piątek, 31 października 2025

Namysłów...

 


Fot. własne 

 Namysłów - miasto powiatowe w województwie opolskim... słynie też z długiej tradycji warzenia piwa.

Zespół pałacowo - parkowy w Goszczu

 


Fot. własne

W niewielkiej wsi Goszcz w gminie Twardogóra kryją się malownicze ruiny /dawna siedziba rodziny Reichenbachów/ zabytkowego barokowo - rokokowego pałacu z 1749 r.  To na prawdę prawdziwa perła, którą warto odwiedzić! Do niedawna był w opłakanym stanie. Na dzień dzisiejszy dzięki podjętej próbie ratowania tego cennego obiektu ,  powstaje on niczym feniks z popiołu i  z każdym rokiem bardziej zachwyca swoim majestatem i historią...

niedziela, 26 października 2025

Grand Hotel we Wrocławiu ...


 Fot.własne



Fot. własne

W 2017r. rozpoczęła się przebudowa i modernizacja hotelu, która pochłonęła ok. 60 mln zł.. Dziś Hotel już funkcjonuje i jak widać przedsięwzięcie opłaciło się ... miasto odzyskało piękny obiekt  a goście czterogwiazdkowy standard usytuowany w ścisłym centrum miasta... 

Gdzie ci mężczyźni...

 

Coraz więcej kobiet, które znam, to twarde dziewczyny. Potrafią zrobić wszystko:  remont mieszkania, obsłużyć wiertarkę, znieść tony węgla, a nawet zbudować coś od zera. W pracy, w domu, w życiu. Same rządzą i nie dają się zdominować. Są przebojowe, twardo stąpają po ziemi, wiedzą czego chcą i... najczęściej są singielkami, niosącymi bagaż wcześniejszych nieudanych związków. Mimo swojej autonomii nie chcą być całe życie samotne ale podniosły poprzeczkę. Mówią - " chcę kogoś silniejszego ode mnie. Kogoś, kto da mi poczucie bezpieczeństwa." Brzmi paradoksalnie??? Nie do końca. Bo siła kobiety nie wyklucza przecież potrzeby bycia chronioną, wspieraną. Wręcz przeciwnie - im jesteś silniejsza na zewnątrz, tym bardziej potrzebujesz, by ktoś dał ci prawdziwe schronienie, w którym możesz odpuścić. Mówiąc o "silnym mężczyźnie" nie myślę tu o sile mięśni czy dominacji. Silniejszy to ten, kto ma moc, by udźwignąć emocje i codzienne życie razem z taką kobietą. Nie podcina jej skrzydeł, a potrafi zatrzymać ją wtedy, kiedy ona chce odpuścić. Silny mężczyzna zna swoją wartość, jest niezależny i nie czuje się zagrożony siłą partnerki. Stabilny emocjonalnie i pewny siebie, potrafi być oparciem dla silnej kobiety, wspiera ją w realizacji jej ambicji i marzeń, a zarazem docenia jej niezależność.  Budując relację na szczerości, szacunku i zaufaniu. Nie boi się trudnych sytuacji, wyzwań lecz stawia im czoła, jednocześnie okazując empatię i szacunek do uczuć partnerki. Ważna jest dla niego spójność słów i działań oraz zapewnianie bezpieczeństwa emocjonalnego drugiej stronie.  To mężczyzna, który nie jest "sierotą" - czyli nie czeka, aż ktoś zrobi za niego zakupy, posprząta, albo wskaże mu palcem i powie, co i jak ma być...tak  jak to czyniła kiedyś jego osobista mamusia. To jest facet, który ma swoją przestrzeń, swoje życie, ale potrafi zrobić miejsce dla niej. Innymi słowy jest wsparciem, a nie ciężarem. Silna kobieta nie chce  być ciągle tą, która wszystko ogarnia, bo na dłuższą metę to jest bardzo wyczerpujące.  Nie chce mieć partnera, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności nawet za proste rzeczy, który jest jak dziecko we mgle, jak dziecko które nie dorosło.  Silne kobiety nie chcą być nadopiekuńcze, nie chcą być matką, nauczycielką, partnerką, terapeutką w jednym, nie chcą mieć partnerów "na utrzymaniu", ciągle dbać o wszystko i wszystkich. Relacja to partnerstwo więc gdy wszystko spada tylko na jedną stronę zaczyna brakować równowagi w związku. Brak równowagi niszczy związek od środka. Z czasem w kobiecie narasta tylko coraz większa frustracja i zmęczenie nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Bycie silną potrafi naprawdę zmęczyć. Mąż- sierota staje się balastem, z którym ciężko płynąć dalej. Generalnie kobiety potrzebują partnerów emocjonalnie dojrzałych, którzy potrafią współpracować. Z tą różnicą, że kobiety silne są już tego w pełni świadome. Dlatego jeśli szukają to szukają silniejszych mężczyzn - nie po to, by się poddać, ale by przestać ciągle walczyć o wszystko samotnie. Jeśli takich nie znajdują wolą być same. Bo one potrzebują tylko kogoś takiego, kto będzie równorzędnym partnerem, będzie ich prawdziwym oparciem - praktycznym i emocjonalnym. Erzac mężczyzny już ich nie interesuje. I tu zaczynają się schody. Mężczyźni, którzy potrafią to dać, niestety są dziś na wagę złota...  


piątek, 24 października 2025

Ptak, który przestał śpiewać...

 


Gdzieś, nie wiadomo dokładnie gdzie, może w moim, a może w twoim sąsiedztwie, żył sobie pewien wyjątkowy ptak. Gdy tylko zaczynał swój śpiew, wszystko dookoła cichło a inne ptaki i zwierzęta zastygały w zasłuchaniu. Bowiem z tym śpiewem płynęło wszystko, każda emocja, każdy żal, każdy smutek, każdy ból ale i każde szczęście i radość i dobro i miłość. Można rzec, że śpiewał sercem i dlatego trafiał do serc. Czas jednak mijał. A wraz z jego upływem coś zaczęło się zmieniać. Zwierzęta coraz częściej pojawiały się na jego koncercie nie po to, by jak dawniej słuchać w skupieniu, ale by wymagać. "Zaśpiewaj coś wesołego, mam zły dzień!", "Śpiewaj ciszej, bo łeb mi pęka!", "Dlaczego tak głośno? Czemu tak smutno? Co tak cicho? Chyba zbyt radośnie? Za wysoko! Za nisko! Fałszujesz ? ".  Po każdej takiej  czy to prośbie czy poczynionej uwadze, Ptak cichł, cichł i cichł. Aż w końcu… ucichł. Smutny i milczący długo  siedział na gałęzi, przyglądając się innym, którzy dalej śpiewali od niechcenia, byle jak, a nawet fałszując. Nikt ich nie krytykował. Nikt nie oczekiwał od nich niczego. Po prostu sobie byli. Może właśnie dzięki temu ich śpiew jest wolny...? - pomyślał ptak.  I powoli zaczął rozumieć, że śpiew nie ma sensu, jeśli trzeba go dopasować do cudzych oczekiwań. Gdy sam nie może wyśpiewać tego co mu w duszy gra i tak jak czuje, to lepiej jest milczeć, niż żyć i śpiewać tylko po to, by zadowalać innych, by spełniać cudze oczekiwania, realizować cudze potrzeby. Ptak głęboko westchnął i... zamiast śpiewać... zaczął słuchać siebie. Początkowo to co "słyszał" nie było ani głośne ani nawet piękne, ale.. było jego. Ćwiczył się więc w tym słuchaniu siebie, czyniąc tym samym coraz większe postępy. I odtąd śpiewał już tylko wtedy, kiedy naprawdę czuł taką potrzebę. I, co istotne... nigdy już nie dla wszystkich. 

Morał tej bajki: Gubimy siebie gdy pozwalamy innym decydować o tym, jacy mamy być. Dopiero gdy nauczymy się słyszeć siebie, zaczynamy żyć naprawdę...


wtorek, 21 października 2025

Weź, jeśli nie chcesz to nie bierz ...

 


W dzisiejszym świecie pełnym chaosu, pozorów, ogarniętym obsesją konsumpcji i rywalizacji, mądrości Buddy nadal  mogą być drogowskazem...

"Umysł jest wszystkim. Stajesz się tym, o czym myślisz".

"Źródłem cierpienia jest przywiązanie".

"Każdego poranka rodzimy się na nowo. To, co robimy dzisiaj, jest najważniejsze".

"Jeśli uważnie obserwujesz, wszystko staje się twoim nauczycielem".

"Nie ma drogi do szczęścia – to szczęście jest drogą".

"Jeśli coś nie ma znaczenia, należy to porzucić".

"W wojnie ego przegrany zawsze wygrywa".

"Kiedy boli – obserwuj. Życie próbuje cię czegoś nauczyć".

"Gniew jest gorącym węglem, który trzymasz z zamiarem rzucenia na kogoś. Ty się spalisz, a nie on".

"Jeśli zapalisz lampę dla kogoś, rozświetli ona również twoją drogę".

"To, co myślisz, tym się stajesz. To, co czujesz, przyciągasz. To, co sobie wyobrażasz, tworzysz".

"Spokój pochodzi z wnętrza. Nie szukaj go na zewnątrz ".

Rozmyślania przy porannej kawie...


 

Przychodzi taki moment w życiu, kiedy przestajesz odczuwać potrzebę udowadniania czegokolwiek komukolwiek. Nie dlatego, że się poddałaś — ale dlatego, że dojrzałaś. Z czasem przestajesz gonić za cudzą aprobatą. Męczy cię tłumaczenie rzeczy tym, którzy i tak nie chcą słuchać. Przestajesz oczekiwać szczerości tam, gdzie dostrzegasz tylko maski. Znużona dzieleniem przestrzeni z ludźmi, którzy są obok, ale nie z tobą. Zmęczona czekaniem — na wiadomości, które nie nadchodzą, i przeprosiny, których nikt nie składa. I wtedy coś się zmienia. Podejmujesz inną decyzję.Wybierasz spokój — ciszę zamiast niekończących się dyskusji, odejście zamiast rozrywania siebie od środka. Przestajesz udowadniać swoją wartość i po prostu się wycofujesz. Odkrywasz, że największym aktem miłości do siebie jest przestanie stawiania innych ponad sobą. Nie, nie to nie egoizm — to uzdrowienie.

Co pieniądze robią z ludźmi...

 


Pazerność jest tą cechą u ludzi, na którą zawsze można liczyć. Gdy raz już zawładnie człowiekiem, nie zna granic. Generalnie ludzie lubią się dzielić cudzym dorobkiem. Podział majątku teoretycznie wydawać by się mogło, prosta sprawa. Wszystko regulują przepisy prawa. Niestety w praktyce gdy uaktywnia się czynnik ludzki nie jest to już takie proste. Batalie sądowe potrafią ciągnąć się latami. A samo przejęcie spadku najczęściej staje się źródłem poważnych konfliktów między członkami rodziny. Można rzec, że walczą na noże - czasem w przenośni, niestety bywa też, że i dosłownie. Waśnie i spory doprowadzają do eskalującej nienawiści, bliscy sobie ludzie stają się wrogami. Dotyczy to także rodzeństw. Znam wiele takich przykładów. Chęć zagarnięcia dorobku rodziców dość często odbiera tym już dorosłym przecież dzieciom rozum i to nie tylko wtedy gdy w grę wchodzi naprawdę pokaźny majątek. Pazerność ukazuje w jaskrawym świetle ich ludzką marność. Dziedziczenie majątku zmarłego członka rodziny często staje się zarzewiem poważnych waśni, niejednokrotnie bezpowrotnie niszcząc więzi rodzinne.  Z drugiej strony należałoby zastanowić się czy te więzi naprawdę istniały, czy te rodziny naprawdę były rodzinami?  W moim odczuciu... jedyny spadek, jaki naprawdę zostawiają rodzice dzieciom, to wychowanie. Jeżeli to jest za mało... to żaden inny odziedziczony majątek  ich nie uratuje. Bowiem ci, którzy liczą majątek rodziców, często nawet wtedy gdy ci jeszcze żyją, już zapomnieli, kim są i nie szanują, i nie doceniają tego co dostali. Martwią się nie o to, co już dostali, tylko o to, co jeszcze mogą zabrać, zawłaszczyć...  Smutne to, bardzo smutne.


poniedziałek, 13 października 2025

Refleksje nad przemijaniem...


 Fot własne

Fot. własne

I pomyśleć, że te badyle na polu jeszcze nie tak dawno były łanem kwitnących słoneczników...

czwartek, 9 października 2025

Młodość w drugim gatunku...


 "Życie jest czymś, co przydarza się nam w czasie, kiedy jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy" / Anthony de Mello/ . Jakże prawdziwe są te słowa ... zdawać by się mogło oczywiste a jednak człowiek o tym zapomina pędząc przez drogi i bezdroża życia. Bo tyle rzeczy ma do ogarnięcia, skupia się więc /jak mu się wtedy wydaje/ na priorytetach. "Jutra" zaś w kwestiach tych, które w jego ocenie takimi nie są... bo wydaje mu się, że ciągle ma czas, że jeszcze zdąży, później , kiedyś, innym razem. Też tak myślałam. A tu surprise! Życie lubi obdarowywać nas niespodziankami - nie koniecznie chcianymi. I tak,  najpierw byłam młoda, młoda, młoda...aż  zwyczajnie przyzwyczaiłam się do tego stanu permanentnej młodości. I tu przestroga. Niestety nic nie trwa wiecznie. Tak więc i ja pewnego pięknego poranka obudziłam się jako emerytka, z piątką wnucząt u boku.  Wydawało mi się , że ledwie przymknęłam oko a tu całe życie gdzieś wsiąkło. Dopiero co byłam piękna i młoda, rodziłam i wychowywałam dzieci, biegałam do pracy, wszystko było na mojej głowie i barkach. A tu "budzę się" i słyszę: – Babciu, babciu pobaw się z nami. Zaczęłam zauważać, że młodzi chłopcy w autobusie ustępują mi miejsce. Mężczyźni mijają obojętnie ... jakbym była przezroczysta. Robię sobie selfie a wychodzi nie super zdjęcie, tylko jakieś kosmiczne nieszczęście. Coś mi mówi,  że lepiej będzie wrzucić na profil zdjęcie własnego psa — bo i młodszy, i bardziej fotogeniczny. Koniaczek do kawy odpada bo... nadciśnienie. Bez czapki zimno. Jakby tego było mało, łapię się  na tym, że zwykle będąc w opozycji do poglądów  swojej nieżyjącej mamy przyznaję jej rację, że w rajstopach po mrozie chodzą tylko wariatki, a w szpilkach — samobójczynie. Rodzinne imprezy zaczynają nudzić, bo najlepiej — we własnym domu. Przypadkowe spotkanie na ulicy łysawego gościa, za którym trzydzieści lat temu z dziś nie zrozumiałych powodów szalałam, wprawia w zakłopotanie... i robię wszystko żeby mnie nie poznał. Niezaprzeczalnie wszystko to można określić terminem : postępujące starzenie się. Ktoś pewnie dorzuci ...pora się z tym pogodzić i zaakceptować! Jasne. I jeśli o mnie chodzi to oswajam swoją nową rzeczywistość...nawet całkiem dobrze się już w niej zadomowiłam. Zapewniam, że szklanka nadal jest do połowy pełna - jakby się ktoś pytał. A więc nie jest źle. Zawsze może być gorzej - mam tego świadomość. Pławiąc się w tej nowej rzeczywistości  tak przy okazji odkryłam, że brak hormonów daje też coś pozytywnego. Bowiem w tym czasie  nabywamy fantastyczną zdolność patrzenia na świat z trzeźwym realizmem. I tak, różowe okulary dawno mi się potłukły i wywaliłam je do śmieci. Z mojego życia zniknęły armie tych, którzy deklarowali przyjaźń na wieki, a pozostali tylko ci / raptem kilka osób/, którzy z jakichś powodów mają do mnie prawdziwy sentyment. Przestało mnie obchodzić, to co ludzie mówią...teraz to ludzie boją się, co powiem. Jestem już na tyle dorosła, że sama decyduję, gdzie mam talię i ile lat będę mieć dziś. Ciśnienie i waga — nie koniecznie mieszczą się w obowiązujących kanonach, w gnatach coś tam skrzypi, w krzyżu czasem łupie ale mimo to uśmiecham się szczerze do świata i ludzi. Robię tylko to na co mam ochotę i tylko wtedy kiedy chcę. Utrzymuję relacje tylko z tymi,  z którymi mi po drodze. Cieszę się życiem... a wygląd ? Cóż ten zawsze można ograć strojem i makijażem - niezależnie od wieku.  W tym wszystkim najistotniejsze jest nasze wnętrze to co w sobie zbudowaliśmy, to czym emanujemy. Nasza uroda jest pochodną tego blasku bądź jego braku. I tak sobie myślę, że to moje starzenie się to wcale nie jest jeszcze starość. To raczej taka młodość  — drugiego gatunku. Przecież moje życie trwa dalej. Zatem... póki głowa pracuje a nogi mnie noszą to nadal ode mnie  zależy jak i czy będę się z nim dogadywać... 


sobota, 4 października 2025

środa, 1 października 2025

Trudno się nie zgodzić ...




"Prawdziwa przyjaźń nigdy nie jest właściwie pewna. Prawie jest niemożliwa. Mnie zawiodła wiele razy. A wydawała mi się przyjaźnią… do śmierci. Przyjaźń właściwie jest naszym wkładem w drugiego człowieka. A nie musi być wzajemnością, mimo objawów wzajemności. My nie wiemy, czy wkład drugiego człowieka w naszą przyjaźń jest identyczny jak nasz. To jest tak jak z miłością. Dwoje ludzi się kocha, ale nie wiemy, czy tą samą miłością…".

(Wiesław Myśliwski)

Szanuj siebie a będziesz szanowana...

    Inni często traktują Cię jak opcję awaryjną? Nie dotrzymują słowa, żądają od Ciebie coraz więcej i więcej? Tolerujesz ich niefajne komen...