających pracy z ludźmi, których zachowań nie możemy do końca kontrolować towarzyszy nam poczucie braku skuteczności i kontroli, a to sprawia, że wypalenie pojawia się częściej niż w innych sytuacjach życiowych.  Psychologowie, którzy zajmują się tą tematyką, podkreślają, że charakterystyczny dla syndromu wypalenia rodzicielskiego / o którym chcę dziś napisać/, jest jego przewlekły charakter, ponieważ rodzicielstwo jest rolą, którą realizuje się niemal każdego dnia, 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Mamy skłonność do mitologizowania macierzyństwa. Natomiast  mało się mówi o tym, że rodzicielstwo jest dla ludzi stresujące. I jak każdy "medal" ma dwie strony. A co za tym, że nie wszyscy potrafią sobie poradzić z tą bardziej matową stroną. Stres rodzicielski, który prowadzi do wypalenia może wynikać w dużej mierze ze zmian cywilizacyjnych, przemian społecznych, które mają też i negatywny wpływ na ludzi patrząc pod kątem rodzicielstwa. Bowiem pracujemy coraz dłużej, mamy coraz mniej czasu żeby odpocząć, zregenerować się. Cięgle dążymy do tego, aby poziom PKB był wyższy, aby stopa bezrobocia była niższa, żeby móc konsumować jak najwięcej... i jak widać dochodzimy do sytuacji, w której rola rodzica naturalna dla wszystkich gatunków, stała się w tym aspekcie czynnikiem ryzyka. Badania nad wypaleniem rodzicielskim jasno pokazują, że niektórym rodzicom brak zasobów psychologicznych do poradzenia sobie z tym zadaniem. Poza perfekcjonizmem kluczowe dla wypalenia rodzicielskiego są inne cechy jak np. neurotyczność, niestabilność emocjonalna i reagowanie negatywnymi emocjami na wiele sytuacji, czy trudność w radzeniu sobie ze stresem. Ryzyko wypalenia zwiększa np. liczba posiadanych dzieci, przewlekła choroba dziecka, albo niski wiek dzieci. Bycie rodzicem nie jest prostym zadaniem i choć nie wszyscy się do tego przyznają to jednak wielu dopadają objawy wypalenia rodzicielskiego takie jak: wyczerpanie rolą rodzicielską, utrata przyjemności z roli rodzica, dystansowanie się od dziecka oraz spadek samooceny rodzicielskiej. Z badań wynika,że wśród rodziców o najsilniejszym wypaleniu ok. 35% żałuje tego, że zdecydowało się w ogóle na posiadanie dzieci. 65%  ma dość, ale nie żałują /a przynajmniej tak twierdzą/ .

Oczywiście w swoim wpisie traktuję temat bardzo pobieżnie. Chcę jedynie zwrócić uwagę na problem... gdyż tzw. rodzicielskie wypalenie to nie tylko problem samego rodzica. Niestety sfrustrowany rodzic często równa się przemoc stosowana wobec dzieci. Wypalenie ma bardzo bezpośredni wpływ na to, jak odnosimy się do dziecka, na ile jesteśmy w stanie się nim zaopiekować, a na końcu, jak ono funkcjonuje. Jeśli rodzice nic z wypaleniem nie robią, to ono się pogłębia i prowadzi do depresji. Po pewnym czasie pojawia się pragnienie dystansu emocjonalnego i fizycznego wobec dziecka, co powoduje, że nawet nie jesteśmy w stanie być z tym dzieckiem, uciekamy... nie starcza wtedy siły ani możliwości na to, by usłyszeć dziecko, wczuć się w jego położenie. Wypalenie rodzicielskie wiąże się także z procesem odczłowieczania dziecka, a co za tym idzie pojawiają się złość, irytacja, krzyk, bicie… Tym, co jest specyficzne dla wypalenia rodzicielskiego są właśnie przemoc i zaniedbywanie. Dotyczy to również tych osób, które mówiły, że nigdy w życiu nie uderzyłby dziecka, że nie ma możliwości, żeby podniosły na nie głos. Ale niestety, dorośli żyjący w takim napięciu robią rzeczy, których nigdy nie chcieli robić. Mimo najszczerszych chęci nie potrafią się powstrzymać, są bezradni wobec swojej agresji. 

środa, 7 września 2022

Poczucie blee...czyli słów kilka o marnieniu

 Gdzieś pomiędzy depresją a rozkwitem na skali ludzkiego zdrowia psychicznego jest marnienie. Doświadczając go pozostajemy apatyczni, zniechęceni, niezainteresowani; ani chorzy ani zdrowi.

Znacie to:

- Ona była kiedyś taka kwitnąca, wszędzie było jej pełno, roznosiła ją energia i witalność...a teraz ? Marnieje w oczach. 

- On to kiedyś miał taki zapał. Zarażał wszystkich swoim entuzjazmem, wierzyliśmy, że daleko zajdzie...a teraz? Teraz żal patrzeć jak zmarniał.

- Kiedyś naprawdę cieszyłam się życiem... a teraz?  Dni są puste, wloką się bez celu i w zasadzie nic mnie już naprawdę nie cieszy.

Takie stwierdzenia niekoniecznie dotyczą ludzi starych, którzy utracili energię życia w związku z wiekiem, z nękającymi ich chorobami, utratą sprawności fizycznej itp. Niestety takie marnienie staje się coraz częstszym udziałem także i młodych ludzi. Wzrastająca częstotliwość tego zjawiska powinna niepokoić. Słowo MARNIENIE ma wiele synonimów: więdnięcie, mizernienie, nędznienie, gaśnięcie, obumieranie, podupadanie, ubożenie, usychanie itp.  Czujesz się tak, jakbyś bez sensu plątał się przez swoje dni, patrzył na swoje życie przez zmatowiałą szybę. Czym więc jest to marnienie w odniesieniu do człowieka? Jest to pewnego rodzaju proces,  w którym stopniowo, ale konsekwentnie tracona jest radość z życia, pasja, ciekawość rzeczy nowych i zainteresowanie podejmowaniem choćby najmniejszych wyzwań.  To rodzaj poczucia odrętwienia i rezygnacji z poszukiwania, doświadczania czegoś pozytywnego, brak motywacji do czegokolwiek i odczucie, że nic już nie sprawia nam radości...        - ani rzeczy wielkie, ani też małe. Poczucie obojętności i odłączenia. Jednym słowem to stan zawieszenia. Nie klasyfikuje się jako choroba, ale jednocześnie z psychicznym dobrostanem, równowagą i neutralnością ma niewiele wspólnego. Człowiek doświadcza poczucia rozbieżności pomiędzy obecnym, a oczekiwanym poziomem życia... i nie jest szczęśliwy                             

Innymi słowy marnienie można też uznać za kontr definicję szczęścia. 

Jak więc sobie z nim radzić ? Nie wiem czy to będzie właściwa profilaktyka                  przeciwmarnieniowa, ale wydaje się , że odnalezienie i uprawianie jakiejś indywidualnej pasji może być świetnym antidotum na tę przypadłość. Oddanie się pasji zdecydowanie pozwala czymś się naprawdę jarać, odnaleźć cele, sprawia radość, pozwala oderwać się od szarej codzienności i rutyny. Wystarczy przyjrzeć się ludziom z /nawet najmniejszą/ pasją by dostrzec, że oni nie doświadczają marnienia... Zaś wśród tych , którzy oglądają swoje życie przez zmatowiałą szybę trudno spotkać takich, którzy oddawaliby się jakiejkolwiek pasji...



poniedziałek, 5 września 2022

Bezmyślność , obojętność ...

 


Banalność zła polega na tym, że może się rodzić z posłuszeństwa, bezmyślności, obojętności. Ażeby zło miało miejsce i się rozprzestrzeniało wystarczy by dobrzy ludzie nic nie robili. A więc żeby byli posłuszni, pokorni i mówili... mnie to nie dotyczy...


Warte zapamiętania...