wtorek, 26 listopada 2024

Zacząć od siebie...


 

Niezmiennie zadziwia mnie, że wiele osób ciągle naprawdę wierzy, że jak znajdzie tą jedyną osobą, idealnie dopasowaną do siebie tzw. "połówkę jabłka", to wszystko się ułoży i będzie pięknie... tak jak w filmie czy książkowym romansie.  Niestety nie. No to  jak jest naprawdę? Cóż prawda jest taka. Zazwyczaj ludzie z problemami tworzą związki z ludźmi z problemami. Zatem im zdrowsi i dojrzalsi psychicznie jesteśmy, tym zdrowszych i dojrzalszych partnerów będziemy szukać. I dlatego właśnie, jeśli marzymy o szczęśliwej relacji z drugim człowiekiem, musimy zacząć od siebie. Wiara w to, że jakość relacji determinuje to, czy znajdziemy odpowiednią osobę prowadzi nas na manowce... jest nieprawdą i prostą drogą do niespełnionych związków. Główną rzeczą, jaka zdecyduje o tym, czy stworzymy dobry związek, jest jakość naszej wewnętrznej relacji z samym sobą. I od tego właśnie warto zacząć budowanie udanych związków...


 

poniedziałek, 25 listopada 2024

Życie zaczyna się po opuszczeniu wygodnego kokonu...


 Domowy KOKONIK bywa kuszący i może nam służyć jednak pod pewnym warunkiem. Pod warunkiem, że domowe pielesze nie staną się jedyną strefą komfortu, której za nic nie chcemy opuszczać. Ciepły kocyk, kapcioszki, gorąca herbatka w ulubionym kubku, serial, książka, brak konieczności ruszania się z domu, w którym jest wygodnie, przyjemnie, niespiesznie, a przede wszystkim "po mojemu". Minimum zbędnych bodźców, odpoczynek od ludzi i zewnętrznego zgiełku. Życie w kojącym domowym azylu jest kuszące, bo takie odcięcie się od wszelkich zbędnych bodźców staje się lekarstwem, swoistym kojącym balsamem dla skołatanej duszy. Stworzenie sobie bezpiecznej przestrzeni, takiego prywatnego KOKONU owszem, może być nawet formą zdrowej troski o siebie, ale taka przeciągająca się tendencja zamykania się w swoim KOKONIE może też wzmocnić poczucie samotności i trwałego odłączenia od stada. Piszę o tym bo dotarło do mnie, że sama od dłuższego czasu tak postępuję. Wydawało mi się, że izolacja mi służy. Niestety zauważyłam, że im dłużej ona trwa, tym bardziej się zagnieżdżam w swoim KOKONIE i coraz trudniej jest mi z niego wyjść. To co miało być chwilowym detoksem od nadmiarów życiowych problemów, męczących interakcji, okazją do pobycia ze sobą sam na sam tym razem jakoś tak bardzo się przeciągnęło w czasie. I sprawiło, że niejako na własne życzenie wycofałam się z głównego nurtu życia i  zjeżdżam na boczny tor, zaszywając się coraz bardziej i bardziej w domowym azylu. Dobrowolnie wypisałam się z list gości wszelkich imprez i spotkań towarzyskich, wyautowałam się ze sztafety w tłumie w bezpieczną oazę swojego mieszkania, które stało się moją pustelnią, sanktuarium emocjonalnego wytchnienia. I przez jakiś czas to się sprawdzało...niestety przestało. Dostrzegam, że to odosobnienie w pewnym momencie zaczęło działać przeciwko mnie,  zdecydowanie przestało mi służyć, zaczęło uwierać. Wcześniej w sposób bardziej umiarkowany praktykowałam okresowe "odłączanie się od stada" by odetchnąć, przywrócić równowagę, wewnętrzną harmonię. Taka chwila samotności ułatwiała mi dalsze funkcjonowanie, wspierała mój dobrostan. Tym razem widzę, że straciłam nad tym kontrolę i przybrało to formę izolacji. A przecież nie o to mi chodziło. Bo tak naprawdę to nie jestem zdeklarowaną domatorką, lubię ludzi, lubię z nimi być, lubię życie, lubię gdy coś się dzieje, lubię płynąć z nurtem...zaś poczucie wyautowania, na które co tu dużo gadać w dużej mierze sama się skazałam, jest dla mnie trudne do zniesienia...   

Czas na zmiany.

czwartek, 21 listopada 2024

To jest istotne...

 


Używając metafory lustra, można powiedzieć, że inni ludzie odbijają i pokazują nam nasze niechciane i wyparte cechy, które z jakiś przyczyn (np. wychowanie, warunki życia itd.) zostały zepchnięte do podziemia, do tzw. sfery cienia. Im silniejsze wyparcie tym bardziej jesteśmy skłonni zauważać i tępić w innych pewne zachowania. Innymi słowy stosujemy mechanizm obronny polegający na przypisywaniu, projektowaniu na innych ludzi własnych niepożądanych uczuć, motywacji,  poglądów, zachowań lub cech najczęściej negatywnych, których sami nie jesteśmy świadomi albo wręcz nie akceptujemy ich u siebie. Mówiąc wprost "wyrzucamy przed siebie" to, co nam w jakiś sposób nie pasuje, co jest niewygodne i przerzucamy na innych, zniekształcając ich charaktery czy zachowania. Nadmiernie krytykujemy te osoby, wysuwamy oskarżenia, przyjmujemy postawę obronną poprzez np. słowny atak. 

poniedziałek, 18 listopada 2024

Wrażliwość to siła...

 


Wrażliwość to siła. Pozostawiona samej sobie może powodować popadanie w wycofanie, nieśmiałość, nadmierne myślenie, analizowanie bez końca, stres, lęki, przygnębienie…


Jeśli jednak przejmiesz nad nią kontrolę i wykorzystasz możliwości, które się z nią wiążą… wprawisz w zdumienie nawet samego siebie! Wrażliwość jest bowiem cechą fundamentalną, a jej wysoki poziom od zawsze charakteryzował większość genialnych twórców, wynalazców, artystów – ludzi, którzy zmienili bieg historii.



Zatem, będąc wrażliwcem masz wszelkie predyspozycje do tego, by stać się osobą wolną emocjonalnie, spełnioną i szczęśliwą. Wystarczy tylko, nauczyć się wykorzystywać w pełni predyspozycje, które w tobie drzemią!

sobota, 16 listopada 2024

Dlaczego...


 Długo nie znajdowałam odpowiedzi na pytanie: dlaczego życie nie stawia na mojej drodze ludzi, których chcę ... ? A za to tak chętnie  wrzuca mi tych, których w ostatecznym rozrachunku wolałabym nigdy nie spotkać. I koniec końców doszłam do wniosku, że mimo wszystko był/jest w tym jakiś głębszy sens. Z czasem dostrzegłam, że  życie stawia na mej drodze takich ludzi, jakich potrzebuję, żeby coś zrozumieć,  czegoś się nauczyć... czy to poprzez miłość, czy nawet poprzez nienawiść. Czasem takich, którzy chcą mnie złamać,  jak i tych, którzy pojawiają się, by pomóc mi się pozbierać...Może nie każdą z tych osób wspominam dobrze.  Ale, jakby nie patrzeć, każda z nich w jakimś sensie pomogła mi stać się tą, którą dziś jestem. Albowiem wszelkie kryzysy, choć były bolesne, budziły mnie  ze snu, z niezauważania lub niedoceniania własnego udziału w tym, co się wydarzało. Wymusiły przyjrzenie się samej sobie, związkom, jakie tworzyłam, całemu życiu – a to był wielki krok ku świadomości... ku świadomemu tworzeniu swojego życia, zgodnie z własnym nowym wyborem. Mogę więc rzec i nie będzie w tym przesady, że przez  wczorajsze łzy... nauczyłam się uśmiechać do jutra. Cóż, każde wydarzenie w życiu może rozwijać, poszerzać świadomość, uczyć nas miłości do samych siebie i do innych ludzi. Doświadczenia, które uważamy za kryzysowe uczą życia i miłości najbardziej, niejako w przyspieszonym tempie i natężeniu. Ich wartość w życiu jest więc nieoceniona...


Wolność...

 


poniedziałek, 11 listopada 2024

Zaufanie wchodzi po schodach, a zjeżdża windą...

 


Mam nadzieję, że Zosia zacznie uważać się za dorosłą kobietę i zrozumie, że są różne poziomy zaufania. A to znaczy, że czasem może pozwolić komuś zaopiekować się sobą. Ale to nie znaczy, że ten ktoś ma brać za nią odpowiedzialność. W przypadku gdy jej mężczyzna sromotnie zawiódł jej zaufanie, pozostaje jej odzyskać zaufania do samej siebie. Zaufanie do siebie to podstawa. Zosiu wspaniale jest odzyskać głębokie zaufanie do samej siebie bo wtedy ufasz sobie i wiesz, że w każdej sytuacji, czy z nim czy bez niego poradzisz sobie. Zaufanie to fundament naszego życia. To na nim budujemy bliskość i zrozumienie. Dziś brakuje nam zaufania jak tlenu w dusznym pokoju. Zaufanie między ludźmi jest subtelną sztuką: trudno je zbudować ale bardzo łatwo utracić.

piątek, 8 listopada 2024

Nie jest łatwo...


 Dojrzała kobieta to kolejny etap w naszym babskim życiu, nowa perspektywa, często wreszcie nadarzająca się  możliwość skupienia się na sobie. Nieustannie biegając niczym ten chomik w swoim kołowrotku nawet nie wiesz kiedy to się stało. Budzisz się któregoś dnia i dociera do ciebie brutalna prawda masz 50+, 60+ albo więcej, świat coraz bardziej daje ci odczuć, że lata świetności masz już za sobą. C'est la Vie...  w zasadzie to, pani już dziękujemy.  Twoje dzieci wyfrunęły z gniazda, zamiast nich pałętają ci się w życiorysie jakieś wnuki, a rodzina coraz śmielej zwraca się do ciebie per babciu. Mąż /jeśli takowy jest/ zauważa cię w zasadzie tylko w porach wydawania posiłków lub gdy brakuje mu czystych gaci.  Zaczynasz widzieć... i niestety to, co widzisz, często ci się nie podoba i wzbudza twój niepokój. Zastanawiasz się nad sobą , nad swoim życiem czy faktycznie tego chciałaś, czy tak to miało wyglądać, czy jesteś tą, którą chciałaś być? Uzmysławiasz sobie też , że masz coraz mniej czasu. Dojrzałość zasadniczo to nie metryka. To nie liczba przeżytych lat, ale bardziej samorozwój. Samoświadomość. Im szybciej ją osiągniesz tym dla ciebie lepiej... może mniej lat życia zmarnujesz? Dojrzałość jest odpowiedzialnością za siebie i za własne wybory, jakich się świadomie dokonuje. To akceptacja własnej przeszłości. Zarówno tej, na którą nie miało się wpływu np. jako dziecko,  jak i tej, na którą miało się wpływ...czyli własne wybory, które zaprowadziły nas do miejsca, w którym jesteśmy.  Dojrzałość to pogodzenie się z faktami, że życie nie jest idealne, my nie jesteśmy idealne ani nasi partnerzy ani cała reszta ludzkiego gatunku. To akceptacja rzeczywistości takiej jaka ona  jest. Dopiero pogodzenie się i zaakceptowanie faktycznego stanu naszej rzeczywistości otwiera nas na szukanie rozwiązań a nie winnych, pozwala odzyskiwać  kontrolę nad swoim życiem. Robimy więc rachunek zysków i strat.  Szukamy samych siebie. I wreszcie stawiamy sobie właściwe pytania. Czego tak naprawdę chcemy? Czego tak naprawdę potrzebujemy? Co sprawia nam radość? A na co absolutnie nie możemy się już więcej godzić? Wiele z nas dojrzewa na tyle, że zaczyna to komunikować swojemu otoczeniu. Oczywiście otoczenie nie zawsze jest z tego faktu zadowolone, bo jak może być zadowolone gdy dotychczasowe zasady gry zaczynają się zmieniać. Bo, ku ich zaskoczeniu, ta sama kobieta, tylko w wersji dojrzałej już niema ochoty być uległą, niańczyć wnuki, wszystkich wyręczać, nie będzie się wszystkimi opiekować i wszystkim usługiwać. Ta kobieta coraz częściej hołduje zasadzie NIC NIE MUSZĘ A JEDYNIE MOGĘ JEŻELI ZECHCĘ. I zaczyna bardziej dbać o siebie, częściej wychodzić z domu, więcej odpoczywać, szuka możliwości realizowania siebie,  robiąc to, co ją cieszy, a czego nie robiła przez znakomitą część swojego życia. Zaczyna mówić, czego chce i czeka na reakcję.  Jeśli nie znajduje zrozumienia i wsparcia, dystansuje się a nawet ku zaskoczeniu otoczenia odchodzi ze związku.  Mówi się, że mężczyzna zwykle odchodzi dla innej, a kobieta odchodzi dla siebie. Bo nie chce już więcej prosić i się denerwować, gdy po raz kolejny została zignorowana. Chce więcej spokoju, nawet jeśli czasem trudniej jej ogarniać życie w pojedynkę. Kiedy więc widzisz zadbaną, uśmiechniętą i czerpiącą z życia czterdziesto-, pięćdziesięciolatkę czy jeszcze bardziej dojrzałą kobietę, to wiedz, że ona nie jest taka, bo jej życie to pasmo sukcesów i źródło samych przyjemnych emocji. To raczej wynik wewnętrznej przemiany, jaką przeszła. Możesz być pewna, że przepłakała w życiu niejedną noc i doświadczyła niejednego rozczarowania. Wie, co to ból i cierpienie. Jednak dziś akceptuje swoją historię oraz godzi się z konsekwencjami decyzji, które podejmowała. Poczuła, jak ulotne i kruche jest życie i nie chce już, by przelatywało jej między palcami. Chce robić to, co kocha i otaczać się tymi, którzy ją wspierają...

czwartek, 7 listopada 2024

Udanego dnia...

 

Puk, puk!

Kto tam ?

Życie...

Wejdź proszę.

Mogę ?

Tak, ale bez kumpli .

Jakich kumpli ?

Bólu, Cierpienia 

i Smutku...

sobota, 2 listopada 2024

Tak to bywa...


 

Prawda do przyswojenia ...


 Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a często nawet jedynie nieznacznie na przestrzeni całego życia. Po prostu zakładają "maski" i pod nimi ukrywają swoje prawdziwe ja. I to właśnie tak naprawdę, to upływ czasu pozwala najlepiej dostrzec to, jaka dana osoba jest w rzeczywistości, bez wszelkiego rodzaju pozy lub wizerunku jaki kreuje ona na użytek innych. Tak więc, jeśli myślisz, że dana osoba zmieni się bądź zmieniła ze względu na ciebie, to jesteś głęboko w błędzie! Owszem, może założyć tylko maskę, w której chcesz ją zobaczyć... I uwierz mi, prędzej czy później tę maskę zdejmie...

piątek, 1 listopada 2024

Wspominając tych , którzy odeszli...

 

W życiu wielokrotnie doświadczałam żałoby z powodu odejścia bliskich mi ludzi. Siłą rzeczy musiałam się oswoić ze śmiercią, zaakceptować fakt jej istnienia. Czego nauczyło mnie obcowanie ze śmiercią ?  Nauczyło doceniania życia. Znajdowania małych radości: z tego, że dzisiaj się obudziłam, że świeci słońce, że mogę napić się kawy z przyjaciółką, że odwiedzi mnie któreś z moich dzieci czy wnucząt, że kwitną kwiaty i ptaszek śpiewa... Czasem przez całe życie gdzieś gonimy, ciągle wyznaczamy sobie jakieś cele, mamy silne ambicje. Zdobywamy kolejne posady i dobra materialne. Tylko tak naprawdę żadna z tych rzeczy ostatecznie nie ma większego znaczenia. Tak naprawdę w życiu ważne jest samo życie. Tu i teraz, każdego dnia... 

"Bo na cmentarzu świat wydaje się jakby tylko odbiciem cmentarza. A nawet gdy się tak wędruje między grobami niepewność człowieka nachodzi, czy sam gdzieś tutaj nie leży, tylko musiałby się poszukać ".

~`W.Myśliwski / " Ostatnie rozdanie " /

1 Listopada ...


 Cmentarne współzawodnictwo to można rzec kolejny sport narodowy Polaków. Polacy tłumnie kupują liczne, kolorowe i syntetyczne ozdoby, jednocześnie zapominając nieco o sensie tych dni, czyli zwolnieniu, wspomnieniu zmarłych oraz zadumie. Często towarzyszy temu też rewia mody. Cmentarny blichtr zaczyna się od tego kto postawi okazalszą i droższą kwaterę. A potem przychodzi szaleństwo 1 Listopada i odpalają się kolejne konkurencje. Kto najlepiej wypucuje pomnik, bogatsi jadą Kärcherem, bidniejsi preferują stare metody.  Kto zapali więcej zniczy, czyje będą większe, bardziej okazałe? Kto ustawi więcej kwiatów? Kto by tam pamiętał, że generalnie /nie tylko w modzie/  zaleca się minimalizm. – Im mniej tym lepiej: mniej zniczy, kwiatów i innych ozdób. Tymczasem plastik, guma, welur i lateks, znicze, sztuczne kwiaty i ozdoby. Wszystko to uśredniając, daje 9 kg śmieci na grób innymi słowy 9 kg odpadów nierecyklingowalnych / tak wynika z badań/. A podobno walczymy o ekologię. Tu zaś okazuje się, że ta narodowa tradycja, silnie zakorzeniona w polskości, wiążąca się z wiarą, a dla niektórych także z patriotyzmem  mocno się trzyma...  mimo iż  jest niezwykle kosztowna dla środowiska. 

I co teraz ?

  A co gdy już ugrzęzłaś w toksycznej relacji?  Najczęściej próbujesz walczyć i chcesz wygrać ze swoim toksykiem? To błąd. Przestań grać w j...