Fot. własne
Namysłów - miasto powiatowe w województwie opolskim... słynie też z długiej tradycji warzenia piwa.
Fot. własne
Namysłów - miasto powiatowe w województwie opolskim... słynie też z długiej tradycji warzenia piwa.
Fot. własne
W niewielkiej wsi Goszcz w gminie Twardogóra kryją się malownicze ruiny /dawna siedziba rodziny Reichenbachów/ zabytkowego barokowo - rokokowego pałacu z 1749 r. To na prawdę prawdziwa perła, którą warto odwiedzić! Do niedawna był w opłakanym stanie. Na dzień dzisiejszy dzięki podjętej próbie ratowania tego cennego obiektu , powstaje on niczym feniks z popiołu i z każdym rokiem bardziej zachwyca swoim majestatem i historią...
Fot. własne
W 2017r. rozpoczęła się przebudowa i modernizacja hotelu, która pochłonęła ok. 60 mln zł.. Dziś Hotel już funkcjonuje i jak widać przedsięwzięcie opłaciło się ... miasto odzyskało piękny obiekt a goście czterogwiazdkowy standard usytuowany w ścisłym centrum miasta...
Coraz więcej kobiet, które znam, to twarde dziewczyny. Potrafią zrobić wszystko: remont mieszkania, obsłużyć wiertarkę, znieść tony węgla, a nawet zbudować coś od zera. W pracy, w domu, w życiu. Same rządzą i nie dają się zdominować. Są przebojowe, twardo stąpają po ziemi, wiedzą czego chcą i... najczęściej są singielkami, niosącymi bagaż wcześniejszych nieudanych związków. Mimo swojej autonomii nie chcą być całe życie samotne ale podniosły poprzeczkę. Mówią - " chcę kogoś silniejszego ode mnie. Kogoś, kto da mi poczucie bezpieczeństwa." Brzmi paradoksalnie??? Nie do końca. Bo siła kobiety nie wyklucza przecież potrzeby bycia chronioną, wspieraną. Wręcz przeciwnie - im jesteś silniejsza na zewnątrz, tym bardziej potrzebujesz, by ktoś dał ci prawdziwe schronienie, w którym możesz odpuścić. Mówiąc o "silnym mężczyźnie" nie myślę tu o sile mięśni czy dominacji. Silniejszy to ten, kto ma moc, by udźwignąć emocje i codzienne życie razem z taką kobietą. Nie podcina jej skrzydeł, a potrafi zatrzymać ją wtedy, kiedy ona chce odpuścić. Silny mężczyzna zna swoją wartość, jest niezależny i nie czuje się zagrożony siłą partnerki. Stabilny emocjonalnie i pewny siebie, potrafi być oparciem dla silnej kobiety, wspiera ją w realizacji jej ambicji i marzeń, a zarazem docenia jej niezależność. Budując relację na szczerości, szacunku i zaufaniu. Nie boi się trudnych sytuacji, wyzwań lecz stawia im czoła, jednocześnie okazując empatię i szacunek do uczuć partnerki. Ważna jest dla niego spójność słów i działań oraz zapewnianie bezpieczeństwa emocjonalnego drugiej stronie. To mężczyzna, który nie jest "sierotą" - czyli nie czeka, aż ktoś zrobi za niego zakupy, posprząta, albo wskaże mu palcem i powie, co i jak ma być...tak jak to czyniła kiedyś jego osobista mamusia. To jest facet, który ma swoją przestrzeń, swoje życie, ale potrafi zrobić miejsce dla niej. Innymi słowy jest wsparciem, a nie ciężarem. Silna kobieta nie chce być ciągle tą, która wszystko ogarnia, bo na dłuższą metę to jest bardzo wyczerpujące. Nie chce mieć partnera, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności nawet za proste rzeczy, który jest jak dziecko we mgle, jak dziecko które nie dorosło. Silne kobiety nie chcą być nadopiekuńcze, nie chcą być matką, nauczycielką, partnerką, terapeutką w jednym, nie chcą mieć partnerów "na utrzymaniu", ciągle dbać o wszystko i wszystkich. Relacja to partnerstwo więc gdy wszystko spada tylko na jedną stronę zaczyna brakować równowagi w związku. Brak równowagi niszczy związek od środka. Z czasem w kobiecie narasta tylko coraz większa frustracja i zmęczenie nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Bycie silną potrafi naprawdę zmęczyć. Mąż- sierota staje się balastem, z którym ciężko płynąć dalej. Generalnie kobiety potrzebują partnerów emocjonalnie dojrzałych, którzy potrafią współpracować. Z tą różnicą, że kobiety silne są już tego w pełni świadome. Dlatego jeśli szukają to szukają silniejszych mężczyzn - nie po to, by się poddać, ale by przestać ciągle walczyć o wszystko samotnie. Jeśli takich nie znajdują wolą być same. Bo one potrzebują tylko kogoś takiego, kto będzie równorzędnym partnerem, będzie ich prawdziwym oparciem - praktycznym i emocjonalnym. Erzac mężczyzny już ich nie interesuje. I tu zaczynają się schody. Mężczyźni, którzy potrafią to dać, niestety są dziś na wagę złota...
Gdzieś, nie wiadomo dokładnie gdzie, może w moim, a może w twoim sąsiedztwie, żył sobie pewien wyjątkowy ptak. Gdy tylko zaczynał swój śpiew, wszystko dookoła cichło a inne ptaki i zwierzęta zastygały w zasłuchaniu. Bowiem z tym śpiewem płynęło wszystko, każda emocja, każdy żal, każdy smutek, każdy ból ale i każde szczęście i radość i dobro i miłość. Można rzec, że śpiewał sercem i dlatego trafiał do serc. Czas jednak mijał. A wraz z jego upływem coś zaczęło się zmieniać. Zwierzęta coraz częściej pojawiały się na jego koncercie nie po to, by jak dawniej słuchać w skupieniu, ale by wymagać. "Zaśpiewaj coś wesołego, mam zły dzień!", "Śpiewaj ciszej, bo łeb mi pęka!", "Dlaczego tak głośno? Czemu tak smutno? Co tak cicho? Chyba zbyt radośnie? Za wysoko! Za nisko! Fałszujesz ? ". Po każdej takiej czy to prośbie czy poczynionej uwadze, Ptak cichł, cichł i cichł. Aż w końcu… ucichł. Smutny i milczący długo siedział na gałęzi, przyglądając się innym, którzy dalej śpiewali od niechcenia, byle jak, a nawet fałszując. Nikt ich nie krytykował. Nikt nie oczekiwał od nich niczego. Po prostu sobie byli. Może właśnie dzięki temu ich śpiew jest wolny...? - pomyślał ptak. I powoli zaczął rozumieć, że śpiew nie ma sensu, jeśli trzeba go dopasować do cudzych oczekiwań. Gdy sam nie może wyśpiewać tego co mu w duszy gra i tak jak czuje, to lepiej jest milczeć, niż żyć i śpiewać tylko po to, by zadowalać innych, by spełniać cudze oczekiwania, realizować cudze potrzeby. Ptak głęboko westchnął i... zamiast śpiewać... zaczął słuchać siebie. Początkowo to co "słyszał" nie było ani głośne ani nawet piękne, ale.. było jego. Ćwiczył się więc w tym słuchaniu siebie, czyniąc tym samym coraz większe postępy. I odtąd śpiewał już tylko wtedy, kiedy naprawdę czuł taką potrzebę. I, co istotne... nigdy już nie dla wszystkich.
Morał tej bajki: Gubimy siebie gdy pozwalamy innym decydować o tym, jacy mamy być. Dopiero gdy nauczymy się słyszeć siebie, zaczynamy żyć naprawdę...
W dzisiejszym świecie pełnym chaosu, pozorów, ogarniętym obsesją konsumpcji i rywalizacji, mądrości Buddy nadal mogą być drogowskazem...
"Umysł jest wszystkim. Stajesz się tym, o czym myślisz".
"Źródłem cierpienia jest przywiązanie".
"Każdego poranka rodzimy się na nowo. To, co robimy dzisiaj, jest najważniejsze".
"Jeśli uważnie obserwujesz, wszystko staje się twoim nauczycielem".
"Nie ma drogi do szczęścia – to szczęście jest drogą".
"Jeśli coś nie ma znaczenia, należy to porzucić".
"W wojnie ego przegrany zawsze wygrywa".
"Kiedy boli – obserwuj. Życie próbuje cię czegoś nauczyć".
"Gniew jest gorącym węglem, który trzymasz z zamiarem rzucenia na kogoś. Ty się spalisz, a nie on".
"Jeśli zapalisz lampę dla kogoś, rozświetli ona również twoją drogę".
"To, co myślisz, tym się stajesz. To, co czujesz, przyciągasz. To, co sobie wyobrażasz, tworzysz".
"Spokój pochodzi z wnętrza. Nie szukaj go na zewnątrz ".
Przychodzi taki moment w życiu, kiedy przestajesz odczuwać potrzebę udowadniania czegokolwiek komukolwiek. Nie dlatego, że się poddałaś — ale dlatego, że dojrzałaś. Z czasem przestajesz gonić za cudzą aprobatą. Męczy cię tłumaczenie rzeczy tym, którzy i tak nie chcą słuchać. Przestajesz oczekiwać szczerości tam, gdzie dostrzegasz tylko maski. Znużona dzieleniem przestrzeni z ludźmi, którzy są obok, ale nie z tobą. Zmęczona czekaniem — na wiadomości, które nie nadchodzą, i przeprosiny, których nikt nie składa. I wtedy coś się zmienia. Podejmujesz inną decyzję.Wybierasz spokój — ciszę zamiast niekończących się dyskusji, odejście zamiast rozrywania siebie od środka. Przestajesz udowadniać swoją wartość i po prostu się wycofujesz. Odkrywasz, że największym aktem miłości do siebie jest przestanie stawiania innych ponad sobą. Nie, nie to nie egoizm — to uzdrowienie.
Pazerność jest tą cechą u ludzi, na którą zawsze można liczyć. Gdy raz już zawładnie człowiekiem, nie zna granic. Generalnie ludzie lubią się dzielić cudzym dorobkiem. Podział majątku teoretycznie wydawać by się mogło, prosta sprawa. Wszystko regulują przepisy prawa. Niestety w praktyce gdy uaktywnia się czynnik ludzki nie jest to już takie proste. Batalie sądowe potrafią ciągnąć się latami. A samo przejęcie spadku najczęściej staje się źródłem poważnych konfliktów między członkami rodziny. Można rzec, że walczą na noże - czasem w przenośni, niestety bywa też, że i dosłownie. Waśnie i spory doprowadzają do eskalującej nienawiści, bliscy sobie ludzie stają się wrogami. Dotyczy to także rodzeństw. Znam wiele takich przykładów. Chęć zagarnięcia dorobku rodziców dość często odbiera tym już dorosłym przecież dzieciom rozum i to nie tylko wtedy gdy w grę wchodzi naprawdę pokaźny majątek. Pazerność ukazuje w jaskrawym świetle ich ludzką marność. Dziedziczenie majątku zmarłego członka rodziny często staje się zarzewiem poważnych waśni, niejednokrotnie bezpowrotnie niszcząc więzi rodzinne. Z drugiej strony należałoby zastanowić się czy te więzi naprawdę istniały, czy te rodziny naprawdę były rodzinami? W moim odczuciu... jedyny spadek, jaki naprawdę zostawiają rodzice dzieciom, to wychowanie. Jeżeli to jest za mało... to żaden inny odziedziczony majątek ich nie uratuje. Bowiem ci, którzy liczą majątek rodziców, często nawet wtedy gdy ci jeszcze żyją, już zapomnieli, kim są i nie szanują, i nie doceniają tego co dostali. Martwią się nie o to, co już dostali, tylko o to, co jeszcze mogą zabrać, zawłaszczyć... Smutne to, bardzo smutne.
Fot. własne
I pomyśleć, że te badyle na polu jeszcze nie tak dawno były łanem kwitnących słoneczników...
"Prawdziwa przyjaźń nigdy nie jest właściwie pewna. Prawie jest niemożliwa. Mnie zawiodła wiele razy. A wydawała mi się przyjaźnią… do śmierci. Przyjaźń właściwie jest naszym wkładem w drugiego człowieka. A nie musi być wzajemnością, mimo objawów wzajemności. My nie wiemy, czy wkład drugiego człowieka w naszą przyjaźń jest identyczny jak nasz. To jest tak jak z miłością. Dwoje ludzi się kocha, ale nie wiemy, czy tą samą miłością…".
Inni często traktują Cię jak opcję awaryjną? Nie dotrzymują słowa, żądają od Ciebie coraz więcej i więcej? Tolerujesz ich niefajne komen...