niedziela, 11 grudnia 2022

Przedświąteczne rozmyślania...


 W noc wigilijną słychać pukanie do drzwi.

— Kto tam?

— Strudzony wędrowiec, czy macie wolne miejsce?

— Tak, mamy.

— Czy mogę zatem wejść i się posilić?

— Nie.

— A dlaczego?

— Bo tradycyjnie musi pozostać ono wolne...  😃

Niewielu wie, że ów zwyczaj nie jest wcale katolicki i swego czasu traktowany był jako ciężki grzech, ale mniejsza o to. Miłość bliźniego to piękna idea tyle, że powinna ona mieć wymiar realny wyrażając się w codziennym życiu i naszym stosunku wobec bliskich i sąsiadów, ludźmi z którymi dzielimy ziemię i kraj, a nie jak to się często przyjmuje - pod postacią czysto symbolicznych gestów, wrzucenie pieniążka do puszki charytatywnej, zostawienie symbolicznego talerza. Jedną z barier rozwojowych w naszym kraju jest niski poziom zaufania społecznego: ludzie nie bardzo się lubią i nie bardzo sobie ufają, w efekcie nie bardzo nam idzie gra zespołowa jaką jest budowa efektywnego państwa. My Polacy mamy świetne osiągnięcia jako jednostki / przykłady można mnożyć/, lecz mizerne jako zespół.  Niestety najczęściej jest tak, że ci, którzy pozorują miłość bliźniego, sprowadzają to do abstrakcji i symboli, obrzydzając nam realnego bliźniego z którym żyjemy obok...  

8 komentarzy:

  1. Tak, zostawiamy symboliczne miejsce dla wędrowca, ale z pogardą spoglądamy na bezdomnego. podobnie jest ze zbieraniem na potrzebujących. Od początku grudnia zbiórki wszelakie, do zniecierpliwienia, bo ileż można znosić nagabywań przy kasach, na deptakach, w parku ( a jednocześnie mamy pomagać Ukraińcom). Tymczasem może warto pomóc sąsiadce lub komuś z rodziny, tylko tego kamery nie pokażą.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie bardzo mogę się zgodzić z tezą, jakoby pomoc finansowa była jakąś "gorszą" pomocą, niż pomoc bezpośrednia, taka czy inna... i w sumie to chyba dobrze, że przysłowiowi Fenicjanie wynaleźli pieniądze, bo otworzyło to więcej możliwości pomagania... jest jednak coś za coś, czyli otwarcie większych możliwości popełniania łajdactw pod szyldem "pomoc"... mimo wszystko jednak widzę więcej plusów, niż minusów tego wynalazku...
    mamy cztery koty, jeden od początku, trzy doszły w ramach pomagania i są już na stałe, jako pełnoprawni (w randze kota) członkowie rodziny, nie oddamy żadnego... na bezpośrednią pomoc dla piątego nie mamy już warunków i raczej nas nie stać... ale żeby coś dorzucić do puli firmy pomocowej jeszcze damy radę... tak ma mnóstwo ludzi i wtedy grosik do grosika, a zbierze się micha i ciepły kąt dla piątego, czy szóstego kota...
    rozumiem jednak, że chyba nie o to Ci chodzi, tylko o obłudę, odgrywanie filantropa, którym się nie jest... ten problem może zaistnieć przy każdym "systemie" pomocowym... i obawiam się, że nie ma "szybkich rozwiązań", aby to ogarnąć...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację o obłudę chodzi, o pozory miłości bliźniego....naprawdę nic nie mam do żadnej z form niesienia pomocy :) Pozdrowienia dla kotów :) Miło wiedzieć , że jesteś wrażliwym zwierzolubem :)

      Usuń
  3. To prawda, że Polacy się nie lubią. Podobno bardzo to widać w ich zachowanich za granicą. Ale i na rodzimym podwórku też można spotkać eiele przykładów antypatii. Jak można to zmienić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Jak zmienić ? "Ryba śmierdzi od głowy " a więc ci z góry tzn rządzący, media ...musieli by przestać judzić ludzi jednych na drugich i wzajemnie się kąsać . Myślę , że to jeden ze sposobów zmiany tego stanu rzeczy . Inne to np edukacja w tym zakresie już od żłobka. Poza tym myślę , że jeśli człowiek nauczy się lubić i szanować sam siebie to będzie szanował i innych...

      Usuń

Nie wystarczy po prostu żyć...

  "Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrza...