czwartek, 4 grudnia 2025

Rodzinne tajemnice...


 Są tajemnice ważniejsze i mniej ważne, większe i mniejsze. Są rodzinne tajemnice, ale są też nieopowiedziane historie. Te drugie różnią się od pierwszych tym, że wcale nie muszą być mocno raniące dla członków rodziny, że – de facto – nie mają żadnego wpływu na ich życie. To po prostu historie, które członkowie rodziny uważają za zbyt osobiste, aby się nimi dzielić. Nie dotyczą właściwie nikogo innego poza tym, który tej historii nie opowiada. Z tajemnicami jest inaczej – to coś, o czym nie wolno mówić na głos, to wspomnienia, które bardzo bolą. Każda rodzina ma jakąś swoją większą lub mniejszą mroczną tajemnicę. Co gorsza często nie uświadamiamy sobie jaki to ma wpływ na nasze życie i samoocenę, na życie naszych dzieci, na relacje rodzinne. Przykłądowe  tajemnice wewnątrz rodzinne to np. gdy mama wie, że tata ma długi albo, że  ją zdradza lub, że na boku dorobił sobie dziecko, czy, że jest osobą uzależnioną ... ona wie, ale dzieci już nie.  Kolejny typ tajemnicy to ukrywanie przed światem, np.: nikt nie może się dowiedzieć, że babcia była w szpitalu psychiatrycznym albo , że tata bije mamę, czy że dziecko jest adoptowane albo z in vitro itp. To mogą być też tajemnice międzypokoleniowe – sekrety typu: o tym się nie mówi od dekad - nikt nie zna faktów, ale wszyscy czują napięcie itd. Trzeba wiedzieć, że pojawiające się tajemnice dotykają wszystkich w rodzinie i dla wszystkich niosą swoiste konsekwencje. A do tego wymagają dużego wkładu energii w to, żeby nie wydostały się na światło dzienne. Nie rozmawia się o nich, a jeżeli temat pojawia się przypadkowo, wszyscy dokoła czują, że nie powinno się go dotykać, nie piwinno się zadawać pytań. Wszyscy czują napięcie w domu, ale nikt nie mówi, o co chodzi. "Ciśnienie" narasta... niczym w butelce z fermentujacym sokiem.  Tyle że, im dłużej ją przetrzymujesz, tym mocniej wybuchnie. Konsekwencje tego mogą być fatalne. Tak dla samego ukrywającego prawdę jak i dla całej rodziny / bowiem w takich razach ludzie się od siebie oddalają, tracą zaufanie/, jak też i dla samych dzieci. Bowiem dzieci - o czym świat dorosłych często zapomina - widzą i wiedzą więcej, niż myślą dorośli. Dzieciaki są jak " barometry"... doskonale wyczuwają napięcie, widzą uniki dorosłych...problem w tym, że nie mają jeszcze narzędzi, żeby to ogarnąć. Więc zgadują, tworzą własne historie, dorabiają sobie własne interpretacje i czasem są one bardziej przerażające, niż ukrywana przed nimi prawda. A to w konsekwencji odbija się na ich psychice, na ich późniejszym a nawet  dorosłym życiu. Oczywiście, że najczęściej ukrywamy prawdę w dobrej wierze tyle, że milczenie może okazać się bardziej niszczące, niż samo wyznanie... 


Milczenie to nie zawsze złoto – czasem to wielki " kamień w plecaku ", który ktoś inny potem dźwiga.

środa, 3 grudnia 2025

Nie bądź obojętny, reaguj!

 

Przemoc dotyka nas ludzi bez względu na to, jakiej jesteśmy płci, ile mamy lat, jakie mamy wykształcenie czy status majątkowy. Spotykamy ją w rodzinie, przedszkolu, szkole, na ulicy, wylewa się z mediów, obecna jest w polityce. Jednym słowem jest wszechobecna. Im dłużej tolerujemy przejawy przemocy wokół nas, tym bardziej przywykamy do jej obecności, obojętniejemy na jej przejawy / bo np. nie dotyczy nas bezpośrednio/. A takie ciche przyzwolenie skutkuje tym, że ona jeszcze bardziej rośnie w siłę. Niech przykładem będzie hejt w internecie, zachowania polityków w Sejmie i nie tylko, przemoc wobec lekarzy, ratowników med., obcokrajowców itd. itp. Przemoc przybiera różne formy... i tak może być: fizyczna, psychiczna, ekonomiczna, seksualna czy werbalna. Jednak bez względu na "etykietę" mają wspólny mianownik. Otóż każda przemoc zawsze odbiera swoim ofiarom poczucie sprawczości, godności, wolności i krzywdzi.  Wokół winy i odpowiedzialności za przemoc narosło wiele nieprawdziwych przekonań i mitów. Jakkolwiek może się to wydawać irracjonalne, bardzo często to ofiara jest obwiniana za to, co ją spotkało. Przekonany o tym jest sprawca, który czuje się wręcz "zmuszony" przez zachowanie ofiary do zastosowania przemocy. Przecież on "prosił", "tłumaczył", "przekonywał", "groził", a ona nie chciała się podporządkować, więc "musiał" użyć siły. "Sama sobie winna". Przekonana o tym często bywa osoba poszkodowana: "odezwałam się, a on był zmęczony po pracy", "za mało się starałam", "nie potrafię mu dogodzić", "źle się zachowywałam", "co zrobiłam źle?" – to tylko kilka przykładów pojawiających się uzasadnień. Przekonani też bywają świadkowie i przedstawiciele służb: "po co tam poszła", "musiała go sprowokować", "skoro nie opuszcza go, to lubi być krzywdzona", "musi być jędzą, skoro ją pobił". Podobnych przykładów wypowiedzi, zawierających wyjaśnienie zachowania sprawcy i obwiniających ofiarę za doznaną przemoc, można przytoczyć znacznie więcej. Jestem ciekawa czy myślący i mówiący w ten sposób mają świadomość, że to też jest pewna forma przemocy wobec ofiary, że tym samym  oni nie są wcale lepsi od sprawcy?  Tymczasem prawda jaką trzeba sobie przyswoić jest taka : 

Za przemoc zawsze odpowiedzialność ponosi sprawca, niezależnie od tego co zrobiła ofiara. Koniec. Kropka.

To trzeba wiedzieć i trzeba pamiętać o tym!


Rodzinne tajemnice...

  Są tajemnice ważniejsze i mniej ważne, większe i mniejsze. Są rodzinne tajemnice, ale są też nieopowiedziane historie. Te drugie różnią si...