piątek, 20 stycznia 2023

Ciasno mi w mojej samotności...

 Bycie singlem bywa uciążliwe. Gdy człowiek żyje w taki sposób przez dłuższy czas, coraz trudniej jest mu się wyzwolić z samotności. Z czasem ma poczucie, jakby utknął w jednym z pokoi w Escape Roomie, z którego nie może znaleźć wyjścia. Nie da się ukryć, że większość ludzi źle znosi samotność i cierpi, nie mając nikogo bliskiego. Nie mówimy tu o zdeklarowanych singlach z wyboru ale o tych, którzy stali się nimi z różnych, często niezależnych od nich samych powodów.  Wiem jak to jest bo od wielu lat jestem taką singielką. Samotność doskwiera mi raz bardziej, raz mniej i mimo mojego wieku ciągle mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś i mnie uda się z kimś podzielić życiem. Póki co w tzw. międzyczasie musiałam nauczyć się życia w samotności. Nie było innego wyjścia...bo gdybym nie znalazła sposobów na twórcze wykorzystanie samotności, z pewnością bym oszalała z żalu albo zgorzkniała z kretesem. Na moje szczęście tak się nie stało. Przekonałam się, że bycie samej ma jak wszystko, swoje plusy i minusy. I to ode mnie zależy czy chcę się taplać w rozpaczy czy może jednak dostrzec jakieś pozytywy i podążać ich tropem. No i ku swojej radości odkryłam, że życie singla to wcale nie same minusy. Naprawdę, ma całkiem sporo pozytywów. Ot choćby przynosi wiele okazji do pracy nad sobą. Co prawda, nie jest to idealne rozwiązanie, ale z całą pewnością można wynieść pewne korzyści z samotnego stylu życia i... w zależności od rodzaju relacji, być w przyszłości np. lepszą partnerką, koleżanką, przyjaciółką ? No bo gdy człowiek jest sam może bardziej skupić się na sobie, lepiej poznać samego siebie, gdy poukłada się ze sobą, zrozumie czego tak naprawdę chce, dostrzeże siebie i swoje zapomniane potrzeby, zacznie wreszcie realizować swoje marzenia itd wtedy zmienia mu się optyka widzenia innych ludzi jak też jakość relacji z nimi.  Singiel ma więcej czasu i wolny umysł. Może zająć się sobą, stawać się lepszym człowiekiem, zdobywać nowe umiejętności, podróżować czy chociażby rozpocząć jakieś interesujące szkolenie w dowolnym dla siebie momencie. To ważne, żeby zająć się wszelkimi sprawami osobistymi, zanim wstąpi się w stały związek. Dzięki temu mamy więcej do zaoferowania drugiej osobie. Prawdę mówiąc ta zasada dotyczy nie tylko małżeństwa, ale też innych związków, na przykład z przyjaciółmi, dziećmi, rodzicami czy współpracownikami w zakładzie pracy. Bycie w relacji, bliskość z drugim człowiekiem jest jak najbardziej nam potrzebna i fajnie ją mieć ale im byłam w lepszym kontakcie z samą sobą tym bardziej stawało się jasne, że to nie jest jedyny gwarant radości w życiu. Z takim przekonaniem łatwiej zaakceptować swoją sytuację życiową. Rozluźnić się i uzyskać wewnętrzny spokój. Bo przecież tak jak jest, też jest dobrze. Nic nie muszę, odpadają wszelkie powinnam i inne słowa "nacisku".  Jasnym się staje, że można być dalej świadomie otwartym na nowy związek czy relację z drugim człowiekiem... ale nic na siłę, nie czujesz przymusu.  Randki odbywane na luzie, rozwijanie osobistych zainteresowań, pasji i styl życia nieskrępowany zabieganiem o względy innych ludzi to czynniki pozwalające naprawdę cieszyć się życiem. Życie singla może być niezwykle rozrywkowe, czego doświadczałam na własnej skórze. Mam na wszystko czas. Co najwyżej ograniczają mnie finanse. Większość swojej energii poświęcam zainteresowaniom i to procentuje poczuciem bardzo przyjemnie spędzonego czasu. Będąc singlem, można żyć według własnych zasad i mieć tym samym większe poczucie wolności, swobody decyzyjności.  Żeby było jasne...nie próbuję gloryfikować samotności, staram się tylko, jako że w niej tkwię dostrzegać bardziej pozytywy i wyciągać dla siebie na obecną chwilę to co w niej najlepsze. A , że nic na tym świecie nie trwa wiecznie /mam nadzieję , że bycie singlem też nie/ i  nic nie jest też pozbawione sensu... to każdy element ludzkiego życia jest potrzebny i może przyczynić się do naszego rozwoju, do polepszenia losu w przyszłości. Dlatego, to ważne, aby wykorzystać dany czas i być wdzięcznym za każdą okazję i wszelkiego rodzaju dary /i te, które nas cieszą i te, które nie koniecznie/ otrzymywane od losu, wszechświata - jak zwał tak zwał. Wszystko może się przecież zmienić w mgnieniu oka. To, co masz dzisiaj, jutro może już być niedostępne. Nie przeczę życie w stałym związku też może być piękne i twórcze. I na pewno jest takie. Co nie oznacza , że jest wolne od kłopotów i trosk.  Po prostu niesie tylko nieco inne wartości...

Podsumowując. Oczywiście, zawsze znajdzie się coś, czego będziemy pragnąć, niezależnie od etapu życia, na jakim się obecnie znajdujemy. Taka już nasza ludzka natura , że zawsze chcemy tego czego nie mamy.  Bądźmy jednak wdzięczni za samą możliwość dążenia do czegoś... bo nasze życie to podróż, w którą wyruszyliśmy w momencie naszych narodzin a tym co nadaje mu wartość jest miłość / w każdym wymiarze, taka szerzej pojęta  a więc nie tylko romantyczna :)/.

2 komentarze:

  1. Moje uznanie za bardzo mądry tekst.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. absurdalnym nieporozumieniem (mentalnym i językowym) jest popularne przeświadczenie, że singiel(ka) "koniecznie musi" być samotna...
    tymczasem samotność to nie jest stan faktyczny, tylko stan umysłu, przykry zresztą... prawidłowym słowem na określenie stanu faktycznego jest "samość", problem tylko w tym, że prawie nie istnieje, ani w słownikach, ani w uzusie, a w każdym razie jest używane szalenie rzadko...
    temat kiedyś rozpracowałem tu:
    https://ptr17.blogspot.com/2021/06/samosc-niesamotna-i-samotnosc-niesama.html
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń

Nie wystarczy po prostu żyć...

  "Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrza...