niedziela, 29 stycznia 2023

Pary, niekoniecznie do pary ...

 Coraz częściej zadowalamy się powierzchownością w relacjach. Specjaliści zwracają uwagę na to, że coraz częściej z lęku przed bliskością zadowalamy się jej namiastką, tworząc powierzchowne, krótkotrwałe związki bez przyszłości. Zamiast kierować się uczuciami i na ich bazie tworzyć głębokie relacje, zadowalamy się namiastkami, wolimy "przeglądać" ludzi w Internecie, niczym ciuchy w katalogu czy modowe trendy na bieżący rok. Testujemy ich niezobowiązująco, bo w każdej chwili jednego kandydata możemy zamienić na innego.  Asekuracyjne podchodzimy do budowania relacji. I tak, z kimś się spotykamy, ale na wszelki wypadek utrzymujemy także inne kontakty. Traktujemy je jak koła ratunkowe, na wypadek gdybyśmy chcieli odpocząć od partnera albo gdyby to on nas odrzucił.  Takie "sypanie okruchów" polega na, pozostawaniu w kontakcie z osobą, z którą nie tworzymy relacji partnerskiej, bo już ją zakończyliśmy albo jej w ogóle nie zaczęliśmy i nawet nie mamy takiego zamiaru, ale od czasu do czasu wysyłamy jej mylny sygnał, że jesteśmy zainteresowani. Dziś dzięki mediom społecznościowym, portalom internetowym czy różnego rodzaju aplikacjom "sypanie okruszków" okazuje się łatwiejsze i jeszcze bardziej kuszące niż dawniej. W każdej chwili można przecież rozpocząć z kimś wymianę zdań, lajkować jego zdjęcia i dawać nadzieję na ciąg dalszy. Łatwiej też wykonywać gesty, za którymi nie stoi prawdziwa chęć poznania drugiego człowieka. Poza tym obecnie poznajemy więcej osób, nie tylko dzięki Internetowi. Jesteśmy też bardziej mobilni – więcej podróżujemy, częściej zmieniamy pracę, mieszkania, prowadzimy dynamiczny tryb życia. Kiedyś byliśmy bardziej statyczni i nasze relacje również. Niestety ilość nawiązywanych relacji nie przekłada się na ich jakość i coraz częściej zadowalamy się powierzchownością. Testujemy niezobowiązująco kandydatów, bo w każdej chwili jednego kandydata możemy zamienić na innego. Mamy z kim wyjść od czasu do czasu, do kogo napisać, z kim pogadać lub uprawiać seks, a nie musimy być z nim w relacji tak na 100 procent. Wielu osobom wydaje się to dobrym i wygodnym rozwiązaniem. Tyle że o ile jednej stronie to wystarcza, to drugiej nie koniecznie musi...i gdy jednak ta druga strona potrzebuje więcej, to już nie jest tak ok. pojawia się dyskomfort i rodzą się frustracje. Tworzenie szczerego, głębokiego i stałego związku wydaje się na dziś dość karkołomnym przedsięwzięciem ...

czwartek, 26 stycznia 2023

Aplikacje randkowe czyli polowanie na Yeti...

 Wolni, dojrzali emocjonalnie mężczyźni są jak yeti ...

Wszystko w życiu byłoby prostsze, gdyby ludzie sami sobie nie utrudniali.

Kiedy była dziewczynką wydawało się jej, że dorośli ludzie są tacy mądrzy, poukładani, rozsądni i dokonują trafnych wyborów. Jakże naiwne było to myślenie. Dopiero dorosłość pokazała jej, jak wiele osób nie dojrzewa, a jedynie się starzeje. Zaczęła dostrzegać, ilu dorosłych ludzi to tak naprawdę duże, zagubione dzieci, notorycznie rozpamiętujące traumy z dzieciństwa, których chyba nigdy nie uda im się przepracować.../ bo nawet nie dostrzegają swoich problemów/. Przykra to obserwacja, ale niestety prawdziwa i dotyczy obu płci, żeby było jasne, choć te wynurzenia tym razem będą z pozycji singielki a więc będą dotyczyć mężczyzn. Pewna znajoma od dekady jest singielką. W pewnym momencie postanowiła to zmienić i otworzyła się w końcu na nowy związek. Samotność zaczęła jej doskwierać więc postanowiła iść z duchem czasu i skorzystać z możliwości poznania kogoś za pomocą aplikacji randkowych jako, że inne możliwości w jej przypadku były mocno ograniczone. I  jak sama mówi, od kiedy zakończyła swój ostatni poważny związek ( to potem były same niepoważne)... ludzie, których poznawała, tylko utwierdzali ją w przekonaniu, że jej teza iż  " wiele osób nie dojrzewa, a jedynie się starzeje" jest słuszna. A jak pomyśli o tym, ilu niedojrzałych emocjonalnie, zagubionych, niepewnych siebie facetów miała okazję poznać przez te kilka lat, to aż ją przechodzą ciarki żenady. Zbyt wiele negatywnych zaskoczeń i rozczarowań doświadczyła ze strony płci męskiej.  Cytuję " Popisy arogancji, bezczelności, braku taktu i kultury, popisy niedojrzałości, bezsilności i tego, jak bardzo są niedecyzyjni, nie wiedzą, czego chcą i mentalnie dalej tkwią w podstawówce, egocentrycy, nadęte bufony itp. po prostu nie raz przecierałam oczy ze zdumienia. Pamiętam, ile razy proponowano mi spotkanie w taki sposób, jakbym była pizzą na telefon. Nikogo nie obchodziła moja osoba. Liczyło się tylko to, czego chce druga strona. Nie raz miałam dość, a poczucie bezsilności i beznadziei było tak przytłaczające, że myślałam: "Po cholerę ci to kobieto? Przyzwyczaj się do samotności, bo toczysz walkę, której nie da rady wygrać". Jednak za każdym razem po takich dniach pełnych frustracji i rozczarowania spowodowanego uświadomieniem sobie, że wolni, dojrzali emocjonalnie mężczyźni są jak yeti ... czyli – każdy słyszał, że istnieją, a nikt nie widział na własne oczy, przychodziła jednak myśl: "Skoro ja jestem ogarnięta, to na bank musi być gdzieś mój męski odpowiednik, który też wie, czego chce i zwyczajnie nie boi się tych swoich marzeń". Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, ile razy na przemian kasowałam i po dłuższym lub krótszym odwyku ponownie instalowałam jakąś aplikację randkową. Nie wiem już nawet, ile razy usłyszałam od znajomych, że na co mi to, że skoro do tej pory się to nie sprawdziło, to się nie uda, że może bym spróbowała inaczej, zamiast z uporem maniaka walić głową w mur. Mur wytrzyma, głowa nie. Mimo wszystkich "dobrych rad" gdzieś w głębi duszy nadal miałam nadzieję, że te wszystkie podejmowane próby, starania i wysiłek w końcu się opłacą. Prawda jest taka, że nie należę do osób, które się szybko poddają. Jestem z natury sumienna i konsekwentna, a jak mi na czymś naprawdę zależy, to dążę do realizacji danego celu. Czasem upór dawał efekty szybciej, innym razem wolniej, ale zawsze był nagradzany."  Tyle znajoma singielka. Koniec cytatu.

Ktoś kiedyś powiedział , że "jeżeli długo czekasz na szczęście, to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami." Tego się trzymajmy i tym "eliksirem" podlewajmy naszą nadzieję by nam nie uschła. A co do dalszych losów znajomej to... po latach jej determinacja przyniosła rezultat. Przez randkową aplikację właśnie, poznała w końcu jak twierdzi tego cud faceta dla siebie i utwierdziła się w przekonaniu, że kiedy trafi się na odpowiedniego mężczyznę, wszystko jest proste. Bo nagle magicznym sposobem wszystko w jej życiu takie się stało... czy rzeczywiście ? Czas pokaże.  Póki co trzymam kciuki i życzę im jak najlepiej.

Powodzenia :) 


wtorek, 24 stycznia 2023

Najpiękniejsze w nas jest to co nas wyróżnia...

 Taka, jaka się urodziłaś, jaka jesteś, byłaś i będziesz. Po prostu "idealnie nieidealna".  Pora na akceptację siebie!

 Powinniśmy akceptować siebie jako całość. Nie dzielimy siebie na włosy, na oczy, na figurę, tylko mówimy sobie: "jestem w porządku, jestem osobą, która jest warta, żeby być szanowaną, żeby mieć towarzystwo wokół siebie".

Jeśli sami nie akceptujemy siebie, to trudno będzie nam budować głębokie i intymne związki z innymi. Akceptacja siebie to fundament naszego psychicznego dobrostanu. Każdy z nas miewa takie dni, gdy nie ceni siebie zbyt wysoko. Raz lubimy siebie, raz nie. I tak ma być – gdybyśmy odczuwali nieustanny zachwyt sobą, podobnie jak ciągłą pogardę, świadczyłoby to o poważnym psychicznym schorzeniu. Ale co innego chwilowy spadek samopoczucia, a co innego stałe krytykowanie siebie, umniejszanie swojej wartości i zatruwanie prostych życiowych przyjemności. Czyli: kompleksy. – Kompleks to wątpliwość, która przeobraża się w ból. Akceptacja siebie to podejście do całości swojej osoby ze zrozumieniem i troską, to coś więcej niż tolerancja – to szczerość z samym sobą. Nie jest to patrzenie na siebie przez palce, niedbałość o pracę nad sobą i lekceważenie uwag ze strony otoczenia, ale nie jest to także obrażanie siebie za np. "zbyt duży brzuch", za "zbyt wysoki lub niski wzrost", za "niezdany egzamin" itp. To raczej rodzaj realistycznego spojrzenia na swoje zarówno mocne jak i słabe strony i zaakceptowanie faktu, że je mamy w takiej, a nie innej konstelacji. Co z tym zrobimy dalej, to już zależy od naszych potrzeb, motywacji i cech osobowości. Akceptując siebie spokojnie patrzymy w lustro i stwierdzamy: "widzę, że mam nadwagę, zmarszczki, nienachalną urodę, ale nie będę się tym zadręczać, nie będę uważać, że one mnie dyskredytują i teraz już nikomu nie mogę się podobać, nie dostanę awansu, nie pójdę na plaże itp". Akceptacja to takie nadanie sobie piękna. To nie znaczy, że od razu mamy mdleć na swój własny widok w lustrze, tylko że po prostu mamy się czuć pięknym człowiekiem. A piękno to nie są ani ciuchy od projektantów, ani makijaż nie z tej ziemi, tylko taka atmosfera, energia, jaką wytwarzamy, dzięki której druga osoba czuje się z nami dobrze, bezpiecznie. To piękny umysł, to nasza osobowość, czy też to co w nas najlepsze co mamy do zaoferowania drugiej osobie. Krótko mówiąc, żeby inni mogli nas polubić, pokochać, najpierw my musimy polubić i pokochać siebie... To jest absolutnie prawda, ponieważ z naszej miłości własnej wynika, że my traktujemy siebie w odpowiedni sposób, i w ten sposób też dajemy sygnał innym ludziom, jak oni mają nas traktować. Czyli sposób, w jaki traktuję siebie, jest pewnego rodzaju "instrukcją obsługi" dla innych ludzi. Niestety czasami, sami się dewaluujemy zamiast wyrażać zdrowy szacunek dla siebie. Nie mylmy go  z jakimś pompatycznym, aroganckim zachowaniem. Szacunek do siebie jest traktowaniem siebie, jak kogoś ważnego. Innymi słowy nie stawiamy się niżej od innych, ani też nie wchodzimy w poczucie wyższości , bo przez to robimy się czasem aroganccy tak na wszelki wypadek. I w  ten sposób nie pomagamy sobie a wręcz odwrotnie, bardzo utrudniamy nawiązywanie relacji. Po prostu chcąc odnosić sukcesy w różnych obszarach życia, musimy czuć się na równi. Jasne, że chcemy być ważni dla innych ludzi. Bycie ważnym jest synonimem szacunku i uważności, jednak najpierw musimy nauczyć się być ważni dla siebie samych. Oznacza to, że musimy przestać się definiować np. wyglądem, przeszłością, niepełnosprawnością, problemami zdrowotnymi, wykształceniem, stanem konta czy posiadania w ogóle itp. Jeżeli coś ci się nie podoba w sobie to postaraj się to zmienić , jeśli nie możesz czy nie potrafisz tego zmienić to pogódź się z faktem i zaakceptuj. Taki jestem...mogę zdobyć dyplom mgr, ale z osobnika 165 cm w kapeluszu nie zrobię przystojniaka 195 cm. Owszem ktoś może nie zaakceptować nas i naszych takich czy innych problemów czy niedostatków i zrezygnować z relacji z nami, ale to wcale nie oznacza, że mamy przestać funkcjonować w świecie towarzyskim i emocjonalnym, że mamy się wstydzić i  ukrywać przed innymi,  bojąc się, że wyjdzie na jaw to co chcemy ukryć. Tymczasem to poczucie gorszości, nieatrakcyjności, bezwartościowości, skreślanie siebie no bo co ja tam sobą przedstawiam itp jest takim samoodrzucaniem się, któremu czasem oddajemy się z wielką pasją, choć absolutnie to nam nie służy. W konsekwencji, odrzucając siebie zaczynamy bać się podchodzić do innych ludzi, obawiać się nawiązywania relacji z nimi mimo iż ich bardzo potrzebujemy ...gdyż z góry ci inni ludzie wydają się nam lepsi od nas i niejako automatycznie pozycjonujemy się piętro niżej niż oni. Co już z samego założenia nie może dobrze rokować. Dlatego, jeśli chcemy kogoś poznać, wejść z nim w równorzędną relację to po 1/ musimy zaprzestać złego traktowania samego siebie. Po 2/ to musi być rozmowa człowieka z człowiekiem – bez jakiejś pozy, bez udawania, bez napinania się... za to z przeświadczeniem, że  też mam coś do zaoferowania, że jestem dobrym i wartościowym człowiekiem. 

Zatem zamiast coś w sobie zwalczać, czasem lepiej jest zaakceptować to, a może nawet docenić.  Jak np. Diana Vreeland, która w/g słów własnej matki "na urodę nie miała co liczyć". Dlatego też liczyła na siebie. Po latach, została legendarną redaktor naczelną amerykańskiego "Vogue’a" i w jednym z wywiadów powiedziała, że zawsze uważała za najpiękniejsze to, co nas wyróżnia. Masz 180 centymetrów wzrostu? Podkreśl to 10-centymetrowymi szpilkami! Twoja szyja jest ponadprzeciętnie długa? Upinaj wysoko włosy i noś głębokie dekolty! Sama miała dość nieregularne rysy, ale nigdy ich nie tuszowała, a włosy zaczesywała do tyłu. Smukłe, długie dłonie podkreślała doskonałym manicurem i liczną biżuterią, szczupłą sylwetkę ubierała w dopasowane, obcisłe stroje. Innymi słowy ze swoich "niedoskonałości" uczyniła atuty zamiast hodować gigantyczne kompleksy. I to jest właśnie sztuka ...

piątek, 20 stycznia 2023

Ciasno mi w mojej samotności...

 Bycie singlem bywa uciążliwe. Gdy człowiek żyje w taki sposób przez dłuższy czas, coraz trudniej jest mu się wyzwolić z samotności. Z czasem ma poczucie, jakby utknął w jednym z pokoi w Escape Roomie, z którego nie może znaleźć wyjścia. Nie da się ukryć, że większość ludzi źle znosi samotność i cierpi, nie mając nikogo bliskiego. Nie mówimy tu o zdeklarowanych singlach z wyboru ale o tych, którzy stali się nimi z różnych, często niezależnych od nich samych powodów.  Wiem jak to jest bo od wielu lat jestem taką singielką. Samotność doskwiera mi raz bardziej, raz mniej i mimo mojego wieku ciągle mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś i mnie uda się z kimś podzielić życiem. Póki co w tzw. międzyczasie musiałam nauczyć się życia w samotności. Nie było innego wyjścia...bo gdybym nie znalazła sposobów na twórcze wykorzystanie samotności, z pewnością bym oszalała z żalu albo zgorzkniała z kretesem. Na moje szczęście tak się nie stało. Przekonałam się, że bycie samej ma jak wszystko, swoje plusy i minusy. I to ode mnie zależy czy chcę się taplać w rozpaczy czy może jednak dostrzec jakieś pozytywy i podążać ich tropem. No i ku swojej radości odkryłam, że życie singla to wcale nie same minusy. Naprawdę, ma całkiem sporo pozytywów. Ot choćby przynosi wiele okazji do pracy nad sobą. Co prawda, nie jest to idealne rozwiązanie, ale z całą pewnością można wynieść pewne korzyści z samotnego stylu życia i... w zależności od rodzaju relacji, być w przyszłości np. lepszą partnerką, koleżanką, przyjaciółką ? No bo gdy człowiek jest sam może bardziej skupić się na sobie, lepiej poznać samego siebie, gdy poukłada się ze sobą, zrozumie czego tak naprawdę chce, dostrzeże siebie i swoje zapomniane potrzeby, zacznie wreszcie realizować swoje marzenia itd wtedy zmienia mu się optyka widzenia innych ludzi jak też jakość relacji z nimi.  Singiel ma więcej czasu i wolny umysł. Może zająć się sobą, stawać się lepszym człowiekiem, zdobywać nowe umiejętności, podróżować czy chociażby rozpocząć jakieś interesujące szkolenie w dowolnym dla siebie momencie. To ważne, żeby zająć się wszelkimi sprawami osobistymi, zanim wstąpi się w stały związek. Dzięki temu mamy więcej do zaoferowania drugiej osobie. Prawdę mówiąc ta zasada dotyczy nie tylko małżeństwa, ale też innych związków, na przykład z przyjaciółmi, dziećmi, rodzicami czy współpracownikami w zakładzie pracy. Bycie w relacji, bliskość z drugim człowiekiem jest jak najbardziej nam potrzebna i fajnie ją mieć ale im byłam w lepszym kontakcie z samą sobą tym bardziej stawało się jasne, że to nie jest jedyny gwarant radości w życiu. Z takim przekonaniem łatwiej zaakceptować swoją sytuację życiową. Rozluźnić się i uzyskać wewnętrzny spokój. Bo przecież tak jak jest, też jest dobrze. Nic nie muszę, odpadają wszelkie powinnam i inne słowa "nacisku".  Jasnym się staje, że można być dalej świadomie otwartym na nowy związek czy relację z drugim człowiekiem... ale nic na siłę, nie czujesz przymusu.  Randki odbywane na luzie, rozwijanie osobistych zainteresowań, pasji i styl życia nieskrępowany zabieganiem o względy innych ludzi to czynniki pozwalające naprawdę cieszyć się życiem. Życie singla może być niezwykle rozrywkowe, czego doświadczałam na własnej skórze. Mam na wszystko czas. Co najwyżej ograniczają mnie finanse. Większość swojej energii poświęcam zainteresowaniom i to procentuje poczuciem bardzo przyjemnie spędzonego czasu. Będąc singlem, można żyć według własnych zasad i mieć tym samym większe poczucie wolności, swobody decyzyjności.  Żeby było jasne...nie próbuję gloryfikować samotności, staram się tylko, jako że w niej tkwię dostrzegać bardziej pozytywy i wyciągać dla siebie na obecną chwilę to co w niej najlepsze. A , że nic na tym świecie nie trwa wiecznie /mam nadzieję , że bycie singlem też nie/ i  nic nie jest też pozbawione sensu... to każdy element ludzkiego życia jest potrzebny i może przyczynić się do naszego rozwoju, do polepszenia losu w przyszłości. Dlatego, to ważne, aby wykorzystać dany czas i być wdzięcznym za każdą okazję i wszelkiego rodzaju dary /i te, które nas cieszą i te, które nie koniecznie/ otrzymywane od losu, wszechświata - jak zwał tak zwał. Wszystko może się przecież zmienić w mgnieniu oka. To, co masz dzisiaj, jutro może już być niedostępne. Nie przeczę życie w stałym związku też może być piękne i twórcze. I na pewno jest takie. Co nie oznacza , że jest wolne od kłopotów i trosk.  Po prostu niesie tylko nieco inne wartości...

Podsumowując. Oczywiście, zawsze znajdzie się coś, czego będziemy pragnąć, niezależnie od etapu życia, na jakim się obecnie znajdujemy. Taka już nasza ludzka natura , że zawsze chcemy tego czego nie mamy.  Bądźmy jednak wdzięczni za samą możliwość dążenia do czegoś... bo nasze życie to podróż, w którą wyruszyliśmy w momencie naszych narodzin a tym co nadaje mu wartość jest miłość / w każdym wymiarze, taka szerzej pojęta  a więc nie tylko romantyczna :)/.

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Życie to gra pozorów...

                                              Humans of Capitalism/instagram
  

 Czyżby życie brutalnie zweryfikowało i tę "wielką miłość" ? 


niedziela, 15 stycznia 2023

Japońska propozycja...


 Kintsugi - to stara, japońska technika naprawiania potłuczonej ceramiki.

Tomas Navarro, autor poradnika "Kintsugi .  Jak czerpać siłę z życiowych trudności " pisze o niej tak: " Gdy uszkodzi się ceramika, mistrzowie kintsugi naprawiają ją, używając złota oraz pozostawiając ślady swoich działań, ponieważ ich zdaniem taki przedmiot jest jednocześnie symbolem kruchości, siły i piękna." Ten "złoty ślad" jest tu kluczowy. Nie tylko naprawia on przedmiot i przywraca dawną funkcjonalność, ale też nadaje mu szlachetnej wartości. Japończycy nie ukrywają więc "blizn", ale wręcz wydobywają je na zewnątrz, podkreślając ich wyjątkowość...

wtorek, 10 stycznia 2023

Efekt uboczny wiary w bajki ...

 

Czy to nie dziwne, że tyle mądrych, atrakcyjnych kobitek umawia się z beznadziejnymi facetami, pada ofiarą toksyków wszelkiej maści?

My kobiety , generalnie rzecz biorąc posiadamy w sobie bardzo dużą ilość zaufania, graniczącego czasem z naiwnością, które nierzadko bywa zgubne. Dzwonią nam dzwoneczki i zapalają się czerwone lampki, lecz uparcie ignorujemy ostrzeżenia i przemy do przodu, dopóki nie uderzymy głową w twardy mur. Dopiero wówczas zadajemy sobie pytania: dlaczego to ja, dlaczego to właśnie mnie spotkało. Zamiast przy pierwszym dziwnym przeczuciu, przy pierwszej oznace niepokoju jak najszybciej się EWAKUOWAĆ! 

Znasz to ? Ciągłe przepraszanie i tłumaczenie się partnerowi, poczucie niepewności i wyrzuty sumienia? Manipulacje, zastraszanie, umniejszanie wartości, mniej lub bardziej subtelne formy przemocy, niewybredne żarty i brak szacunku wobec ciebie... itp. itd.

Tak, te wszystkie i inne symptomy mogą wskazywać na to, że tkwisz w toksycznym związku.  W związku z tym czy pytałaś już siebie dlaczego czujesz się nieszczęśliwa skoro on jest taki wspaniały? Dlaczego idealizujesz partnerów i otaczasz się ludźmi, którzy sprawiają, że jesteś nieszczęśliwa? Ile jeszcze żab musisz pocałować, żeby w końcu zrozumieć, że ile byś nie całowała tej żaby, ona nigdy nie zmieni się w "KSIĘCIA ". Raczej będzie dokładnie na odwrót... to twój pożal się boże "KSIĄŻĘ " zamieni ciebie w "ŻABĘ" ...

Zatem: jeśli chcesz znaleźć swojego "KSIĘCIA", przestań włóczyć się dookoła stawu! 


poniedziałek, 9 stycznia 2023

Cytat na dziś...

 


niedziela, 8 stycznia 2023

Muzyka dnia...


               fot własne 

Wprawdzie pogodowy 

rollercoaster

ciągle uatrakcyjnia nam życie i pewnie jeszcze to trochę potrwa ,
ale w duchu skłaniam się już ku wiośnie ... z każdym dniem jest coraz bliżej. 

piątek, 6 stycznia 2023

Najpierw " nakarm siebie" ...

 

Więź między dorastającym człowiekiem a jego rodzicami uważana jest jako matryca, na podstawie której budowane są relacje w dorosłym życiu. W skrócie można określić, że jakość więzi z najbliższymi w dzieciństwie jest decydującym czynnikiem kolejnych relacji. Bliskie relacje dają nam poczucie bezpieczeństwa, które wiąże się z relacjami stałymi, trwałymi, pełnymi życzliwości, wspierającymi. To są takie relacje, w których krótko ujmując, człowiek ma poczucie, że nie sam jest odpowiedzialny za dźwiganie ciężarów życia, że może je z kimś podzielić. Bliskie więzi z innymi ludźmi dają nam nieocenione wsparcie psychiczne, oczywiście pod warunkiem, że są to właściwe więzi. Liczy się przede wszystkim jakość bliskich relacji z innymi.  Niestety mnóstwo ludzi wybiera czy też godzi się na relacje niesatysfakcjonujące, bo boi się nie mieć żadnej. A potem szarpie się w niej i miota. Czemu tak się dzieje ?  W relacji każda ze stron ma potrzebę bycia WYSŁUCHANYM, bycia ZAUWAŻONYM i ma potrzebę WYMIANY tzn. DAJĘ i DOSTAJĘ. Jeżeli któraś ze stron, bądź obie nie respektują tych potrzeb u drugiej strony to pojawia się "głód". Dodajmy , że ten "głód" możemy też nosić w nieuświadomionej formie od dzieciństwa i wnosić go w wianie do relacji . Nie przepracowany "głód" z dzieciństwa będzie negatywnie rzutował na relacje w dorosłym życiu. Nie nakarmiony "głód" akceptacji, "głód" bycia ważnym i zauważanym, kochanym, bezpiecznym itp sprawia, że relacja z czasem zaczyna mocno kuleć. Nasze nie przepracowane deficyty sprawiają , że oczekujemy by ktoś w tym przypadku partner nas "nakarmił", dał nam to wszystko czego nam tak bardzo w życiu brakowało.  A, że "nieszczęścia lubią chodzić parami " to często tak bywa , że spotykają się dwa "głody". Kiedy spotkają się i wejdą w relację, to powiedzmy sobie szczerze takie dwa głody się nie nakarmią. Bo jak ludzie są głodni to każdy szarpie do swojego. To jest jedna z przyczyn, dlaczego my się w relacjach szarpiemy, dlaczego te relacje nie są satysfakcjonujące. Bo my ciągniemy do siebie. Jak ja mam deficyt bycia wysłuchaną, to ja nie wysłucham tego drugiego itp.  Dlatego to takie ważne by najpierw zalajkować siebie, lubić siebie i mieć siebie i zaspokojone swoje potrzeby. Bo by móc dawać, trzeba mieć co.  Innymi słowy dopiero gdy ma się siebie to można siebie dać innym...


Ciut o dojrzałości...

                                                     

Wszystko co się dzieje w naszym życiu jest konsekwencją naszych decyzji. Zatem konsekwencje tychże decyzji są też nasze. Jeśli cierpisz w relacji to to jest Twoja wina , że tkwisz w takiej relacji - problem jest w Tobie. Pora przestać się litować nad sobą ... czas spojrzeć prawdzie w oczy. Zrób coś ze sobą. Skończ z byciem ofiarą, obwinianiem innych i użalaniem się nad sobą.
Prawem wszystkiego, co żyje, jest skłonność do rozwoju i wzbogacania swojej natury. U człowieka prawo rozwoju jest wrodzone. Człowiek dojrzewa na różnych poziomach – cieleśnie, psychicznie, społecznie, duchowo, przy czym dużą rolę odgrywają kontakty z innymi ludźmi. Człowiek dojrzewa jako jedność psychofizyczna, jako osoba. I właśnie to osobowościowe dojrzewanie jest dla niego bardzo ważne i może trwać permanentnie, niezależnie od wieku...przez całe życie. Sam fakt, że człowiek uzyskuje pełnoletność nie jest przecież równoznaczny z tym, że dojrzała staje się także jego osobowość. Gdyby pełnoletniość=dojrzałość, to z całą pewnością nie spotykalibyśmy tak często w realnym życiu, metrykalnie dojrzałych osobników płci obojga o niedojrzałych osobowościach. Świat byłby bezpieczniejszym, bardziej przyjaznym miejscem a psychoterapeuci mieli by dużo mniej pracy. Można więc powiedzieć, że ta dojrzałość to pewien ideał, do którego powinien dążyć każdy z nas, jednak wymaga to ogromu pracy włożonego w siebie samego, otwartości na rozwój.  Nasza osobowość jest dynamiczna i ulega zmianom, dlatego pracując nad sobą można zbudować prawidłowy, wolny od wpływów z dzieciństwa obraz własnej osoby i wypracować w sobie dojrzałego człowieka. Czyli człowieka, który nie jest AKTOREM czy STATYSTĄ  swojego życia lecz jest jego REŻYSEREM.  Jako reżyser dojrzały człowiek podejmuje wszelkie decyzje w zgodzie ze sobą czyli świadomie decyduje czy będzie to dramat , melodramat, film przygodowy czy może historia szczęścia, zadowolenia  i satysfakcjonujących relacji z ludźmi... ponieważ dojrzała osobowość dokonuje wyboru z punktu widzenia swoich potrzeb a nie z lęku przykładowo; przed krytyką, przed odrzuceniem, czy przed tym "co inni powiedzą" i czy czasem nie nazwą egoistą itp.To jest ważne, żeby dokonywać wyborów w zgodzie ze sobą.  Oczywiście można też, nic nie robić, zrezygnować z bycia reżyserem...by, któregoś pięknego dnia u schyłku życia obudzić się z głębokim przeświadczeniem , że to moje życie było strasznie marne, było pasmem udręk, straconych szans, frustracji i mocno nieszczęśliwe. Tyle , że wtedy to już może być przysłowiowa "musztarda po obiedzie"... 

Od nas zależy jaką strategię życia wybieramy a więc czy będzie to strategia pasywna czy może jednak aktywna.


poniedziałek, 2 stycznia 2023

Dedykacja ...

 

Całe życie na coś czekamy, a w tym czasie przemija nasze życie. Nie doceniamy jego cudownych chwil, dopóki nie staną się wspomnieniami. 

Dlatego dziś: 

- Doceń to, co masz, bądź wdzięczny i niczego nie żałuj. Myśl o tym, czego pragniesz, a nie o tym czego nie chcesz.

- Zapomnij o tym, co Cię zraniło, wybacz tym, którzy Cię skrzywdzili i ciesz się tymi, którzy Cię kochają... 

- Zrzuć z siebie poczucie winy,  pielęgnowany żal i strach o przyszłość a zobaczysz, że szybko poczujesz się lepiej. 

- Nigdy nie trać wiary w siebie, w ludzi, w świat dookoła, miej raczej wątpliwość co do intencji ludzi, którzy sprawiają, że tracisz wiarę.

- A zanim zaczniesz żałować, że nie zrobiłeś w swoim życiu tego, na co zawsze miałeś ochotę, zacznij to po prostu robić.

- Nigdy nie jest za późno, aby zacząć od nowa i nigdy nie jest zbyt trudno żeby spróbować.


Warte zapamiętania...