czwartek, 26 stycznia 2023

Aplikacje randkowe czyli polowanie na Yeti...

 Wolni, dojrzali emocjonalnie mężczyźni są jak yeti ...

Wszystko w życiu byłoby prostsze, gdyby ludzie sami sobie nie utrudniali.

Kiedy była dziewczynką wydawało się jej, że dorośli ludzie są tacy mądrzy, poukładani, rozsądni i dokonują trafnych wyborów. Jakże naiwne było to myślenie. Dopiero dorosłość pokazała jej, jak wiele osób nie dojrzewa, a jedynie się starzeje. Zaczęła dostrzegać, ilu dorosłych ludzi to tak naprawdę duże, zagubione dzieci, notorycznie rozpamiętujące traumy z dzieciństwa, których chyba nigdy nie uda im się przepracować.../ bo nawet nie dostrzegają swoich problemów/. Przykra to obserwacja, ale niestety prawdziwa i dotyczy obu płci, żeby było jasne, choć te wynurzenia tym razem będą z pozycji singielki a więc będą dotyczyć mężczyzn. Pewna znajoma od dekady jest singielką. W pewnym momencie postanowiła to zmienić i otworzyła się w końcu na nowy związek. Samotność zaczęła jej doskwierać więc postanowiła iść z duchem czasu i skorzystać z możliwości poznania kogoś za pomocą aplikacji randkowych jako, że inne możliwości w jej przypadku były mocno ograniczone. I  jak sama mówi, od kiedy zakończyła swój ostatni poważny związek ( to potem były same niepoważne)... ludzie, których poznawała, tylko utwierdzali ją w przekonaniu, że jej teza iż  " wiele osób nie dojrzewa, a jedynie się starzeje" jest słuszna. A jak pomyśli o tym, ilu niedojrzałych emocjonalnie, zagubionych, niepewnych siebie facetów miała okazję poznać przez te kilka lat, to aż ją przechodzą ciarki żenady. Zbyt wiele negatywnych zaskoczeń i rozczarowań doświadczyła ze strony płci męskiej.  Cytuję " Popisy arogancji, bezczelności, braku taktu i kultury, popisy niedojrzałości, bezsilności i tego, jak bardzo są niedecyzyjni, nie wiedzą, czego chcą i mentalnie dalej tkwią w podstawówce, egocentrycy, nadęte bufony itp. po prostu nie raz przecierałam oczy ze zdumienia. Pamiętam, ile razy proponowano mi spotkanie w taki sposób, jakbym była pizzą na telefon. Nikogo nie obchodziła moja osoba. Liczyło się tylko to, czego chce druga strona. Nie raz miałam dość, a poczucie bezsilności i beznadziei było tak przytłaczające, że myślałam: "Po cholerę ci to kobieto? Przyzwyczaj się do samotności, bo toczysz walkę, której nie da rady wygrać". Jednak za każdym razem po takich dniach pełnych frustracji i rozczarowania spowodowanego uświadomieniem sobie, że wolni, dojrzali emocjonalnie mężczyźni są jak yeti ... czyli – każdy słyszał, że istnieją, a nikt nie widział na własne oczy, przychodziła jednak myśl: "Skoro ja jestem ogarnięta, to na bank musi być gdzieś mój męski odpowiednik, który też wie, czego chce i zwyczajnie nie boi się tych swoich marzeń". Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, ile razy na przemian kasowałam i po dłuższym lub krótszym odwyku ponownie instalowałam jakąś aplikację randkową. Nie wiem już nawet, ile razy usłyszałam od znajomych, że na co mi to, że skoro do tej pory się to nie sprawdziło, to się nie uda, że może bym spróbowała inaczej, zamiast z uporem maniaka walić głową w mur. Mur wytrzyma, głowa nie. Mimo wszystkich "dobrych rad" gdzieś w głębi duszy nadal miałam nadzieję, że te wszystkie podejmowane próby, starania i wysiłek w końcu się opłacą. Prawda jest taka, że nie należę do osób, które się szybko poddają. Jestem z natury sumienna i konsekwentna, a jak mi na czymś naprawdę zależy, to dążę do realizacji danego celu. Czasem upór dawał efekty szybciej, innym razem wolniej, ale zawsze był nagradzany."  Tyle znajoma singielka. Koniec cytatu.

Ktoś kiedyś powiedział , że "jeżeli długo czekasz na szczęście, to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami." Tego się trzymajmy i tym "eliksirem" podlewajmy naszą nadzieję by nam nie uschła. A co do dalszych losów znajomej to... po latach jej determinacja przyniosła rezultat. Przez randkową aplikację właśnie, poznała w końcu jak twierdzi tego cud faceta dla siebie i utwierdziła się w przekonaniu, że kiedy trafi się na odpowiedniego mężczyznę, wszystko jest proste. Bo nagle magicznym sposobem wszystko w jej życiu takie się stało... czy rzeczywiście ? Czas pokaże.  Póki co trzymam kciuki i życzę im jak najlepiej.

Powodzenia :) 


2 komentarze:

  1. Ja to nie ufam aplikacjom randkowym, ale słyszałam, że ludziom się udaje. W sumie ludzie już nawet do telewizji przecież od lat się zgłaszają, żeby kogoś poznać, z kimś być. Myślę, że w internecie po prostu jest za dużo oszustów. Ale no dobrze, że komuś się udaje jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osobiście też nie wierzę w związki z netu... mówią ,że komuś tam się udało ... daj boże :) Brzmi jak wygrana w totka :)

      Usuń

Nie wystarczy po prostu żyć...

  "Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrza...