czwartek, 26 maja 2022

W Dniu Matki o...dzieciach

 

                                        Burning Man- festiwal z pustyni Nevada.

" Wszystkie potwory świata dziwią się swoim potwornym potomkom."

- Jerzy Pilch


W Dzień Matki social media zalewa fala tsunami zdjęć z czasów dzieciństwa i mniej lub bardziej szczerymi podziękowaniami. Można odnieść wrażenie, że świat składa się z samych jeśli nie idealnych to fantastycznych, cudownych, odważnych, kochających i troskliwych mam, które przekazują swoim dzieciom wszystko co najlepsze... przekazują troskę, mądrość życiową i wyposażają w niezbędne do życia atrybuty takie jak: poczucie własnej wartości, odwagę, empatię, szacunek, miłość. Tymczasem jak wiadomo taka odświętna laurka nie odzwierciedla całej prawdy. Bo ten obrazek nigdy nie jest czarno-biały, zawsze są momenty słodko-gorzkie, kiedy złość się przeplata z miłością. Zarówno po stronie dziecka, jak i rodzica. Zamieszczona fotka i owszem przedstawia szczęśliwy moment z życia, przecież innym momentem byśmy się nie pochwali w internecie. Problem w tym, że życie nie tylko z chwil szczęśliwych się składa. A co za tym, taki publiczny hołd wcale nie oznacza, że relacja była czy jest idealna. W internetowej ekspresji miłości i wdzięczności do matek jakoś brakuje miejsca na trudne czy wręcz toksyczne relacje z nimi. Najprościej jest je przemilczeć. No bo "nie uchodzi" /zwłaszcza przy święcie/ mówić o swoim żalu, krzywdzie, braku miłości, byciu źle traktowanym, krytykowanym, o wyniesionym z domu  poczuciu niskiej wartości. "Zły to ptak, co własne gniazdo kala" - prawda? Ten kod jest w nas... tylko czy to prawda, czy tak jest w istocie?  Oczywiście złość i krzywda nie wykluczają wdzięczności. Te uczucia w relacji dziecko - matka o dziwo mogą się ze sobą przeplatać. Większość ludzi woli jednak nie kontaktować się z swoim wewnętrznym bólem i zwykle go głęboko ukrywa. Stąd tyle lukru wokół. A co z tymi , którzy są ze sobą szczerzy ?

Czy można coś powiedzieć osobom, którym trudno w Dzień Matki pobiec do niej z kwiatkiem czy choćby tylko zadzwonić? 

Może tylko tyle, żeby spróbowały popatrzeć na nią doroślejszym okiem. Albo żeby dały sobie spokój z przymusem okazywania wdzięczności i po prostu nie dzwoniły. Z tego powodu Świat się nie zawali. Ale najważniejszym wydaje mi się, żeby w toku swojego życia samemu dla siebie stać się najlepszym rodzicem, jakiego chciałoby się mieć. By widzieć to swoje wewnętrzne dziecko i jego potrzeby, umieć je zaspokoić po części samemu, a częściowo dzięki innym ludziom pojawiającym się w naszym życiu. Albowiem podstawą zdrowych relacji z innymi ludźmi jest nabycie przez nas umiejętności opiekowania się samym sobą, dbania o swoje potrzeby, nawet gdy wcześniej matka, czy oboje rodzice o nie nie zadbali...

sobota, 21 maja 2022

Z matki na córkę, z ojca na syna...


"Tak to wygląda. Tradycja. Polskość. Z ojca na syna. I z dziada pradziada. Wierząca żona, mąż jeszcze agnostyk, dzieci już dawno zarażone kruchtą. Religia w szkole? Tak, nic nie zmieniajmy. Czy do kościoła? Owszem, zaraz kończę wiązać krawat. Zęby umyję. Sąsiad – widziałem – kupił odświętną koszulę. Sąsiadka – chustkę. A ta lafirynda, co rzuciła męża, też się wybiera, ale jakoś ciszej. Idziemy wszyscy. Cała wieś. Sioło. Powiat. Miasteczko.

Łapa w święconą, przyklęk, mina bardzo serio, trzy kwadranse nudy i idźcie w pokoju – idziemy. Chlać, kłamać, walnąć żonę w ryj. Bo bredzi baba, że aż nami trzęsie.     Ale o tym sza. "

Przemysław Szubartowicz, Lewizna, „Trybuna”, 2006

PS

Jak sądzicie czy do dziś coś się zmieniło ?  A jeśli... to co ? 

niedziela, 15 maja 2022

Dlaczego ludzie krzyczą...


                                           Zdjęcie — autor: Likith R.

Zauważyłam, że nasz prezydent, także premier mają skłonność do podnoszenia głosu na tych, do których przemawiają . Niektórzy politycy bez wskazywania palcem, też podnoszą głos i wrzeszczą czy to w studiach telewizyjnych, czy na sali sejmowej na swoich oponentów. W życiu nie koniecznie medialnym, każdy z nas może wskazać od ręki, kilku krzykaczy jak nie w rodzinie to z sąsiedztwa... Jednym słowem, może to dobry moment by odpowiedzieć sobie na pytanie : 
DLACZEGO LUDZIE KRZYCZĄ ? 
Moim zdaniem ci, którzy krzyczą to pozerzy. Którzy krzykiem chcą pokryć swoje niedostatki, brak wiedzy, kompetencji, umiejętności, zdolności, kompleksy itp... Nie chcą by świat się dowiedział, że są pospolitymi pustymi dzbanami. Skoro zaczęłam od polityków to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że polityka polega na uwodzeniu wyborców, zaś politycy to ludzie, którzy żyją z wrażenia jakie zrobią na nas , na swoim elektoracie.  Niestety XXI wiek jest ewidentnie epoką pozorów, robienia wrażenia. Nikt już nie skupia się na cechach charakteru, na tym by je posiadać, większość skupia się na tym, żeby robić wrażenie, że ma te cechy charakteru. A to zasadnicza różnica MIEĆ a ROBIĆ WRAŻENIE, że się ma. No i ci, którym brak tych pożądanych, fajnych cech próbują to ukryć i dlatego zaczynają KRZYCZEĆ.  Myślę, że dobrym obrazowym przykładem mogą być psy. Potężny rottweiler kontra rachityczny ratlerek... ten ostatni szczeka bez opamiętania, jeży się, nadyma, szczerzy kiełki, kąsa, bo ciągle czy trzeba czy nie trzeba,czuje się zagrożony.  Rottweiler nie ma potrzeby ciągłego ujadania, gdyż jest świadom swojej wielkości i siły.  I tak, wywołani na początku politycy / i nie tylko oni/ krzyczą gdyż desperacko chcą nas przekonać, że są kimś, że coś potrafią, że o czymś mają jakieś własne zdanie i jeszcze potrafią poprzeć je argumentami, że mają jakieś wartości i przekonania. Tyle, że to często nie jest prawdą, jako politycy są wydmuszkami, pustymi dzbanami. Niestety w umysłach słabych ludzi rodzi się przekonanie, że krzyk jest obroną przed tym by to się nie wydało. Wydaje im się , że krzyk niejako dodaje im mocy i siły, podnosi ich autorytet, że ci do których wrzeszczą czują respekt przed nimi, przed ich mocą, że postrzegają ich tzn krzykaczy jako tych silnych.
Tymczasem powiedzmy sobie jasno : prawdziwa siła jest wewnętrzna, a więc CICHA. Charyzmatyczny , silny człowiek nie reklamuje się, że jest silny. Nie czuje nawet takiej potrzeby. On po prostu jest SILNY !  I wszyscy to czują.  Tylko głupcy starają się nas na siłę przekonać, że są mędrcami.  Jak to ujął niezapomniany Stefan Kisielewski " Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami. " - koniec cytatu.

Puentując... gdyby większość ludzi słyszała siebie i słuchała siebie kiedy mówi to może przestałaby mówić???  Marzenia ściętej głowy..

piątek, 13 maja 2022

O dobrych manierach...

- Po co mi dobre maniery?

- Po to, żeby nam się lepiej żyło.

W  naszej przestrzeni króluje chamstwo. Chamstwo jest dużo łatwiejsze, głośniejsze. Wydawać się może, że dzięki niemu można więcej zyskać. Stąd pewnie taka jego popularność. Szkoda, że zasady dobrego wychowania, savoir-vivre’u nie stały się w naszym kraju tak popularne i promowane, jak na przykład umiejętności kulinarne. No cóż uważność na drugiego człowieka jest dużo trudniejsza niż upieczenie szarlotki. Co więcej, ciasto możemy od razu skonsumować i tym samym nagrodzić się za trud włożony w jego upieczenie. A w dobrym wychowaniu na nagrodę trzeba czasem poczekać. Dlaczego nawiązuję do uważności na innych ludzi? Bo budowania dobrych relacji nie zaczyna się od tego, że kogoś obrazimy, nawrzeszczymy na niego, wykpimy, poniżymy go lub spluniemy mu pod nogi. Jeśli chcemy nawiązać z kimś jakąkolwiek nić porozumienia, to niezbędna jest uważność na tego człowieka, a taka postawa jest właśnie fundamentem dobrych manier i dobrego wychowania. Wielu osobom wydaje się, że dobre maniery to umiejętność posługiwania się nożem i widelcem, czy też umiejętność prawidłowego zjedzenia homara czy ryby. Inni uważają savoir-vivre za przeżytek, jaśniepańskie wymysły i fanaberie zupełnie zbędne w naszej rzeczywistości. To nieprawda. Albowiem umiejętność postępowania w życiu i radzenia sobie w różnych trudnych sytuacjach wchodzi w zakres sztuki życia. Panując nad emocjami, okazując dobre maniery okazujemy szacunek innym ludziom. To dobre wychowanie czyni z nas kulturalnych ludzi, budzących sympatię i szacunek.Dobre maniery to także otwartość na drugiego człowieka, jego problemy, przeżycia. To podstawowa umiejętność funkcjonowania z innymi, bycia w grupie i społeczeństwie. Dobre maniery powodują, że wzajemne relacje są prostsze i działają jak dobrze naoliwiony mechanizm. Znamy przecież osoby, które potrafią ładnie się ubrać i  odpowiednio zachować przy stole, ale są nieżyczliwe ludziom. Inni niewiele ich interesują, nie potrafią prowadzić rozmowy, nie są zainteresowane światem. Za to dostają furii, kiedy kieliszek stoi za blisko talerza, a sztućce nie leżą po właściwej stronie i do tego ktoś zaplamił nieskazitelny obrus. Tymczasem dobre maniery wiążą się z życzliwością i empatią wobec innych a także z umiejętnością radzenia sobie z własnymi uczuciami, np. złością. Człowiek dobrze wychowany to taki, który ma ułożone wnętrze...podkreślam wnętrze. Spotykamy osoby, które nie mają pieniędzy na to, żeby prezentować się światu w pełnej krasie i nie jedzą posiłków z rodowych sreber w swoim pałacu, popijając winem z własnej piwnicy. Ale wewnętrznie, dzięki odebranej kindersztubie, są poukładane, zrównoważone, a przebywanie z nimi jest ogromną przyjemnością. Dobrych manier nie należy mylić z tresurą. Dobre maniery to trwale ukonstytuowana postawa, która jest sposobem codziennego funkcjonowania. Jeśli maniery są postawą to  nie tracimy ich w sytuacjach trudnych, granicznych. Jeśli dobre maniery to tylko tresura, to w dramatycznych chwilach dobre wychowanie przepadnie i... np. wylezie pełnokrwiste chamstwo dotąd skrywane pod maską dobrych manier. 

Ps.

Dobre wzorce wyniesione z domu są podstawą. Jako rodzic nie zapominaj: dziecko uczy się, obserwując i naśladując dorosłych i bardzo szybko wychwytuje brak spójności między tym czego dorośli uczą a tym, jak sami postępują. 


wtorek, 10 maja 2022

Jak nie szanujesz siebie, inni nie będą cię szanować...

 


"Szacunek to odruchowa troska o wolność drugiego człowieka, o swobodę wyrażania jego naturalnych, prawdziwych potrzeb, uczuć, poglądów i wartości. To uznawanie granic jego przestrzeni życiowej, dóbr osobistych, sfery prywatnej oraz suwerenności ciała." Tyle definicja a życie niestety sobie... Jeśli od najmłodszych lat byliśmy w ten sposób tzn z szacunkiem traktowani to z całą pewnością mamy go we krwi. Niestety nie wszyscy możemy się pochwalić dobrymi wzorcami. 

Owszem chcemy być szanowani, ale czy szanujemy innych ? Matki mówią, że kochają swoje dzieci, a  biją je, upokarzają, nie honorują ich granic. Kochankowie mówią, że kochają, a zdradzają, znęcają się psychicznie czy fizycznie…  Jeśli ktoś ma szacunek do siebie, to nigdy nie obrazi ani nie poniży drugiego człowieka. Ci zaś, którzy twierdzą, że się kochają, ale nie dostrzegają, że w ich związku nie ma szacunku, żyją w kompletnej iluzji. Miłość bez szacunku nie istnieje. Chodzi wtedy o jakiś inny rodzaj więzi, pożądanie, uwikłanie, uzależnienie czy fascynację... ale na pewno  nie o miłość. Najogólniej rzecz ujmując, mało szacunku w  świecie bierze się z tego, że rodzice coraz mniej go przekazują swoim dzieciom. I jednocześnie nie potrafią wzbudzać szacunku dla siebie. A przecież szacunku do siebie i do innych uczymy się od urodzenia w relacjach z najbliższymi ważnymi dla nas osobami. Prawda jest taka, że rodzic nie może przekazać swojemu dziecku tego czego sam nie otrzymał od swoich rodziców innymi słowy, nauczyć tego czego sam się nie naumiał. Więc oczywistym wtedy jest, że z dzieci, które nie były szanowane i wychowywały się w rodzinie , w której pojęcie szacunku było obcym pojęciem, wyrastają potem dorośli, którzy z szacunkiem tak do siebie jak i do innych są na bakier...


 


Poczucie wartości - w sam raz

 



Wyrastamy w błędnym poczuciu , że świat oczekuje od nas zdobywania "szczytów". W efekcie czego późniejszy brak zdobytych "szczytów" sprawia, że nasze poczucie własnej wartości spada coraz niżej, czujemy, że zawiedliśmy pokładane w nas oczekiwania i nadzieje. W związku z czym zaczynamy sami sobie podcinamy skrzydła a poczucie naszej wartości pikuje w dół. To tak w wielkim uproszczeniu. W tym momencie ktoś powie, że najlepiej mieć wysokie poczucie własnej wartości. Niestety, jeśli nasze poczucie własnej wartości jest zbyt duże, nieadekwatne do rzeczywistości to w chwili niepowodzeń czujemy się rozczarowani, zawiedzeni i doszukujemy się spisku... negatywnego, celowego działania innych osób, które niechybnie chcą nam dokuczyć. Lub zwalamy winę za wszystko na nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Problem w tym, że wówczas nie będziemy w stanie niczego się nauczyć z naszych błędów. Zbyt wysokie mniemanie o sobie odbiera możliwość uczenia się z porażek. Podobnie jak nie uczymy się z nich gdy nasze poczucie wartości jest na zbyt niskim poziomie.
Z poczuciem własnej wartości jest jak z temperaturą . Zbyt wysoka ...za gorąco, pocimy się. Zbyt niska...za zimno, marzniemy. W obu tych skrajnych przypadkach czujemy dyskomfort. No to jaka ma być ta temperatura ? Ano w sam raz, czyli zrównoważona. Zasada złotego środka tu też obowiązuje. Problem z naszym poczuciem własnej wartości nie zostaje rozwiązany, kiedy udaje się nam podnieść je tak by było odtąd wysokie. Wówczas jedne problemy znikają, ale pojawiają się nowe. Problem zostaje rozwiązany, kiedy nasze poczucie wartości jest dla nas w sam raz. Jak temperatura, kiedy nie odczuwamy dyskomfortu a więc gdy nie jest nam za gorąco i nie odczuwamy też zbytniego chłodu. Żebyśmy mogli tego doświadczyć najpierw musimy pozbyć się wdrukowanego nam przez rodziców, otoczenie przekonania, że ocena dobra jest oceną złą, że środek skali urąga naszym możliwościom, że przeciętność jest czymś negatywnym. Prawda jest taka. W większości życiowych obszarów jesteśmy jak wskazują statystyki zupełnie PRZECIĘTNI. I nie ma w tym nic złego. Zaakceptowanie tego faktu znacznie ułatwia życie.

wtorek, 3 maja 2022

Niczego nie żałuję...

 


Żal odczuwamy wtedy gdy nasz kochany mózg podsyła nam alternatywne, niespełnione scenariusze, które powstają, gdy myślimy, że wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdybyśmy kiedyś podjęli inne decyzje lub działania. W wyobraźni widzimy lepsze wersje wydarzeń. "Po co wybrałam prawo, choć zawsze marzyłam o śpiewaniu ?". "Gdybym wtedy poślubiła Kazia, moje życie dziś wyglądałoby inaczej". " Gdybym wtedy wyjechała na stałe do Szwecji dziś nie miałabym tych problemów". "Nie musiałam mówić przyjaciółce prawdy o jej mężu- nadal miałabym przyjaciółkę" itd. , itp.… Nie ma dnia, byśmy nie snuli podobnych, przepełnionych żalem scenariuszy. Takie myśli pojawiają się spontanicznie. Nic nie możemy na to poradzić, po prostu mamy skłonność do gdybania, do wyobrażania sobie, że nasza przeszłość mogła wyglądać inaczej. Co ciekawe, zwykle spontanicznie myślimy, że raczej mogło być lepiej, a nie bierzemy pod uwagę, że wszystko mogło potoczyć się jeszcze gorzej! Zapominamy, że podejmowane wtedy decyzje były na miarę naszych posiadanych w tej danej chwili możliwości, umiejętności czy wiedzy. Nie na wszystko mamy wpływ to oczywiste, ale w obszarach życia takich jak miłość i praca – mamy większe poczucie sprawczości czyli możliwości realizowania naszych pragnień. Wiele bowiem zależy od naszych decyzji – stąd potem żal, że może nie najlepiej pokierowaliśmy swoim życiem. Dobra informacja jest taka, że żal czujemy póty, póki wierzymy, że mamy wpływ. Kiedy sądzimy, że nic już nie da się w danej sprawie zrobić, nic zmienić, to skłonni jesteśmy racjonalizować, czyli przekonywać samych siebie i innych, że widać tak musiało być. I dzięki temu pozbywamy się uczucia żalu. 

Życie polega na tym, że kompletnie nie wiemy co będzie i czym nas zaskoczy. Trzeba więc je brać takim jakie jest, płynąć razem z nim i niczego nie żałować. Nawet jeśli coś poszło nie tak, to jest to tylko kolejna lekcja, z której należy wyciągnąć wnioski. Jeśli trzeba, to trzeba zrobić rachunek sumienia, wybaczyć a może i zadość uczynić ... sobie, albo innym, a czasem i sobie i innym. Różnie to bywa. Nie warto tkwić w uporczywym żalu . Pora się uwolnić. Albowiem takie żałowanie ustawia nas tyłem do życia. Żyjąc przodem do przeszłości sami sobie wyrządzamy krzywdę. 

KIEDY PRZESZŁOŚĆ CIĘ WOŁA NIE ODPOWIADAJ . NIE MA CI DO POWIEDZENIA NIC NOWEGO. 

Warte zapamiętania...