środa, 30 sierpnia 2023

"Bezpieczna " Przyszłość Polaków ...

Bezpieczna Przyszłość Polaków...

 Myślę, że wszyscy takiej właśnie byśmy sobie winszowali. Tyle, że na razie tylko propaganda działa, a system bezpieczeństwa naszego kraju niestety nie. Co wyraźnie pokazały nam już choćby te przelatujące przez granicę białoruskie śmigłowce, że o rakietach nie wspomnę, czy o cyber atakach też, ani o tym, że komendant główny policji tak po prostu i bezkarnie strzela sobie w gabinecie z granatnika przeciwpancernego. Niestety, PiS jest w propagandzie mocny. Wie, jak wielu ludzi nie potrafi łączyć kropek, a czując strach, będzie chciało schronić się pod skrzydłami tych, którzy mówią, że im zagwarantują bezpieczeństwo. W piramidzie Maslowa bezpieczeństwo to jedna z najważniejszych potrzeb człowieka, zaraz za potrzebami fizjologicznymi. W poprzednich wyborach parlamentarnych mówiło się o dumie narodowej, o tożsamości, przynależności – o tym wszystkim, co w piramidzie jest dalej od podstawowych potrzeb. Teraz spadliśmy piętro niżej. Politycy PiS, którzy sycą oczy ludzi obrazkami z pikników wojskowych, w tym tego słynnego z udziałem Black Hawk/a /zrywającego linię wysokiego napięcia/, pokazują się na tle żołnierzy, czołgów i wozów bojowych, organizują wojskowe parady... wysyłają komunikat: obronimy was. Ludzie karmią się tymi obrazkami i im się to klei. A fakty są, jakie są. Ukryte kamery przy torach, przygotowania do działań dywersyjnych , zatrzymania rzekomych szpiegów , a to tylko pionki,  którymi się posłużono, teraz okazuje się , że można wykoleić, zatrzymać każdy pociąg ...gra służb trwa. Rosjanie, widząc te informacje o "podwyższonej gotowości", "zwiększeniu ochrony", "podniesieniu poziomu bezpieczeństwa", podjęli tę grę, powiedzieli – sprawdzam. I co rusz dają nam do zrozumienia – "tak podnieśliście, że możemy robić, co chcemy". Słyszymy zapewnienia naszych służb, że jesteśmy bezpieczni, bo złapano ponad 20 rosyjskich agentów. Bądźmy poważni to nie są żadni agenci. Nie zostali nawet na tyle przeszkoleni, żeby nie dać się złapać. Złapano płotki z wlepkami. Uwierzyć w to, że ujęto agentów może tylko ktoś, kto nie ma pojęcia o naturze służb. Agenta, którego nabór jest skomplikowany, a szkolenie długie i bardzo kosztowne ...czasami nawet miliony dolarów, nie rzuca się do takich działań, jak rozklejanie wlepek o tym, że wagnerowcy już tu są, czy do nadawania sygnału radio-stop, żeby zatrzymać pociąg. To robią płotki. Wiele wskazuje na to, że te działania mogą być inspirowane przez rosyjskie służby. Skala tych zdarzeń jest coraz większa, co oznacza, że coraz więcej płotek jest angażowanych w działania mające destabilizować sytuację w kraju, by siać niepokój. Komuś może się wydawać, że to wszystko, co się u nas dzieje, to przypadki. Tymczasem ludzie służb mówią: nie ma przypadków, są tylko znaki. Jeżeli potrafi się te znaki odczytać i połączyć kropki, to widzi się, co się dzieje. Wygląda na to, że jesteśmy w ruskim programie, który można nazwać " bujaniem łódką "a nasi miłościwie nam panujący cynicznie usiłują na tym zbić kapitał polityczny. Wszak idą wybory a oni boją się utracić władzę. No to jadą po bandzie, wszystkie chwyty dozwolone...i żerują na ludzkim strachu i wmawiają narodowi, że tylko oni są gwarantem jego bezpieczeństwa. 

niedziela, 27 sierpnia 2023

Alternatywa na sobotę ...


 Kino plenerowe w parku miejskim to świetna alternatywa na sobotni wieczór ... Na ekranie "Wieloryb" – amerykański dramat psychologiczny z 2022 roku. Polecam.  


środa, 23 sierpnia 2023

Można i wypada ...


 znalezione w necie 😊

...jeżeli ktoś cię zranił, a mimo to, dostał od ciebie kolejną szansę... po czym i tak ponownie koncertowo ją spieprzył to wiedz, że każda następna szansa w takim przypadku, jest niczym innym, jak daniem mu broni do ręki... broni, którą przeciwko tobie wykorzysta.

Doświadczenie uczy ...

 

Doświadczenie życiowe uczy pokory i zmusza byś zrozumiała, że nie jesteś pępkiem wszechświata. Wspomnianą tu pokorę rozumiem jako cnotę, która nie oznacza ciągłego umniejszania sobie, lecz życie w szacunku do własnych i cudzych słabości. Trzeba mieć odrobinę pokory by przyznać, że udane życie to po prostu łańcuch krótkich chwil radości. 😊 Idźmy więc dalej.  W życiu nie ma niczego stałego poza zmianą. Nie przyzwyczajaj się więc do rzeczy, miejsc i ludzi, nie uzależniaj się. W życia nic nie mamy na zawsze. Jeżeli czegoś pragniesz, nie zastanawiaj się nigdy czy powinnaś. Zrób wszystko, co da ci tę możliwość i po prostu sięgnij po to rękę. Staraj się czerpać radość z każdej chwili i nigdy nie żałuj niczego, co choć przez chwilę tę radość ci dało. Nie trać czasu, życie jest na to zbyt krótkie. Nigdy nie martw się, tym co inni ludzie o tobie myślą, mówią, bo zawsze będziesz ich więźniem. Jeśli kogoś kochasz - powiedz mu o tym. Lepiej przez chwilę poczuć się głupio, niż całe życie żałować, że się nie spróbowało. Czujesz, że nie pasujesz do grona ludzi, z którymi przebywasz? Zmień towarzystwo. Uwierz, nie zatęsknisz za nim. Jeśli masz jakieś marzenie - to rusz tyłek, bo marzenia same się nie spełniają. Trzeba je spełniać. I nigdy, przenigdy, nie przepraszaj za to, co szczerze powiedziałaś, co czujesz i co myślisz bo to tak, jakbyś przepraszała za to kim jesteś. A to kim jesteś, to przecież jedyne co naprawdę masz... tak naprawdę masz tylko siebie i z sobą pozostaniesz do końca życia.  Dlatego świadomość samej siebie jest tak ważna. Nie zdradzaj samej siebie, bądź sobą. Każda zmiana zaczyna się od chęci zmiany, czyli od pomyślenia o tym, co ci przeszkadza w sobie samej. Dopiero później możesz zmienić swoje podejście i zachowanie do otaczającego cię świata.  Nie inaczej.  Zatem "nowe życie" nie zaczyna się od zmiany otoczenia, tylko od zmiany perspektywy... 

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Wkurzająca niekompetencja...

 

Niekompetencja zawodowa pojawia się zarówno na wszystkich stopniach każdej hierarchii, jak i we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Czasem jest mniej czasem bardzo ale jakby nie patrzeć zawsze szkodliwa. Niestety nie da się zaprzeczyć, że awansować za wszelką cenę chcą przede wszystkim karierowicze, a także ci ludzie, których intelektualne możliwości nie dorastają do ich wybujałych, a czasem wręcz chorobliwych ambicji. I choć to przeczy logice to jednak tacy zazwyczaj zwyciężają. Wyczytałam gdzieś, że im bardziej niekompetentna jest osoba, tym ma większą skłonność do przeceniania swojego poziomu umiejętności...staje się nadmiernie pewna siebie. To wynika z podwójnego obciążenia. Niekompetencja w jakiejś dziedzinie prowadzi tych ludzi do błędnych wniosków i złych wyborów. Dodatkowo nie potrafią właściwie ocenić poziomu umiejętności u innych, a przede wszystkim u siebie. Nie są świadomi swoich ograniczeń. I to sporo choć nie wszystko oczywiście, wyjaśnia. Kanadyjski psycholog Laurence J. Peter wiele lat poświęcił studiom nad niekompetencją. Przebadał setki przypadków z różnych dziedzin życia. Starał się wyjaśnić nie tylko to, w jaki sposób pracownicy pną się w górę w hierarchii, ale także to, co się dzieje z nimi po awansie. W skrócie ujmując. Na wszystkich szczeblach każdej hierarchii dostrzegał niekompetencję. Pracownik otrzymywał awans ze stanowiska, na którym był kompetentny, na stanowisko np kierownicze, na którym okazywał się niekompetentny. Niektórzy osiągają swój szczebel niekompetencji już na najniższym stopniu hierarchii i nigdy nie awansują. Inni z kolei osiągają go dopiero po awansie. W związku z tym ostatecznym awansem jest awans ze szczebla kompetencji na szczebel niekompetencji, co naturalnie stanowi szczyt kariery. Wszechobecna niekompetencja zawodowa / co widać gołym okiem / ciągle ma się dobrze. Bo o doborze kadry kierowniczej oraz awansie pracowników decydują nie tyle umiejętności fachowe, ile względy np. polityczne i partyjne, a w wielu przypadkach także zależności, układy, protekcje itp. Wystarczy powiedzieć, że każda zmiana np. ekipy rządzącej pociąga za sobą zasadnicze zmiany personalne na wyższych stanowiskach administracji państwowej. No i mamy ludzi znikąd, "znajomych królika", "znających" się na na wszystkim, na zarządzaniu resortem, spółką czy wręcz całym państwem. Ponadto chyba w każdej instytucji są też równi i równiejsi, swoi i obcy, co przecież nie może pozostać bez wpływu na awans pracowników. A propagandowe twierdzenie, że dla wszystkich istnieją równe szanse awansu, to takie swoiste opium dla mas. Niestety niekompetencja jest zjawiskiem, które jak mi się wydaje w najlepszym razie można tylko ograniczać, ale którego nie da się całkowicie wyeliminować z życia społecznego. Zaś najgorsze jest to, że w ostatecznym rozrachunku koszty niekompetencji występującej w życiu publicznym zawsze ponosi społeczeństwo...



sobota, 19 sierpnia 2023

środa, 16 sierpnia 2023

Przekonania można zmienić...

 

Kurczowe trzymanie się przekonań i schematów, które dobrze znamy nawet, jeśli wiemy, że nam nie służą jest szkodliwe. Istnieje szereg różnego rodzaju przekonań, które mogą powodować problemy w relacjach uczuciowych. Wziąwszy pod uwagę, że człowiek reaguje szczególnie intensywnie emocjonalnie, gdy sprawa dotyczy bliskich związków, przekonania te mogą okazać się szkodliwe w sposób wyjątkowo mocny. Warto zatem przyjrzeć się swoim przekonaniom i wyeliminować z nich te, które zupełnie nam nie służą. Znowu namawiam do pracy nad sobą, ale spokojnie przymusu nie ma . Takie uwolnienie się od różnych zależności, które nas ograniczają to droga dla odważnych...  to proces, który otwiera oczy i pomaga na wszystko spojrzeć z większym dystansem. Dystans z kolei pozwala ocenić wiele sytuacji na spokojnie i umiejętnie podjąć decyzję, kiedy przyjdzie czas koniecznych zmian. W poprzednim wpisie zwracałam uwagę jak szkodliwe jest trzymanie się przeszłości, dziś dodam, że podobnie  niebezpieczne jest trzymanie się przekonań i schematów.  Albowiem niektóre nasze  przekonania są ograniczające i sprawiają, że uzależniamy się od pewnych sposobów myślenia, które nie pozwalają nam na wprowadzanie zmian. Szukając przykładów, zawiesiłam się na popularnych, chętnie przyswajanych powiedzonkach. Zauważcie, że niektóre z nich są niczym karty wróżki: zawsze do nas pasują. Dla przykładu wybrałam jedno z nich, pierwsze lepsze z brzegu, wszystkim dobrze znane ...: "Trzeba zjeść z człowiekiem beczkę soli, by go poznać", mawiają ludzie. Czy faktycznie warto pochłonąć tyle chlorku sodu by pojąć drugiego człowieka ? Z doświadczenia wiem, że nie warto! Nie warto się truć, tracić zdrowie, czy lata życia - bo to co ujrzysz gdy przejrzysz na oczy będzie tym samy czym było. Tylko Ty już będziesz kimś innym... jeżeli przetrwasz oczywiście. Bo kiedy lata przeminą a ty wreszcie pochłoniesz tę sól i uda ci się trzeźwo spojrzeć, zrozumiesz, że nie masz już nic, oprócz zatrutego organizmu i codziennego mówiąc brutalnie - rzygania.   Przekonasz się, że nauka cierpliwości, nieustępliwej wiary w drugiego człowieka, uporu oraz lekcje pokory, jakie z powyższego powiedzenia płyną, a którym się ufnie poddałaś... wywiodły cię w pole, na manowce dróg, na jakieś  jałowe wertepy posypane a jakże solą, na których możesz zwyczajnie zaginąć w akcji. Wyobraź sobie tylko, że ufając temu przekonaniu "zajadasz się  solą" do utraty przytomności tylko po to by lepiej poznać np. swojego alkoholika, narcyza, czy innego toksyka by ku jego uciesze i wygodzie lepiej poznać jego wnętrze i motywy zachowań.  Nie czarujmy się jeśli mamy w garści diament to szybko się orientujemy, że mamy skarb i nie potrzebujemy do tego beczki soli. Jeżeli zaś coś nam nie gra, coś śmierdzi i trudno jest nam przyznać się, że wdepnęliśmy w g... wtedy zazwyczaj łapiemy się za "sól" z nadzieją, że zmieni "smak", zapach , że w ogóle coś zmieni. Nie ! Stanowczo nie zmieni. Myślę, że jeśli potrzebna jest "beczka soli", to raczej powinno to budzić w nas grozę. Raczej powinien włączyć się nam alarm nakazujący ratuj się póki jeszcze możesz! Jasne, że ta "beczka soli" pełna jest symboli, jest metaforą, a sama sól synonimem czasu, ale pod tym i innymi powiedzonkami ukryte są "miny"- tzn. pułapki myślowe, z których nawet sobie nie zdajemy sprawy.  Przekazywane przez pokolenia, "domorosłe filozofie życiowe" tak naprawdę pod niewinnymi z pozoru słowami często ukrywają przekonania, które łykamy jak pelikany, niejako z automatu bez zastanowienia, nie widząc ich szkodliwości. I to jest niebezpieczne. Przekonania te wchodzą w nasz krwiobieg; jesteśmy niejako z nich zbudowani. Przyswajamy je jako nasze, własne.  A one nie tylko uciszają nasze myślenie i intuicję ale jeszcze kreują społeczne oczekiwania i blokują furtkę do naszej osobistej wolności.  Będąc niewolnikiem kiepskich przekonań łatwo zrobić sobie krzywdę, można rzec to proszenie się o kłopoty a jak łatwo jest wtedy nami manipulować ... np.  źle się dzieje w twoim związku, czujesz się zagoniona w kozi róg, już nie radzisz sobie a od otoczenia słyszysz:  "Bo wiesz dziewczyno, całkiem brak ci cierpliwości. Za szybko rezygnujesz. Przysięgałaś..na dobre i złe. Daj mu szansę. To dopiero początek twojej relacji. Potrzeba więcej czasu" – czytaj: soli, żeby się w związku dobrze poznać. W związku z tym ty dalej nie szukasz rozwiązań, nie wierzysz sobie i nie słuchasz siebie, tylko starasz się go zrozumieć, poznać jego motywy działania...czemu np. pije, ćpa, zdradza albo cię leje. Czujesz się winna, wyłazisz ze skóry by sprostać.  Tylko nie wiem czy zauważyłaś, że w tej relacji to tylko ty wcinasz tę sól ? 

wtorek, 15 sierpnia 2023

Zostaw przeszłość za sobą...

 

Czy potrafisz zostawić przeszłość, przeszłe zdarzenia, dawne urazy, zranienia, zawody, nienawiści, żale, za sobą? Czy może jednak hołubisz je dalej, nosisz je nadal w sobie i to, co było kiedyś jest w Tobie wciąż żywe? Chociaż to niełatwe, a czasem niezmiernie trudne, jednak warto umieć zostawiać przeszłość za sobą. Mam dziś dla wszystkich chętnych bajkę filozoficzną i ciekawa jestem, do jakich refleksji Was ona skłoni.  Dwóch buddyjskich mnichów – jeden młody, a drugi stary – przemierzało pieszo Tybet. Szli ramię w ramię pogrążeni w milczeniu i kontemplacji. Koło południa dotarli do wsi, którą poprzedniej nocy nawiedziła spora ulewa i zmieniła główną drogę osady, w jedno wielkie błocko. Na skraju tego błocka stała bogato ubrana, młoda kobieta i próbowała przekroczyć to, co jeszcze wczoraj było ubitym traktem. Jakże żałośnie wyglądały te wysiłki. Jedną stopą opierała na twardym gruncie, drugą usiłowała postawić przed siebie. Za każdym razem jednak, cofała ją w przerażeniu, kiedy błoto zaczynało pochłaniać czubek jej atłasowego pantofelka. Oczy dziewczyny wyrażały strach i desperację. Starszy mnich podszedł do kobiety, bez słowa złapał ją w pasie i przesadził na drugi, suchy brzeg. Nie oglądając się za siebie i nie czekając na podziękowania, poszedł dalej. I znów wędrowali nasi mnisi ramię w ramię, pogrążeni w ciszy. Mijały godziny i kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, młodszy mnich w końcu nie wytrzymał. Bracie! – zawołał zbulwersowany – dlaczego pomogłeś tamtej kobiecie? Przecież dobrze wiesz, że nam, mnichom, nie wolno dotykać kobiet! To wbrew naszym ślubom! Starszy mnich spojrzał spokojnie na swojego wzburzonego kolegę i odrzekł z uśmiechem: A, więc to o to ci chodzi… Tak to prawda, że ją niosłem. Ale upłynęły już dobre dwie godziny, odkąd ja zostawiłem ją na drugim brzegu. Ty tymczasem jak widzę , mój bracie, nadal wytrwale ją niesiesz ... 

Ps.

Jeśli coś Cię w życiu zgorszyło, zraniło, zasmuciło, nie nieś tego całego bagażu zdarzeń ze sobą przez dalsze życie. Odpuść, wybacz czy to sobie, czy innym... i zostaw to na poboczu swojej drogi życia. Zostaw cały ten ciężar... wszystko, co może na mim pozostać. Wystarczy, że w dalszą podróż zabierzesz jedynie esencję tych doświadczeń – naukę z nich płynącą, życiowe lekcje, mądrość, a więc wszystko to co przyda się, co będzie pomocne w dalszym życiu...


poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Taka konstatacja...

 

...jestem w wieku, w którym nie chce mi się już kłócić z nikim i o nic, nie chce mi się już nic tłumaczyć, udowadniać,  nie chcę już za nikim biegać, nikomu nadskakiwać ... jestem w wieku, w którym mam dość walki z wiatrakami... nabrałam dystansu do siebie i innych stąd pewnie mam sporo tolerancji nawet dla bałwanów, opanowałam sztukę lekkości i obojętności, zrozumiałam, że w moim życiu są tacy, którzy chcą w nim być... każdy, kto chce mnie zrozumieć, nie potrzebuje wyjaśnień, ci którzy naprawdę  kochają nie odchodzą, a ludzie, dla których jestem ważna zawsze mnie znajdują... jestem na takim etapie, w którym umiem cieszyć się tym, co daje życie... na spokojnie...

Mówić, nie mówić ...oto jest pytanie.

 


Nie ma przypadkowych spotkań i ludzie też nie stają na drodze naszego życia, ot tak. Każdy człowiek zostaje nam dany po coś, aby czymś nas ubogacić, dopełnić, coś pokazać czy uświadomić... nawet ten, który nas obdarł ze złudzeń i prawie zniszczył. A zatem do brzegu! Mówić czy nie mówić nowej partnerce swojego ex, o świetlistym szlaku do piekła, którym i ją też może on poprowadzić? Zapytała mnie o to pewna młoda kobieta. Bo jakby nie patrzeć przeżyte osobiste piekło nie pozbawiło jej przyzwoitości i człowieczeństwa i chyba dlatego czuje ona imperatyw moralny, by tę drugą kobietę ostrzec. Czuje jakiś wewnętrzny empatyczny poryw, potrzebę lojalności albo solidarność jajników... nie wiem, nazwij to jak chcesz... by opowiedzieć tej drugiej kim naprawdę jest jej "rycerzyk na białym koniku", chce ją poinformować ku przestrodze, o własnym ukatrupieniu.  Tylko czy to ma sens ?  Czy ta druga będąca na etapie  love bombingu, czyli bombardowania miłością i "spijania sobie z dziobków" uwierzy w Twoją wersję wydarzeń? Przypomnij sobie , że sama: lata świetlne temu , będąc na tym etapie też byłaś głucha i ślepa na znaki ostrzegawcze.  A zatem mówić, czy nie mówić? Pozwolić się sprawom zadziać... czy otworzyć usta, licząc na efekt motyla? Czy warto próbować zapobiec tragediom czy lepiej zająć się własnym życiem? Ze świadomością, że na szlaku pojawi się nowy " trup" ? Szczerze? Nie wiem. Jestem jednak pewna, że cokolwiek nie zrobisz, będzie źle. Bo niejako z założenia my kobiety sobie nie ufamy gdyż traktujemy się jako konkurentki do korony... jego korony – żeby było jasne. Więc najczęściej kobiety rywalizują ze sobą, gdy w grę wchodzi facet są dla siebie wredne, no i w większości naiwnie wierzą...  "ach, no way, ze mną to on dopiero będzie naprawdę szczęśliwy! "  W takich "okolicznościach przyrody" czasem nawet przyjaciółka, której się zwierzasz, której mówisz o jego wszystkich dymach, o dramacie jaki przeżywasz okazuje się nią nie być. Bo zwietrzyła, że oto król jest wolny, gotowy do pocieszenia. A ona przecież jak nikt inny się do tego nadaje i zaczyna imaginować sobie, z rozdygotanymi trzewiami, że oto jest szansa by zostać jego nową perłą w koronie, bo Ty się przecież nie spisałaś. I choć takie rzeczy, jak by powiedział Ferdek Kiepski nie śnią się fizjologom to jednak w rzeczywistości zdarzają się nader często. Moim zdaniem ta tragedia, albo komedia, jak kto woli... ja wybieram to drugie, musi się dopełnić, musi albo paść trup albo ktoś wyjść na idiotę. Zatem jeśli mnie pytasz kobieto: "mówić czy nie mówić" odpowiem Ci tak. Machnij na to ręką, zajmij się swoim życiem, sobą i ciesz się, że pozbyłaś się tyfusa. A jeśli sobie z tym nie radzisz to nie idź do tej drugiej, nie poniżaj się... tylko śmiało poproś o pomoc predystynowaną do tego celu osobę, która pomoże Ci przepracować temat...

piątek, 4 sierpnia 2023

Kameleon...

 

Patrząc na niego myślę sobie... jakie on ma trudne życie z tym ciągłym dopasowywaniem się , wtapianiem w otoczenie. Ciągle musi się starać by go nie dostrzeżono, musi udawać, że go nie ma choć de facto tam jest. Zastanawiam się czy on sam wie kim jest i jaki jest naprawdę?  Dostrzegam tu analogię z tym kto chce być lubiany przez wszystkich. Mój Boże, jakże on musi się starać, jak on ciągle musi zabiegać o utrzymanie dobrego wrażenia, o bycie przyjętym, uznanym i zaakceptowanym przez innych. Tak bardzo chce być lubiany przez wszystkich, że w imię poczucia więzi z ludźmi / która w tym kontekście jest niestety iluzją /, najczęściej wyzbywa się nawet własnej tożsamości, albowiem tylko poprzez bycie "kameleonem" może dopasować się do rozmaitych potrzeb, nastrojów i atmosfery przy konkretnych osobnikach. Nasz pragnący bycia lubianym przez wszystkich, musi być ciągle czujny, zwarty i gotowy niczym żołnierz na posterunku.  Musi wiedzieć : "co zrobić, żeby nie zawieść? " / "co zrobić, żeby wciąż myśleli o nim dobrze?" / " co zrobić by się im bardziej przypodobać"? Jakie to musi być męczące na dłuższą metę. I jakie przykre, gdy chcący być lubianym przez wszystkich orientuje się, że mimo usilnych starań jego strategia absolutnie nie działa. To odkrycie boli, wznieca żal i sprawia, że osoba czuje się ofiarą. Cóż odkrycie przyczyn czasem zajmuje sporo czasu... może dlatego , że nie lubimy ich szukać w sobie? Jakoś tak łatwiej jest nam szukać ich na zewnątrz.  Tymczasem trzeba sobie uświadomić, że za potrzebą bycia lubianym przez wszystkich stoi ukryta skrzywdzona, zraniona, dziecięca część nas /ta z przeszłości/, która za przynależność i choćby ochłap wspólnoty, zrobiłaby wszystko… To nie nasza aktualna, dorosła część nas chce być lubiana przez każdego, ale to małe niedoinwestowane w dzieciństwie dziecko w nas, które ciągle jest emocjonalnie "głodne". Bardzo głodne i nie bacząc na swoją dorosłość chce dostać wreszcie to czego nie dostało w dzieciństwie. Spełniać cudze oczekiwania chce zawsze, mała, dziecięca część nas… ta, która nadal się boi, że jeśli tego nie zrobi, przestanie być kochana. Dorosły wie, że każdy może mieć o nim jakieś wyobraźnie i że każdy może mieć w stosunku do niego jakieś oczekiwania - ba! - wielu na pewno ma…Ale to wcale nie znaczy, że trzeba je spełniać ... i robi swoje. Tak na marginesie, jeśli wyglądem swojego życia chcemy zapewnić komfort wszystkim dookoła, prędzej czy później, padniemy … Dlatego trzeba dać dojść do głosu temu dorosłemu w nas... niech robi swoje, niech żyje po swojemu. Mając świadomość, że „zawiedzie” wizje wielu…  Zapewniam Was, że ten dorosły w nas, ze stoickim spokojem zniesie, że ktoś go nie lubi. Tego możesz być pewien, pewna. I, co istotne, nie zmieni to jego myślenia o sobie samym. A zatem ... WYTRZYMAJ ! Wystój brak sympatii !  Jako dorosły i dorosła, naprawdę możesz... bez obaw, przetrwasz. To jest właśnie droga do wyleczenia się z tej przypadłości . 


Warte zapamiętania...