sobota, 30 kwietnia 2022

Ostatni kwietniowy spacer...

  Pochyla się sosna ku sośnie i szumi … A o czym? O wiośnie, że wiosna wędruje po dróżkach i czary wyczynia jak wróżka...



środa, 27 kwietnia 2022

Morza szum, ptaków śpiew... czyli jak dobrze jest się przewietrzyć.

 



Wypoczynek nad Bałtykiem kojarzy się przede wszystkim z letnim urlopem wakacyjnym. To właśnie w tym okresie nadmorskie plaże, restauracje oraz obiekty turystyczne przeżywają prawdziwe oblężenie.  Jednak jedną z najważniejszych zalet pobytu nad morzem poza sezonem jest możliwość zregenerowania sił w ciszy i spokoju, którego na próżno można szukać w pełni sezonu wśród galopujących tłumów pobratymców.  Czas poza sezonem płynie jakby  wolniej, nikt nikogo nie pogania ani nie zasłania wspaniałych widoków a i jodu w powietrzu więcej. Wszędzie można spokojnie dojechać... bez korków.  Ceny też bardziej przyjazne .  Jednym słowem taki wypad ma mnóstwo zalet .  Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja , która nie trawię leżenia plackiem i smażenia się godzinami w słońcu .  A więc pogoda nie ma dla mnie większego znaczenia bo każda jest dobra by spacerować brzegiem morza , by zwiedzać okolice, by  poznawać nowe miejsca, by doświadczać.  Nie inaczej było i tym razem. Poza innymi aktywnościami  zajrzałam też do Łeby, Ustki,  Władysławowa, Chałup, Jastarni, Wejherowa, Gdyni Orłowa...  To był cudownie spędzony czas ,, tyle różnych aktywności , tyle wrażeń... bez telewizji, polityki, bez doniesień z frontu.   Aż nie chciało się wracać.  

"Cisowy Zakątek" - Sasino

 


W drodze do Cisowego Zakątka można się pogubić i tak właśnie miało być! Zapomnij o GPSie, kieruj się węchem. Kiedy przestaniesz czuć miasto, a zapach cisów z pobliskiego rezerwatu zmiesza się z zapachem morza - bardzo możliwe, że jesteś na dobrej drodze. Nie wpadnij na ruchome wydmy, uważaj na wiewiórki i jeże. Spokojnie miń jelenie i spójrz ponad drzewa - szukaj tradycyjnych dachów. Bardzo możliwe, że jesteś na miejscu.
W osadzie wyrosło czternaście skandynawskich domków z designerskimi wnętrzami. Każdy w bezpiecznej odległości od drugiego, dla wakacyjnych poszukiwaczy świętego spokoju, w ramach praktyki samotniczego relaksu. Każdy zupełnie inny, jak czekoladki w belgijskiej bombonierce i tak samo elegancki. W każdym sauna i kominek dla ciepłolubów i taras z nadmorskim powietrzem dla wolnych ptaków. Tam pijamy dobrą kawę, machając sobie ręką na powitanie. Potem nieśpiesznie podejmujemy decyzje o reszcie dnia, bo w tych okolicach wyjście na plażę to żaden wyścig, lasy wokół puste, a ścieżki mało uczęszczane. Jest bezczelnie leniwie i nikt nie obiecuje poprawy. Odpoczywamy. Tak właśnie miało być... tak zapowiadali właściciele tego miejsca. I tak jest . Właśnie stąd wróciłam ... i polecam to jakże urokliwe miejsce z całego serca . 

sobota, 16 kwietnia 2022

O Wielkanocy...

 

W moim odczuciu ludzie coraz mniej przejmują się religijnym aspektem tych kościelnych przecież świąt, podstawowym motywem wciąż pozostaje jednak tradycja. Pytanie zasadnicze brzmi: jaka tradycja? Bo w przypadku Wielkanocy nie jest to bynajmniej oczywiste. Nie jestem entuzjastką świąt wszelakich, ale skoro już presja tradycji jest tak wielka, że muszą być to może warto coś o nich wiedzieć? I tak oto okazuje się, że choć Wielkanoc w kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego uznana została za najważniejsze święto chrześcijańskie, to w polskich (i nie tylko polskich) zwyczajach wielkanocnych wątki biblijne i nowotestamentowe osobliwie splatają się z pogańskimi.  Gdy podczas soboru nicejskiego w 325 r. biskupi ustalili, że Wielkanoc będzie się obchodzić w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca, kryła się w tej decyzji milcząca zgoda na zbieżność z obrzędami przedchrześcijańskimi związanymi z początkiem wiosny. Pogaństwo wystaje niemal z każdego obrzędu wielkanocnego. Nie chodzi już nawet o ewidentnie prasłowiański Śmigus i Dyngus – uważane kiedyś za grzeszne święto płodności i oczyszczenia. Również pisanki, najpowszechniej znany artefakt świąteczny, mają – jak się okazuje – rodowód przedchrześcijański. Jajko w kulturze Słowian jest symbolem energii, rodzącego się życia, odradzającej się natury, początkiem cyklu wegetacyjnego. Pisanki malujemy celebrując zwycięstwo nad zimową Marą – Marzanną. Malowanie jajek było praktykowane w kulturach prasłowiańskich. Co ciekawe, jednym ze stałych motywów umieszczanych na owych pogańskich pisankach był solarny symbol swastyki. Wzór ten znała właściwie cała dawna słowiańszczyzna, od Dalmacji aż po Ruś zachodnią, Morawy i ziemie leżące dziś w granicach Polski. Święcenie jedzenia też tkwi korzeniami we wczesnośredniowiecznym pogaństwie i pierwotnie wiązało się z magią uzdrawiającą. Dziś pisanki, święcone, kurczaczki, baranki, palmy, lany poniedziałek tak mocno wrosły w tradycje wielkanocne, że chyba mało kto spontanicznie kojarzy je z historią przedchrześcijańską. Jeśli już to raczej z rozmaicie rozumianą ludowością. Można by rzec, że te święta to triumf kolorowego, hałaśliwego folkloru nad czarno-białym religijnym przekazem ukrzyżowania i zmartwychwstania. 

Co prawda handlowe Boże Narodzenie wciąż ma wyższość nad świętami Wielkanocy, ale ta różnica szybko się niweluje i te święta także nie opierają się komercji. Wszak generalnie – jak Polska długa i szeroka zwyczajowo – Wielkanoc ma być huczna i obfita. No może tym razem za przyczyną inflacji będzie trochę słabiej. Jednak z regularnie robionych badań socjologicznych wynika, że z roku na rok nasza Wielkanoc coraz bardziej się laicyzuje. Z punktu widzenia praktykujących katolików Boże Narodzenie i Wielkanoc zamieniły się poziomem doniosłości. Boże Narodzenie wydaje się ważniejsze, natomiast większość z nas traktuje Wielkanoc bardziej jak święta rodzinne niż religijne i coraz więcej rodaków spędza też ten czas poza domem, na zasadzie wczesnowiosennego urlopu.

czwartek, 14 kwietnia 2022

Bocian w locie jako dobra wróżba...

 


No i przyleciał ... chwilę temu kołował nad miastem .

Są takie chwile...

 


Nie da się unikać tematu...

 

                                                    -   E.Lobanovskiy

" Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach

– napisał kiedyś  Gustaw Herling- Grudziński.

Wojna bez dwóch zdań degraduje psychikę człowieka, a pod jej wpływem następuję proces zezwierzęcenia, 

czyli utraty wartości wyższych... 

niedziela, 10 kwietnia 2022

A zatem , kto pyta nie błądzi,więc...Kim jesteś?




 Doskonałym przykładem zmagań z kwestią tożsamości jest historia o umierającej kobiecie pogrążonej w śpiączce:

" Kobieta pogrążona w śpiączce umierała. Nagle odniosła wrażenie, że została wzięta do nieba i stoi przed Sądem. Kim jesteś? - rzekł do niej Głos. Jestem żoną burmistrza - odparła. Nie pytałem, czyją jesteś żoną, ale kim jesteś? Jestem matką czworga dzieci. Nie pytałem, czyją jesteś matką, ale kim jesteś ? Jestem nauczycielką. Nie pytałem, jaki masz zawód, ale kim jesteś? Niezależnie, co odpowiedziała, nie zadowalało to pytającego. Kim jesteś? Jestem chrześcijanką. Nie pytałem, jaką religię wyznajesz, lecz kim jesteś? Jestem tą, która zawsze pomagała biednym i potrzebującym. Nie pytałem, co czyniłaś, ale kim jesteś? W końcu kobieta została z powrotem odesłana na ziemię. Gdy wydobrzała, postanowiła odkryć, kim jest "

                 -   Anthony de Mello: Modlitwa Żaby

 "Kim jestem" ?, czyli pytanie o tożsamość. Pytania generalnie zachęcają do myślenia. Za ich sprawą rodzą się nowe pomysły i powstają nowe sposoby podejścia do dobrze znanych zadań, prowokują  zmianę, potrafią też otwierać dotychczas zamknięte drzwi...  
Próbowaliście już odpowiedzieć sobie na pytanie kim naprawdę jesteście ? 
A może już wiecie ? 

Szukać siebie...

 


" Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej, nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii " pisał Wiesław Myśliwski w swoim "Traktacie o łuskaniu fasoli".

I najczęściej tak wychodzimy. Wierzymy, że jesteśmy dobrzy, uczciwi i gotowi do współpracy, a gdyby zdarzyła się dajmy na to awaria wody na osiedlu i przyjechał beczkowóz, wzięlibyśmy wody mniej, aby innym starczyło. A tak w ogóle to jesteśmy z tych co to podzieli się z bliźnim ostatnią kromką chleba i odda mu ostatnią koszulę. Niezależni, nie ulegamy reklamom; tolerancyjni, nie kierujemy się pochodzeniem, rasą, orientacją seksualną kandydata. Wrażliwi, chętnie wspieramy akcje charytatywne - itd, itp. Miło tak o sobie myśleć. Inni zaś nie wspierają, ulegają, rywalizują, są pazerni, chciwi i wody wezmą sobie na zapas, nie licząc się z potrzebami sąsiadów. 

NIE DOCENIAMY INNYCH, CZY PRZECENIAMY SIEBIE ??? 

A przecież, choć trudno to przyjąć – inni to my. 

To, co sądzimy na temat ludzi, trafniej odnosi się do nas samych.

" Poznaj samego siebie, a stanie przed tobą otworem cały świat" - twierdził już Sokrates. Może więc warto dociec odpowiedzi na to kluczowe pytanie ; KIM JESTEM ?  Czy potrafię być sobą – tzn. kimś, kim naprawdę jestem?  

Gdy kiedyś staniemy u "nieba bram " to nasz Stwórca raczej nie zapyta nas, dlaczego nie staliśmy się mesjaszem narodów, wielkim przywódcą, światowej sławy gwiazdą czy noblistą, ani o to, na czym polega tajemnica życia. Będzie miał tylko jedno pytanie: dlaczego nie staliśmy się tą osobą – prawdziwą i spełnioną – którą tylko my mogliśmy się stać.

A przecież tak niewiele trzeba, by tak się stało. Niestety poznanie siebie często okazuje się największym wyzwaniem. Trudno siebie poznać, to prawda, ale trzeba... bo jak zaufać komuś, kogo nie znamy?

"Po prostu zaufaj sobie, wtedy będziesz wiedział, jak żyć" - ta maksyma Johann Goethe sprawdza się do dziś. Albowiem wiedza o tym, kim naprawdę jesteśmy, sprawia, że łatwiej nam żyć. Dzięki niej wiemy, czego chcemy i łatwiej trafiamy do celu. Nie tracąc czasu na błądzenie po manowcach życia...


środa, 6 kwietnia 2022

Zamyślenia...

 


Dlaczego czasem życie jest do bani?

 

A miało być tak pięknie

miało nie wiać w oczy nam

i ociekać szczęściem

miało być "sto lat! sto lat!"

Miało... ale nie koniecznie było i niekoniecznie jest pięknie. Te słowa wybrzmiały kiedyś w jednym z tekstów zespołu  Happysad. Przytaczam je bo w zwięzły sposób nakreślają o czym będzie dzisiejszy post. No właśnie, dlaczego czasem to nasze życie jest takie do bani? Dlaczego często szamocze się człowiek z nim, niczym ryba w sieci, a rozczarowanie goni rozczarowanie. Pomijając to na co absolutnie nie mamy wpływu/wszelkie tzw. zrządzenia losu/ to jednak nasza rzeczywistość o wiele za często nas rozczarowuje - prawda? Dlaczego? Powodem możemy być my sami. Od najmłodszych lat malujemy w swojej głowie piękne obrazy naszej przyszłości...nasze marzenia i fantazje mają uwodzicielską moc. Obiecują nieskończone szczęście i spełnienie. Tymczasem później życie wszystko weryfikuje i zamiast oczekiwanego sukcesu i spełnienia, często przychodzi nam opłakiwać śmierć marzeń, które niczym zestrzelone kaczki spadają na ziemię. Zamiast pięknego obrazka ku naszemu zdumieniu życie wręcza nam jakiś bohomaz.  Takie brutalne, twarde lądowanie bardzo boli, człowiek zaczyna rozumieć, że bujał w obłokach, żył iluzją, która nijak miała się do rzeczywistości. Pojmuje, że oczekiwał, a nawet wymagał od życia tego czego ono nie mogło mu dać. Utrata złudzeń jest gorzkim przeżyciem, nic dziwnego, że po czymś takim człowiek cierpi. No bo jak tu nie rwać włosów z głowy, gdy mąż zdradził, ukochany porzucił ...a ty wierzyłaś w miłość do grobowej deski. Jak tu nie cierpieć z powodu doznanych od ludzi podłości, za sprawą zawiedzionych przyjaźni czy wręcz toksycznych relacji...kiedy wierzy się naiwnie, że wszyscy ludzie są dobrzy i prawi, że odpłacają dobrem za dobro. Jak nie popaść w głęboką depresję po stracie bliskiej osoby, gdy chce się wierzyć, że śmierć dotyka innych, ale nie mnie itd. itp.  Niestety prędzej czy  później życie nas konfrontuje z rzeczywistością, robi to tyle razy, ile trzeba by osobnik wreszcie urealnił swoje widzenie rzeczywistości, postrzeganie siebie samego... by zszedł na ziemię. Wbrew pozorom każda rana czy życiowy siniak powoli szerzej otwiera oczy i pozwala lepiej rozumieć jak naprawdę to wszystko funkcjonuje. Trzeba się tylko na tę wiedzę otworzyć. Trzeba też brać pod uwagę możliwość własnej pomyłki. Ważne jest by skonfrontować się z samym sobą.  Dlaczego moje życie jest pasmem udręk? Czy faktycznie takim jest? A może najczęściej cierpię dlatego, że wszystko jest nie takie jakbym chciała, nie zgodne z moimi wyobrażeniami, oczekiwaniami. Czy aby przypadkiem sama nie generuję sobie dodatkowych cierpień, nic nie robiąc ze sobą, ze swoim życiem, ze schematami myślowymi, które przyjęłam bezkrytycznie jako słuszne, a które nie koniecznie mi służą ? Jeśli tak to może zamiast ciągle być "małą dziewczynką" dorośnij.   Tak sobie myślę , że bez względu na to czy godzimy się z tym bólem, czy też próbujemy go zagłuszyć w sobie - nie ominą nas konsekwencje ignorowania prawdziwych emocji w naszym życiu. I dopiero gdy odważymy się zmierzyć z uczuciami, których dotąd unikaliśmy, dopiero wtedy przestajemy żyć iluzjami, innymi słowy przestajemy żyć w świecie, który sobie wymyśliliśmy, a który tak naprawdę nie istnieje. Zaczynamy widzieć życie, siebie, drugiego człowieka, świat takim jaki jest w rzeczywistości a nie takim jakim chcielibyśmy żeby był.  To jest jak przebudzenie ze snu, po którym wraca się do  realnego życia... 


niedziela, 3 kwietnia 2022

A jednak wiosna ...

 

Aura nie rozpieszcza ...paskudnie zimno , ale jak widać wiosna ma to za nic
-  i robi swoje . Zdjęcia z dziś . 

sobota, 2 kwietnia 2022

Historyjka... na niedzielę.

 


- Gdzie jest ten cholerny czas ?!
- Jestem. To ja, Czas. Czego wrzeszczysz ?
- Jak to – czego wrzeszczę ?! Dlaczego mnie nie leczysz?
- Ja ??? A z jakiej racji ? Czy ja jestem lekarz jakiś czy co ?
- Dusza mi się rozlatuje ! Serce mi pęka ! Na kawałki !
- No to może pozamiatam…
Sama mogłabyś po sobie posprzątać, ale co tam.
Widzisz, czysto, żadnych kawałków, no to biegnę dalej.
- Dokąd to ??? Dokąd ? A w środku ?
- Co – w środku ?
- W środku też trzeba posprzątać !
Przecież mam duszę zranioną !
- No to lecz sobie swoją duszę !
- A ty ? Przecież wszyscy mówią, że Czas leczy rany…
- Kłamią. Albo się mylą.
Czas posypuje piaskiem, pokrywa kurzem.
Trochę przysypię, żeby nie było widać…
Ale tam, pod spodem rana zostaje. I zapalenie czasem też się może wdać, nic przyjemnego.
- Ale przecież musisz to jakoś leczyć…
- Jak, powiedz mi proszę, jak ??? Aspiryną ? Maścią ? Lewatywą ? Jak mam leczyć ?
- Nie wiem – zacierać wspomnienia… wyzwalać… rozpuszczać ciężar przeszłości… zmazywać stare urazy… Czyż nie ?
- Ale z was lenie, kochani ludzie ! Ciągle czekacie, aż ktoś przyjdzie i wszystko za was zrobi. Dlaczego sama nie spróbujesz ?
- Co mam spróbować ?
- Wyzwolić się… rozpuścić ciężar przeszłości… zmazać stare urazy…
Jednym słowem – wykorzystać Czas, to znaczy mnie, maksymalnie korzystnie dla siebie.
Pogrzebać w sobie, duszę uporządkować…
- Co ty gadasz !
To boli! Jak mam tam grzebać, jak tam ciągle świeża rana krwawi !
- Wiesz co ? Krwawią tylko te rany, którym nie dajesz spokoju. Szarpiesz je ciągle, rozdrapujesz. Po co sobie te rany otwierasz?
- Ja ? Same się rozdrapują !
- Samo nic się nie dzieje. Zawsze jest jakiś ktoś, kto coś robi. Albo nie robi. Brak działania to też działanie.
Co robisz, żeby wyleczyć swoje rany?
- Staram się o tym nie myśleć, nie przypominać sobie.
Nie dopuszczam do siebie żadnych takich sytuacji.
Nie zakochuję się. Bo to miłość mnie tak zraniła ! Miłość boli !
- To nie miłość boli, tylko twoja rana boli.
Pewnie ją zanieczyszczasz urazami ?
- Wcale nie ! Dawno już zapomniałam i wybaczyłam !
- Kłamiesz. Gdybyś wybaczyła, to by nie bolało.
Skoro boli to znaczy, że wrzód się zrobił, złość w nim kipi na siebie i na innych, a pewnie i jedno i drugie. Czasu nie oszukasz. Ja wszystko widzę.
- Ale jak mogę wybaczyć zdradę ? Przecież to było !
- No właśnie. BYŁO. Było i zostało tam, w przeszłości.
A ty jesteś już tutaj. Tutaj jest inaczej, ty też jesteś już inna.
- A pamięć ? Co mam z nią zrobić ?
- A po co masz coś z nią robić ??? Pamięć po to jest ci dana, żebyś po raz drugi nie nadepnęła na te same grabie. Żeby tym razem było inaczej.
Po co ci doświadczenie było dane ??? Sprezentowane ???
- Powiedzmy, że masz rację… a gdzie mam, według ciebie, podziać cały ten bagaż ? Zdrady, rozstania, kłamstwa, oszczerstwa ? Przecież to cały czas wyziera z przeszłości, wypełza!
- Po to właśnie wypełza, żeby je uporządkować, przeanalizować i puścić wolno. Przestań się wreszcie obrażać. Urazy są jak sól na ranę, nie pozwalają się zagoić, jątrzą.
- Jak mam się nie obrażać, kiedy to boli ?
- Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.
- Zdrada ma się odbić jak groch ???
- Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.
- Jak to nie istnieje?
- A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz "Zdradzili mnie!" A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.
- Poczekaj, to nie jest takie proste! "Zabawkę ???"
A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?
- A kto ci kazał ? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa…
Czas jest zmienny. I świat jest zmienny.
Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.
- I co z tego wynika?
- Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził.
Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu.
Nigdy nie mów: "chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się".
To niebezpieczne zjawisko – zatrzymywanie chwil.
Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
- Co za bzdury ! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył ? Powinnam mu dziękować za ból ?
- Nikt nikomu nic nie powinien.
Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz - tak postąpisz.
- Słuchaj, Czas, a to prawda, że nie leczysz ?
Bo wiesz, już mi trochę lżej…
- To dlatego, że już sobie sama rozłożyłaś co nieco po półkach. Jak w sklepie. A raczej – jak w muzeum krajoznawczym.
Ja tu jestem przewodnikiem. "Zwróćcie uwagę, mili państwo, w tej witrynie leżą starożytne Urazy, dosłownie sprzed nowej ery. Wydobyte prawie w całości, zasuszone, sklasyfikowane, przekazane do muzeum w darze.
A tu możecie obejrzeć Naczynie Żalu, obecnie puste, ale znalezione z zawartością prawie po brzegi.
Na lewo wizerunek koszmarnego stworzenia, które w swoim czasie gnieździło się w okolicach ludzkiego kręgosłupa – to Poczucie Winy.
Teraz to truchło jest własnością muzeum. Następna sala. Portrety Strasznych Zdrajców, jak widzicie, nie ma ich zbyt wielu, a ostatni był bardzo dawno temu, ponieważ dynastia zaczęła wygasać po Pierwszej Pozytywnej Rewolucji". I tak dalej.
A nad wejściem znajduje się portret założyciela, sponsora i właściciela muzeum. Twój portret. W złoconych ramach.
Jak ci się podoba?
- Hej, Czas, jesteś kreatywny i zabawny.
- No pewnie. Jakbym nie był, to bym z wami, ludźmi, długo nie pociągnął.
- To powiadasz, że niepotrzebnie te urazy zbieramy, chowamy, pielęgnujemy?
- Niepotrzebnie. Po co ci taki zapas bomb zegarowych z opóźnionym zapłonem. A promieniują lepiej, niż bomba atomowa, całe życie potrafią zatruć.
Czas się uwolnić.
- Osad jakiś mi został… zła jestem… na siebie, że cię wcześniej nie spytałam.
- Osad to Osąd, sprytnie się kamufluje.
Przestań osądzać siebie i innych.
Na wszystko przychodzi Czas. Widocznie nie było wcześniej gotowości, dopiero teraz dojrzałaś.
Dobra, pogadaliśmy sobie, a ja już muszę w drogę.
Ktoś mnie znowu woła, pewnie następny, dla którego Czas się zatrzymał.
- Dziękuję.
Na czasie ta rozmowa była. W samą porę.
Bo przedtem głupot jakichś sobie napchałam do głowy…
- To nic, to przejdzie. Głupota z czasem przechodzi
Irina Siemina
Sama bym chyba lepiej tego nie ujęła
❤

Warte zapamiętania...