Cmentarne współzawodnictwo to można rzec kolejny sport narodowy Polaków. Polacy tłumnie kupują liczne, kolorowe i syntetyczne ozdoby, jednocześnie zapominając nieco o sensie tych dni, czyli zwolnieniu, wspomnieniu zmarłych oraz zadumie. Często towarzyszy temu też rewia mody. Cmentarny blichtr zaczyna się od tego kto postawi okazalszą i droższą kwaterę. A potem przychodzi szaleństwo 1 Listopada i odpalają się kolejne konkurencje. Kto najlepiej wypucuje pomnik, bogatsi jadą Kärcherem, bidniejsi preferują stare metody. Kto zapali więcej zniczy, czyje będą większe, bardziej okazałe? Kto ustawi więcej kwiatów? Kto by tam pamiętał, że generalnie /nie tylko w modzie/ zaleca się minimalizm. – Im mniej tym lepiej: mniej zniczy, kwiatów i innych ozdób. Tymczasem plastik, guma, welur i lateks, znicze, sztuczne kwiaty i ozdoby. Wszystko to uśredniając, daje 9 kg śmieci na grób innymi słowy 9 kg odpadów nierecyklingowalnych . A podobno walczymy o ekologię. Tu zaś okazuje się, że ta narodowa tradycja, silnie zakorzeniona w polskości, wiążąca się z wiarą, a dla niektórych także z patriotyzmem mocno się trzyma... mimo iż jest niezwykle kosztowna dla środowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz