czwartek, 31 marca 2022

Mogę wszystko, nic nie muszę....

 


Nadszedł taki czas, w którym niczego tak bardzo nie pragnę, jak świętego spokoju. Komfortu psychicznego. Świadomości, że moi bliscy są cali i zdrowi, że dają radę ze swoim życiem. Pragnę życiowej stabilności. Reszta, za którą jeszcze jakiś czas temu skoczyłabym w ogień, staje się dla mnie nie wiele warta, nie ma większego znaczenia. Życie zdążyło mi pokazać, którzy ludzie ile są warci. Wiem komu chętnie poświęcić swój czas. Wiem też komu z uśmiechem pokazać środkowy palec. Nie mam żadnej ochoty użerać się z toksycznymi ludźmi, ani znosić tych rozchwianych emocjonalnie. Co to potrafią zaserwować więcej skrajnych emocji, niż dzień spędzony w lunaparku.  Ani tych, którzy mówią jedno, robią drugie, przychodzą tylko jak czegoś ode mnie potrzebują. W oczy doceniają, w plecy nóż wbijają. Po prostu pragnę mieć przy sobie ludzi dobrych, szczerych, normalnych.  Potrafię już wyłuskać takich w tłumie albowiem nauczyłam się rozpoznawać  kto jest kim. Nie chce mi się nic nikomu udowadniać. Bo i po co ?  Nie mam ochoty pędzić za tłumem. Cenię sobie swój indywidualizm.  Dobrze mi z samą sobą.  Nie chce mi się być na topie, być piękną, modną, w wiecznej formie.  Mam za przeproszeniem w d... co kto o mnie myśli. Czy jestem w czyimś guście, czy nie. Czy moje życie, moje widzenie świata innym odpowiada. Czy ktoś mnie krytykuje i ocenia. Czy może plotkuje na mój temat. Mam to w głębokim poważaniu !  Pragnę spokoju. Świętego spokoju.  I to wcale nie znaczy, że stałam się nudna, że chcę wymiksować się z życia.  Nie!  Jestem przekonana, że to dowodzi raczej, że moja praca nad sobą wydaje owoce, że stałam się świadomym siebie człowiekiem , trzymam ster  " łodzi " , którą płynę w swoich rękach i płynę tam gdzie sama chcę ... 


środa, 30 marca 2022

O pomaganiu ...


 Osoby, które wciąż troszczą się o innych, uważamy za altruistów. Ale czasem kierują nimi nieuświadomione potrzeby. Oczywiście jest tzw. zdrowe pomaganie, ale jest i takie, które nie wychodzi nam na dobre. Zdrowo jest wtedy gdy potrafimy zachować równowagę w dawaniu i braniu. Gdy potrafimy ocenić, czy mamy ku temu środki, kwalifikacje, gotowość i czas. Wreszcie, czy nie pomagamy nadmiernie lub czyimś kosztem. Niezdrowo robi się wtedy gdy nie radząc sobie ze sobą obieramy kurs na pomaganie innym. Gotowi zatracić się bez reszty nawet wtedy gdy nikt nas o to nie prosi. W relacji z drugim człowiekiem ważne jest to, by nie chcieć mu pomagać – za wszelką cenę. Konieczne jest wyrzeczenie się misyjności. Wyjście z butów RATOWNIKA. Porzucenie roli kasownika cudzych problemów. Orientacja na pomaganie, na bycie RATOWNIKIEM i ZBAWCĄ zakłada bowiem naszą wyższość. Opiera się na poczuciu, że to właśnie my wiemy: jak druga osoba ma żyć, jak postępować, jak powinna rozwiązywać swoje problemy i trudności. Sugerując tym samym zainteresowanemu, że niema o tym zielonego pojęcia i utwierdzamy go w poczuciu nieudacznictwa, sprowadzamy do roli OFIARY. A sobie po cichu budujemy poczucie własnej boskości.Tymczasem nikt tego od nas nie chce, nie potrzebuje. Trzeba sobie uświadomić, że działania WYBAWCY mają w istocie egoistyczne podłoże. W ten sposób zaspokaja on własną potrzebę bycia potrzebnym. Zagłusza lęk przed odrzuceniem. Wypełnia swoją wewnętrzną pustkę. Stara się podnieść swoją często zaniżoną samoocenę. Przywiązanie OFIARY do siebie daje mu poczucie bezpieczeństwa. Nadaje sens jego aktywności. W ten sposób RATOWNIK sztucznie buduje poczucie swojej wartości i ważności. Taki WYBAWCA  wbrew nazwie sugerującej dobro, niestety jest w swojej roli toksyczną postacią.  Albowiem WYBAWCA ze swoją tendencją do stałego interweniowania i rozwiązywania wszelkich problemów OFIARY w  efekcie przejmuje za nią odpowiedzialność. Ubezwłasnowolnia ją. Przywiązuje ją do siebie. Stara się zająć jej życiem. Nie pozwala OFIERZE na samodzielne działania, na podejmowanie decyzji na własną rękę. Ogranicza autonomię tej osoby. To nie jest zdrowe dla obu stron. Warto podkreślić – WYBAWCA nie istnieje bez swojej OFIARY. Jej posiadanie jest mu niezbędne do utrzymania złudzenia bycia niezastąpionym. W konsekwencji jego postępowanie jest przeciwskuteczne. W interesie WYBAWCY nie leży bowiem rzeczywista emancypacja osoby prześladowanej, jej pełne wyzwolenie, zrzucenie przez nią roli OFIARY. Oznaczałoby to bowiem możność pójścia przez nią własną drogą. Drogą, na której nie byłoby już miejsca dla dotychczasowego WYBAWCY. 
W zdrowej relacji naszym zadaniem jest po prostu towarzyszenie innym w rozwoju (czyli konstruowaniu własnej historii) a nie dostarczanie im gotowych strategii na życie, czy życie za nich. Zatem jeśli starasz się naprawiać innym życie, bierzesz wszystko na siebie, żyjesz cudzymi problemami, poświęcasz się, ciągle wyciągasz kogoś z tarapatów, wydaje ci się , że wszystko zależy od ciebie, w twoim związku nie ma równowagi, a twój egoistyczny partner latami zmaga się z problemami i nic z nimi nie robi /bo i po co? nie musi, bo przecież wie , że i tak wszystko ogarniesz/, jeśli masz wrażenie, że bez ciebie wszystko się zawali... to może czas się zatrzymać? Przyjrzeć się sobie. Może to ten właściwy moment by : zejść na ziemię. By ZAJĄĆ SIĘ SWOIM ŻYCIEM . By urealnić siebie, skończyć z  próżnością i przestać przypisywać sobie boskie moce. Nikt z nas nie ma takich mocy by mieć wpływ na wszystko.  Ratowanie "świata" wbrew temu co przywykliśmy myśleć to nie jest nic dobrego ani chwalebnego. To raczej sygnał dla nas  by zadać sobie pytanie...czy aby ta ciągła potrzeba wspierania innych nie jest ucieczką, czymś w rodzaju wymówki, by nie skupiać się na własnych, nierozwiązanych problemach? 

Żeby pomagać innym, czasem trzeba najpierw pomóc sobie...








sobota, 26 marca 2022

Plotkowanie - jestem za a nawet przeciw

 

Plotkowanie może być bardzo brzydkim zwyczajem, zwłaszcza jeśli jego jedynym celem jest zranienie innej osoby, przyniesienie jej wstydu i kłopotów, zniszczenie jej reputacji , ale ... no właśnie. Jak to zwykle w życiu bywa nic nie jest zero-jedynkowe.... każdy medal ma dwie strony. Tak też rzecz ma się  z plotkowaniem. Nie ma się co łudzić: plotkujemy wszyscy - w pracy, w domu, na spacerze z przyjaciółmi, w osiedlowej cukierni. Robimy to mimochodem, bezwiednie, a czasami wręcz przeciwnie, mamy w tym plotkowaniu ukryty cel. Człowiek ma to do siebie, że plotkuje. Nie tylko w przysłowiowym maglu, ale też przy klawiaturze. Szans, by nagle pozbył się swoich upodobań, raczej nie ma. Podręczniki psychologii pełne są porad, w jaki sposób walczyć z plotkami, ale jeszcze nikomu to się nie udało. O tym, że żyjemy plotkami świadczyć może ilość wejść, mierzona w setkach tysięcy, na serwisy plotkarskie czy wyniki sprzedaży pism zajmujących się głównie podglądaniem innych. Niby jest się czego wstydzić, zwłaszcza jeśli plotkujemy, żeby kogoś zniszczyć, narobić mu kłopotów, przynieść trochę wstydu, ale z drugiej jednak strony na pociechę warto zauważyć, że /jak podkreślają socjologowie/, plotkowanie mimo swej negatywnej reputacji pełni też wiele pożytecznych funkcji, m.in. informacyjną, obronną, kontrolną, funkcję podtrzymywania więzi, wzmacniania przyjaźni, czy chociażby rozrywkową. Mało tego - powoduje odczuwanie przyjemności. Ku memu zdumieniu nawet naukowcy zajęli się tym tematem. Dacie wiarę... z ich badań i opracowań wynika, że plotka i obgadywanie innych za ich plecami jest jednym z kluczowych elementów prawidłowego funkcjonowania ludzkich społeczności. Albowiem szczegółowe informacje o zachowaniu się innych ludzi w połączeniu z ich oceną - co jest istotą plotkarstwa - stanowią swoisty rodzaj podręcznika, uczącego nas samych poprawnego zachowania się w grupie społecznej. Uczonym udało się ponadto ustalić, że przeciętnie przeznaczamy na plotkowanie od jednej piątej do dwóch trzecich czasu wszystkich naszych konwersacji. Aż tyle czasu poświęcamy wymianie informacji społecznych. Pewnie gdyby nie było to istotne dla naszego rozwoju, nie tracilibyśmy go przecież jako jednostki i gatunek tak dużo. Naukowcy zajmujący się tym tematem twierdzą, że plotkowanie odgrywało w historii ludzkości ogromną rolę. 

Reasumując. 

"Prawdziwe" plotkowanie to po prostu wymiana informacji...niestety w potocznym rozumieniu, plotkę często mylimy z oszczerstwem, pomówieniem i najgroźniejszą z form przemocy psychicznej - manipulacją. To bardzo częste poplątanie pojęć, dlatego warto, w swoim najlepiej pojętym interesie, zdać sobie z tego sprawę.

Poszczególne funkcje plotki, a także powszechność jej wykorzystywania zapewniają plotce niezniszczalność. Pomimo negatywnego odbioru i pewnych wątpliwości natury moralnej i tak stosujemy ją często : do manipulacji, rozrywki, promocji, podwyższania statusu społecznego i w wielu sytuacjach komunikacji międzyludzkiej. Zatem zupełne wyeliminowanie plotki wydaje się niemożliwe...

A Ty co o tym sadzisz ?

piątek, 18 marca 2022

Zarządzanie stresem


 Jak myślisz, jak ciężka jest ta szklanka wody ? 

No cóż ciężar bezwzględny tym razem nie ma znaczenia... to zależy od tego, jak długo szklankę trzymasz. Jeżeli trzymasz ją przez minutę, to nie jest problemem. Jeśli trzymasz ją przez godzinę będziesz już odczuwać ból w ramieniu. Jeśli potrzymasz ją np. przez jeden lub dwa dni,  ręka zapewne będzie boleć i to nieziemsko. W każdym przypadku waga szklanki się nie zmieni, ale im dłużej będziesz ją trzymać, tym wyraźniej staje się cięższa.

Stresy i zmartwienia w życiu są jak ta szklanka widy . Pomyślisz o nich przez chwilę  - nic się nie dzieje. Myślisz o nich dłużej, a zaczynają boleć... a jeśli myślisz o nich cały czas, to zaczynają ciążyć, przygniatają, wręcz paraliżują cię swoim ciężarem - czyniąc niezdolnym do zrobienia czegokolwiek.  

Dla własnego dobra pamiętaj aby odstawić szklankę... 


Wstaje dzień...

 


Tak dziś wstawało słońce... 
Nasz świat zrobił się niespokojny... widać , że natura podziela nasz niepokój.

poniedziałek, 14 marca 2022

Nie da się nie mówić o... wojnie

 

                                     Fot. Getty Images/iStockphoto

Nic dziwnego, że wojna, która toczy się tak blisko nas po prostu przeraża. Docierające informacje na temat działań zbrojnych na terenie Ukrainy są dla nas wyjątkowo stresujące w związku z czym chyba każdy z nas doświadcza niepokoju. 

Powszechna solidarność, ogromna ludzka gotowość do niesienia pomocy uchodźcom z Ukrainy jest wzruszająca. Ludzka serdeczność, życzliwość, przyzwoitość, humanitaryzm jednoczy ludzi w Polsce i nie tylko - i to jest wspaniałe. Ten widoczny na każdym kroku odruch serca kierowany do ukraińskich uchodźców wraca mi wiarę w Człowieka. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że  są granice tej pomocy. Granicą pomocy Ukrainie jest interes Polski, interes Unii Europejskiej, inters NATO, USA i wszystkich innych państw. Co by nie powiedzieć ta wojna, to jednak wielka polityka. A w wielkiej polityce nie ma miejsca na odruchy serca, sentymenty... ona kieruje się tylko pragmatyzmem. Tu nie ma przyjaźni, są tylko interesy. Wielka polityka to brutalna, potworna gra, gra prowadzona przez cynicznych szulerów. Gra, w której koszty nie grają roli. Dlatego ten aspekt tej bezsensownej z czysto ludzkiego punktu widzenia wojny napawa mnie grozą. Już widać, że  tak po ludzku to świat deklaruje solidarność z Ukrainą, ale cóż z tego ? Słowami, deklaracjami Ukraina się nie obroni i nie nakarmi.  Tym czasem tzw. Świat poza sankcjami uderzającymi w gospodarkę Rosji nie wykona żadnego ruchu - ma związane ręce. Bo nie jest w jego interesie rozpętać III Wojnę Światową. Dlatego obawiam się, że jeżeli Putin rzeczywiście będzie chciał zrównać z ziemią ukraińską stolicę, czy też unicestwić całą Ukrainę z pozostałymi tam milionami obywateli to będziemy mogli się temu tylko przyglądać /już to robimy/. A to poczucie naszej bezradności, poczucie związanych rąk jako obserwatorów morderczej kampanii Putina będzie potwornie gorzkim przeżyciem. 

 


niedziela, 13 marca 2022

Byłaś i już Cię nie ma ...

 


Na odejście bliskich nie można się przygotować. Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w porę – za szybko, za rano, za nagle. Dopada po pracy, przed kąpielą, po obiedzie.  Nie pyta, nie uprzedza, nie dyskutuje. Przychodzi i zostawia ból i żal.

Aniu , wczoraj Twój syn powiadomił mnie o tym, że odeszłaś. Nie takiej informacji oczekiwałam. Chciałam wierzyć i wierzyłam razem z Tobą , że wygrasz swoją walkę o zdrowie i życie. Byłaś taka dzielna. Niestety stało się inaczej. Odeszłaś bez pożegnania. Tak mi przykro. Nie będzie już obiecanej wspólnej kawy i naszych rozmów . Nie usłyszę już Twego głosu, śmiechu, Twoich pospiesznych kroków na schodach... Jedyne co mogę teraz zrobić, to przytulić Cię w ciepłych wspomnieniach. 


Co jest nie tak ?- czyli moje niepokoje .


 Najpierw obejrzyj filmik...

To, jak żyjemy i to, jak myślimy jest w większości wynikiem tego, co nam wkładają, co już włożono nam do głowy w trakcie naszego życia. Całe nasze życie jesteśmy programowani. Programowanie to proces kształtowania jednostek w społeczeństwie tak, aby zachowywały się, reagowały w sposób ogólnie aprobowany przez społeczeństwo i grupy społeczne. Aby wypełniały to co się im nakazuje , czego się od nich oczekuje. Niestety, ogromna część tego warunkowania płynie do nas z rozmaitych struktur społecznych, które celowo lub z powodu ignorancji programują człowieka w określony, często bardzo szkodliwy dla niego sposób. 
I tak z jednej strony można rzec, że mamy wielkie szczęście, że urodziliśmy się w takich, a nie innych czasach. Dzięki społecznemu, kulturowemu i technologicznemu dorobkowi, przekazanemu z pokolenia na pokolenia możemy pozwolić sobie nam na życie w komforcie, na zaspokojenie wszystkich najistotniejszych potrzeb. Dzięki zjawisku społecznego uczenia się, każdy młody człowiek stający się częścią społeczeństwa dowiaduje się o tym, jak działa świat. Nie musi więc poznawać wszystkiego od zera, popełniać wszystkich błędów, które już zostały przez kogoś popełnione. Chciałoby się więc zapytać : No to skoro jest tak  dobrze to dlaczego jest tak źle ?
Niestety jest ciemna strona miejsca, w którym jesteśmy jako społeczeństwo. Przekazujemy kolejnym pokoleniom gotowy model rzeczywistości, nie zawsze zgodny z tym, jaka ta rzeczywistość jest. Bo tak naprawdę żadne społeczeństwo nie jest zainteresowane tym aby jednostka była mądra...bo to jest przeciwne interesom wszystkich społeczeństw. To logiczne ; jeśli ludzie są mądrzy nie można ich wykorzystywać, nie można nimi manipulować. Jeśli ludzie są inteligentni, nie da się ich ujarzmić, nie można ich zmusić do mechanicznego życia, do życia jak roboty.  Zawsze będą się bronić, zaznaczać swoją indywidualność, będą gotowi raczej umrzeć niż zostać niewolnikiem... . Z takimi ludźmi zawsze jest problem, wokół nich unosi się widmo buntu. Chcą żyć w wolności. Ta wolność przychodzi z mądrością wewnętrzną.  Dlatego żadne społeczeństwo czy to komunistyczne, faszystowskie, kapitalistyczne, chrześcijańskie, hinduskie czy mahometańskie, żadne, nie chce aby ludzie byli wolni i niezależni. Żadne społeczeństwo nie lubi gdy ludzie używają swojej własnej inteligencji, ponieważ w momencie, gdy zaczynają używać swojej własnej inteligencji stają się niebezpieczni dla establishmentu, niebezpieczni dla ludzi , którzy są u władzy. Niebezpieczni dla "posiadających", niebezpieczni dla wszelkiego rodzaju opresji, wyzysku, ucisku, niebezpieczni dla kościołów, dla państw, narodów. 

Nie jest już tajemnicą, że wśród społeczeństw, które do tej pory upadły, powtarzały się dwa schematy - przesadne wykorzystanie zasobów naturalnych i rozwarstwienie społeczeństwa czyli rosnąca nierówność między elitami a niższymi klasami społecznymi. Patrząc przez taki pryzmat na naszą teraźniejszość, dodając do tego aktualny stan psychiczny ludzi i kondycję naszej planety nie trzeba być Einsteinem by wyraźnie widzieć, że ludzkość obrała kurs ku... samozagładzie.  Wiele problemów nowoczesnego świata mogłoby być w prosty sposób rozwiązane, ponieważ znamy metody i mamy technologie, które nam to umożliwiają. A jednak tego nie robimy. Gdybyśmy tylko te ogromne pieniądze przeznaczane na zbrojenie i wojny, eksploracje kosmosu, czy np. olimpiady włożyli w technologie umożliwiające radzenie sobie z najważniejszymi problemami tego świata, być może kondycja naszego gatunku byłaby nieco lepsza...ale tego nie robimy. Niestety powszechny brak świadomości społeczeństw sprawia, że brniemy ślepo lub pozwalamy się wieść ku jeszcze głębszym patologiom, ryzykując dojście do punktu, z którego nie będzie już odwrotu.




czwartek, 10 marca 2022

Po co mi ten blog ?

 

Generalnie nie mam z kim pogadać, a nawet jeśli akurat  jest z kim, to nie zawsze mogę pogadać o tym o czym chcę.  Sznurowadła moich myśli często plączą się w supły i supełki potrzebuję więc takiego spokojnego miejsca gdzie mogę je rozsupłać. Takim miejscem jest właśnie blog. Nie jest to mój pierwszy i zapewne nie ostatni, ale jego misja zawsze jest ta sama. Albowiem pisanie ma efekt terapeutyczny, jest dla mnie taką autoterapią właśnie.  Pomaga  mi radzić sobie z emocjami i trudnymi doświadczeniami. Pisząc wyrzucam z siebie ból, złe wspomnienia, napięcia i problemy. Rozgryzam nurtujące mnie aspekty życia i tym sposobem zyskuję spokój w głowie. Blog, to także mój sposób na zatrzymanie chwil, które bezpowrotnie mijają, myśli, które nie zapisane niczym spłoszone ptaki gdzieś, nie wiadomo gdzie ulatują. To też dobry sposób na to by moje zwoje mózgowe nie rdzewiały,  by zachować trzeźwy, sprawny umysł, by mimo wieku jeszcze się rozwijać. Formułowanie myśli, koncentrowanie się na tym, co i jak mam napisać, pomaga mi doskonalić język, umiejętność budowania zdań jak też ciągle wzbogacać słownictwo.  

środa, 9 marca 2022

Tytułem wstępu

 


Życie jak sznurówka - ma różne kolory,  różne długości.....  J

eśli kiedykolwiek zamierzasz cieszyć się życiem to teraz jest na to czas – nie kiedyś, nie jutro, nie za rok. A dzisiaj. Dziś powinno być tym dobrym dniem.  A co jeśli akurat nie jest ?  Trudno, czasem tak bywa. Mimo to postaraj się na przekór złemu dostrzec choć okruch radości. Przecież wiesz , że nigdy nie
 jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, ani tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej.

Warte zapamiętania...