czwartek, 29 grudnia 2022

Pora się żegnać !

 


Czas się żegnać !  Żegnam ten rok bez żalu a nawet z ulgą , że wreszcie się skończył. Rok, który dla mnie osobiście bywał przykry i trudny. Wymusił wiele decyzji i zażądał odwagi w ich podjęciu i poniesieniu konsekwencji. Owszem dał też trochę radości. Tych małych, codziennych, wypełnionych śmiechami wnucząt i radosnym merdaniem ogona mojego futrzaka. I choć nie mam pewności, jaki będzie ten kolejny... na logikę biorąc też nie zapowiada się jakoś wyjątkowo... to sobie i Wam życzę odwagi patrzenia przed siebie i dostrzegania uchylonego okna, nawet gdy wydaje się, że zatrzaśnięte są wszystkie drzwi...

Dziękuję , że tu zaglądacie .

W gwiazdach...

 


W gwiazdach są nasze marzenia, wspomnienia i plany. 

Gwiazdy są tym wszystkim czego teraz nie mamy...

poniedziałek, 19 grudnia 2022

A mróz trzyma...

 


Zasadniczo to nie ma czego się czepiać w końcu to zima ... normalna rzecz o tej porze roku w naszej szerokości geograficznej- a więc wszystko się zgadza. Za oknem na termometrze -8 stopni i śnieg. Wreszcie dzieciaki mogą pośmigać na sankach ... biorąc pod uwagę minione "zimy" jest to też nie lada gratka.  Zastanawiam się jednak czy wszyscy jak te dzieci cieszą się z zimy i zimna?  U ilu już osób jest zimno w mieszkaniu , a ich lodówka skrywa tylko parę skromnych listków najtańszej wędliny i kawałek białego serka , ilu nie wykupiło potrzebnych leków, ilu ogranicza do niezbędnego minimum zużycie energii elektrycznej, wody i gazu, ilu zamiast cieszyć się świętami , przeklina swój los itd. itp.  

niedziela, 18 grudnia 2022

Co nowego w krainie absurdu ?


 No niestety, znowu nie mogę nie uszczknąć sobie. Przebijamy sufit ! Komendant Główny Policji odpala w swoim gabinecie granatnik, który wcześniej otrzymał w prezencie podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie. Swoją drogą to ciekawe prezenty teraz sobie dają. Myślałam, że w prezencie to można dostać co najwyżej łuk ale nie granatnik.  Z szefa polskiej policji śmieje się teraz nie tylko cała Polska, ale i zagranica, bo wieść o tej kuriozalnej sprawie szybko i szeroko się rozniosła. Co wcale nie dziwi. Przez chwilę śmiałam się i ja dopóki nie naszła mnie refleksja, że to przecież ten facet odpowiada za moje, za nasze bezpieczeństwo, że w rękach ludzi jego pokroju leży bezpieczeństwo tego kraju... i wtedy mocno zrzedła mi mina. 

Na koniec smutna puenta, którą napisał jeden z internautów o nicku "Darth is Vader". "Żaden kraj na świecie, poza Polską, nie może poszczycić się komendantem głównym policji, który odpalił z granatnika we własnym gabinecie i przeżył. Żaden! Tak się przechodzi do historii!".

niedziela, 11 grudnia 2022

Przedświąteczne rozmyślania...


 W noc wigilijną słychać pukanie do drzwi.

— Kto tam?

— Strudzony wędrowiec, czy macie wolne miejsce?

— Tak, mamy.

— Czy mogę zatem wejść i się posilić?

— Nie.

— A dlaczego?

— Bo tradycyjnie musi pozostać ono wolne...  😃

Niewielu wie, że ów zwyczaj nie jest wcale katolicki i swego czasu traktowany był jako ciężki grzech, ale mniejsza o to. Miłość bliźniego to piękna idea tyle, że powinna ona mieć wymiar realny wyrażając się w codziennym życiu i naszym stosunku wobec bliskich i sąsiadów, ludźmi z którymi dzielimy ziemię i kraj, a nie jak to się często przyjmuje - pod postacią czysto symbolicznych gestów, wrzucenie pieniążka do puszki charytatywnej, zostawienie symbolicznego talerza. Jedną z barier rozwojowych w naszym kraju jest niski poziom zaufania społecznego: ludzie nie bardzo się lubią i nie bardzo sobie ufają, w efekcie nie bardzo nam idzie gra zespołowa jaką jest budowa efektywnego państwa. My Polacy mamy świetne osiągnięcia jako jednostki / przykłady można mnożyć/, lecz mizerne jako zespół.  Niestety najczęściej jest tak, że ci, którzy pozorują miłość bliźniego, sprowadzają to do abstrakcji i symboli, obrzydzając nam realnego bliźniego z którym żyjemy obok...  

piątek, 9 grudnia 2022

Zastaw się a postaw się ... a przecież nie musi tak być


 Wszyscy oczywiście wiemy, jakie są teoretyczne założenia dotyczące Świąt Bożego Narodzenia. Ma być wy-ją-tko-wo! Wszystko ma lśnić i błyszczeć łącznie z nami. W powszechnym użyciu są określenia "magiczny czas", "szczególny moment", "niecodzienna bliskość", "głęboka refleksja". Tymczasem rzeczywistość często skrzeczy a tak ustawiona perspektywa celebry dla części z nas jest po prostu nie do zniesienia. Z jakiego powodu? Ano właśnie z takiego, że ma się nijak do naszej codzienności ; nie zawsze dostatniej, często zabieganej i nieprzewidywalnej. Istnieją zapewne rodziny, w których jest co świętować i za co świętować. U reszty różnie to bywa. Pomijając ten aspekt, często jest też jednak między nami sporo takich rodzinnych puzzli, które nijak – nawet w święta /a może zwłaszcza w święta/ nie chcą do siebie zgrabnie pasować. A wtedy wszyscy robią dobre miny do złej gry...co nikomu nie wychodzi na dobre. Wspominając o relacjach przy wigilijnym stole pamiętajmy też, że warto o nie dbać nie tylko w chwili, gdy łamiemy się opłatkiem. I całkiem serio : nie musimy się nim dzielić z ludźmi, z którymi nie chcemy tego robić. Świąteczne reklamy z tymi wielopokoleniowymi,  wystudiowanymi rodzinkami przy suto zastawionym stole , stertą prezentów, które wcześniej dostarczono pod choinkę chyba tirem ...wszystko oczywiście w stylu glamour... mogą drażnić tak w ogóle, a tak bardziej szczególnie to pewnie drażnią ludzi samotnych, nie tylko starszych, ale również i tych młodych singli. A może warto wreszcie przestać ulegać dorocznym rytuałom...może czas przypatrzeć się im krytycznie? I zamiast być ich niewolnikiem i bezrefleksyjnie rzucać się w wir świątecznych przygotowań /lub popadać w odosobnieniu w coraz głębszy smutek i frustrację/, może pora zastanowić się, jak mają wyglądać święta urządzone po naszemu. Czyli tak jak sami tego chcemy bez ulegania presji. I nie chodzi tu o to by iść na wojnę z tradycją i rytuałami – one są ważne i mają swoją funkcję. Chodzi o to, by przestać żyć automatycznie, zacząć słuchać siebie i zdobyć się na odwagę wprowadzenia takich zmian, które będą w bombkach na choince odbijać naszą zadowoloną i uśmiechniętą twarz... nasz prawdziwy komfort.

czwartek, 8 grudnia 2022

Popękany karmin warg...

 


Tak, tak to kara ...za dużo gadam.  Poruszam trudne i niepopularne tematy ... i oto skutki. 😊 Ci, którzy uważają , że mi się należało ... mogą się cieszyć 😄   

Te urocze szwy na moich ustach to pozostałość po wczorajszym zabiegu w Klinice Dermatologicznej chirurgicznego usunięcia naczyniaka.  Miłe to nie było ale finalnie jest ok. dziś już nawet mogłam coś zjeść i wypić kawę /nie wrzątek ale jednak/  😊  Cieszę się , że mam to już za sobą. Po minionej serii cięć jakim musiałam się poddać w dość krótkich odstępach czasowych życzyłabym sobie aby wreszcie w 2023 r  nie musiała już niczego sobie wycinać ... może pora już, by i mnie spotkało jeszcze coś dobrego ? 

poniedziałek, 5 grudnia 2022

Z serii : życiowe dramaty...


 Na temat alkoholizmu ukazało się już wiele ciężkich tomów publikacji i wydawać by się mogło, że potrzebną wiedzę można naprawdę łatwo uzyskać. Pijana rzeczywistość niejako temu przeczy. Smutne jest to, że świadomość problemu i jego istoty jest powszechnie nikła a po stosowną wiedzę w temacie sięga niewielu.  Życie w relacji z alkoholikiem to upiorne doświadczenie. Rodzina, w której pojawia się alkoholizm staje się rodziną dysfunkcyjną. Trzeba zdać sobie sprawę, że kryzys nie dotyczy tylko tego, kto choruje czyli uzależnionego. W kryzysie jest małżeństwo, dzieci, rodzina, nawet znajomi, bo to choroba wyznacza tu relacyjny rytm.  W toksycznym związku a takim zdecydowanie jest związek z uzależnionym osobnikiem, nie łączy nas relacja, tylko zależność a tak nie może być. To nie wróży nic dobrego. Trudno jest żyć z osobą uzależnioną. Trudno patrzeć jak najbliższa osoba coraz bardziej przegrywa z własnym nałogiem i niszczy życie, zarówno swoje własne, jak i całej rodziny. Bardzo często w takich związkach dochodzi do problemu współuzależnienia, które oględnie mówiąc polega na podporządkowaniu swojego życia czyjemuś nałogowi. Dlaczego osoby toksyczne /tu alkoholik/ działają uzależniająco? Ponieważ są świetnymi manipulatorami, perfekcyjnymi kłamcami, a przy tym mają cechy przywódcze i zdolność do dyskredytowania innych. Ich ofiary zaś często mają niskie poczucie własnej wartości i żyją w przekonaniu, że nie poradzą sobie bez swojego oprawcy. Często takie żony tkwią przy swoich alkoholikach z przekonaniem , że bez nich nie dały by rady zapewnić bytu sobie i dzieciom zupełnie nie dostrzegając , że to one właśnie i to już od dawna utrzymują swoje rodziny... w tym i swojego alkoholika. Często partnerzy osób uzależnionych nawet jeśli chcą pomóc, nie wiedzą, co mogą zrobić. Doszukują się więc przyczyn picia, ukrywają problem, ciągle kontrolują zachowania alkoholika, chronią go i nieświadomie zapewniają mu komfort dalszego picia. Przy czym w swoim mniemaniu robią wszystko by nie doszło do rozpadu rodziny.   A gdy te wszystkie zabiegi koniec końców okazują się bezowocne wyczerpani emocjonalnie i nerwowo partnerzy niejako godzą się ze swoją bezsilnością. Pół biedy jeśli w tym momencie dojrzeją, pomyślą o ratowaniu siebie i  dzieci i odejdą. Gorzej gdy jednak nie znajdą w sobie już takiej siły i trwają dalej w swojej matni, podczas gdy pijany sternik coraz wyraźniej pcha ich życie ku katastrofie. Kluczem do szczęśliwej i zdrowej w tym wypadku wolnej od nałogów relacji jest jednak chęć samego uzależnionego partnera do zmiany. I tu jest pies pogrzebany. Bo on zwykle nie widzi problemu, idzie w zaprzeczenie i wcale nie chce się leczyć a przecież  nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce. Alkoholikowi nie można pobłażać i roztaczać nad nim swoistego parasola ochronnego. Niestety wiele kobiet posuwa się nawet do tego, że same kupują uzależnionemu alkohol, byle tylko pił w domu i nie pokazywał się ludziom. Czują wtedy, że mają nad nim kontrolę i mają wrażenie, że nie pogarszają sytuacji. Niestety to tylko złudzenie. Prawda jest taka, że alkoholika trzeba skonfrontować z jego postępowaniem, dać mu odczuć negatywne skutki tego, co robi a nawet pozwolić by sięgnął dna... gdyż nałogowiec, który czuje się bezkarny i który nie doświadcza problemów związanych ze swoim nałogiem to nałogowiec, który nie widzi problemu.  

Czy warto ratować związek z alkoholikiem?

Moim zdaniem NIE ! Ale oczywiście wybór zależy od ciebie. Czasem warto podjąć się trudu walki o osobę uzależnioną, gdy ta wykazuje chęć zmiany swojego postępowania i chce wyjść z nałogu ...trzeba jednak mieć świadomość, że koszt własny tego przedsięwzięcia jest ogromny dla osoby występującej w roli ratownika.  Poza tym nic na siłę.  Częstym błędem jest zmuszanie osoby uzależnionej do leczenia za wszelką cenę. Wówczas efekt może być przeciwny od zamierzonego. Niekiedy zdarza się, że dopiero odejście spowoduje, że chory zrozumie istnienie problemu i zacznie szukać pomocy. I najważniejsze ...nawet jeśli go "uratujesz" nic już nie będzie takie samo a on do śmierci pozostanie alkoholikiem czyli tykającą bombą, której zapłon może już nigdy nie nastąpić lub nastąpić w każdej chwili... a wtedy licz się z powtórką z rozrywki. Wielu osobom wydaje się , że wystarczy by on przestał pić a wszystko się ułoży. Otóż nie! Wbrew pozorom życie z już trzeźwym alkoholikiem też nie jest łatwe i usłane różami. Bywa koszmarne i wiele związków nie wytrzymuje tej próby.


sobota, 3 grudnia 2022

Poprószyło z lekka...


 Mikołaj za pasem ... więc przypudrowało troszkę /pierwszy raz w tym roku/ okolicę. 

Chyba tylko tak dla przypomnienia. :) 

Warte zapamiętania...