Ot taka sobotnia refleksja z wieczornego spaceru z psem.
Specyfiką małych miejscowości jest to, że z grubsza wszyscy się tu znają niemal od dziecka jeśli nie osobiście to przynajmniej z widzenia . Występująca tu znikoma anonimowość sprzyja czynieniu obserwacji. Żyjąc dłużej masz też szansę zaobserwować wręcz pokoleniowy proces degrengolady wynikający z uzależnienia od alkoholu zachodzący w znanej ci skądinąd społeczności. Pamiętasz przecież jeszcze rodziców a teraz obserwujesz już ich dzieci a może nawet i wnuki. Widzisz jak alkohol zabiera duszę kolejnym pokoleniom ludzi. Zabiera na raty. Powoli. Tak, by nikt nic nie zauważył. Gdy zauważają często jest już za późno... i nie umieją przestać. Wielu z nich kończy na "polu walki" czyli umiera...wcale nie rzadko w bramie, w melinie czy na parkowej ławce. Niestety to jakby nie odstrasza, nie budzi powszechnej głębokiej refleksji. I w miejsce wykruszającej się"starej gwardii" płynnie pojawiają się kolejni następcy i kolejni ...
Skąd ja to znam... Już sporo z takich ludzi z mojej okolicy pożegnało się z tym światem, niemniej każda wioska takowych ma. Straszne jest to, jaj niektórzy tracą godność i zdrowie przez uzależnienia.
OdpowiedzUsuńtak masz rację ...opojów ciągle ci u nas dostatek ! Czyli doświadczenia innych wcale nie uczą ?
Usuń