piątek, 28 lutego 2025

Zamknij oczy, kiedy mordują...

 

 

Główną nauką wszystkich wojen jest ta, że w ich wyniku giną ci, którzy ich nie zaczynają. Niewinni stają się ofiarami tych, którzy do władzy dochodzą drogą przemocy i manipulacji.
~ Stanisław Lem

"Nigdy więcej"! Przed laty w wielu krajach przysięgano, że nigdy więcej nie będziemy przymykać oczu na rzeź milionów niewinnych ludzi. Tak brzmiała moralna obietnica po wyniszczeniu europejskich Żydów i nie tylko ich,  w trakcie II wojny światowej. Dokonanie zbrodni przeciw ludzkości bez zdecydowanego sprzeciwu świata nigdy więcej nie miało być możliwe. Obiecanki cacanki a głupiemu radość. Obietnice jak widać gołym okiem, okazały się piękną retoryką, która przede wszystkim była i jest ozdobą wystąpień polityków. Rządy poszczególnych państw, wiele międzynarodowych sojuszy i kierownictwo ONZ, wszyscy przyrzekali oficjalnie, że będą zapobiegać zbrodni przeciw ludzkości. I co ? I nic...  niczego nie nauczyliśmy się z poprzednich masakr, dalej zamykamy oczy kiedy mordują. Nowi fanatycy dalej mogą bez przeszkód przeprowadzać masowe mordy, siać strach i zniszczenie, zmieniać granice z dawien dawna ustalone i zaakceptowane. Kto silnemu zabroni ? Przepełnia mnie gorycz gdy patrzę w jaki sposób wielcy tego świata aktualnie na naszych oczach rozgrywają Ukrainę. Wyraźnie widać ile warte są te wszystkie sojusze. Nie liczą się zabici, przelewana krew,  okaleczony naród, zniszczenia, sprawiedliwość... ważne są surowce, ekonomia, wpływy i kto ile na tym ostatecznie zarobi. Wojna trwa a "hieny" już dzielą łupy. Zbrodniarz Putin ma się świetnie - wyżarty, wypoczęty i nietykalny. Mało tego on dyktuje warunki. On nie prosi o pokój ale jak zwycięzca stawia warunki i układa się ponad głowami Ukraińców z ich rzekomymi sojusznikami.  Przyznaje sobie prawo do terenów, które zajął... dodajmy bezprawnie napadając na kraj.   Sojusznicy ... jacy są każdy widzi. Cóż, jak widać przegranych nikt nie pyta o zdanie. A zwycięzcy nikt nie będzie się pytał, czy mówił prawdę...Zwycięzców nikt nie rozlicza.


sobota, 22 lutego 2025

Człowiek jest dziwny...


 

"Kłóci się z żywymi i daje kwiaty zmarłym. Pozostaje przez lata bez rozmowy z żywą osobą, a kiedy ta umiera, składa jej hołd. Nie ma czasu na odwiedziny na żywo, ale ma czas na stypę.  Nie dzwoni, nie obejmuje, nie dba o dobre relacje za życia, ale rozpacza po zmarłym..." - znalezione w necie

"Dziwny jest człowiek. Z niewiarygodną chciwością przygarnia do siebie wszystko, co jest na tym świecie i niesamowicie cierpi, kiedy czegoś mu brakuje, ale jeszcze bardziej przychodzi mu się męczyć, gdy nie może w ten albo inny sposób pozbyć się tego, co z takim trudem zdobył."  - Pawło Zahrebelny

"Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego. " - Oscar Wilde 

"Człowiek może przywyknąć do wszystkiego, nawet do zabijania. " Yann Martel

”Przestaliśmy szukać potworów pod naszymi łóżkami, gdy zrozumieliśmy, że one są w nas.” - Joker

/myśli warte przemyślenia /


czwartek, 20 lutego 2025

Jesteś pełnią czy tylko odbiciem ???

 

Nie chcę chcę powiedzieć, że miłość nie jest ważna, chcę powiedzieć, że sposób w jaki nauczono nas kochać jest toksyczny. I dopóki nie zmienimy tej perspektywy będziemy skazani na powtarzanie tych samych błędów w nieskończoność. Od dziecka opowiadają nam historie o księciach i księżniczkach, którzy żyją długo i szczęśliwie ale nie mówią nam co dzieje się po tym "szczęśliwym" zakończeniu. Nie mówią o wewnętrznych zmaganiach, o pustce, które pojawia się nawet wtedy gdy mamy kogoś obok siebie, nie mówią, że ten idealny książę z czasem okazał się mało idealny.  Wobec powyższego my też chcemy "i żyli długo i szczęśliwie" i rzucamy nasze niespełnione tęsknoty na innych licząc, że uleczą nasze rany. Tymczasem wszystko co tłumimy staje się naszym cieniem, ukrytą częścią nas, która prędzej czy później wydostanie się na powierzchnię. W miłości ten cień objawia się z niszczycielską siłą. Pomyśl, ile razy idealizowałaś kogoś, stawiałaś go na piedestale, by po jakimś czasie odkryć, że nie jest taki doskonały jak ci się wydawało. Na początku wszystko wydaje się magiczne. Myślisz, że w końcu znalazłaś kogoś kto zrozumie twój ból, lęki, marzenia, ale z czasem ta iluzja zaczyna się rozpadać. To co było intensywną namiętnością zmienia się we frustrację, rozczarowanie i żal. Dlaczego ?  Bo nie widzimy ludzi takimi jakimi są naprawdę /nie chcemy widzieć/. Widzimy w nich odbicie tych części siebie, z którymi nigdy się nie zmierzyliśmy. Kiedy się zakochujemy nie tyle szukamy drugiej osoby co szukamy tych części siebie, które porzuciliśmy po drodze, tych które zostały stłumione przez społeczeństwo, wychowanie, nasze lęki, traumy. Nieświadome siebie, swoich niedowartościowań "malujemy więc ten idealny obrazek" drugiego człowieka, który z upływem czasu okazuje się, że niewiele ma wspólnego z prawdą. Gdy projektujemy te brakujące części siebie na partnera obarczamy go odpowiedzialnością za wypełnienie naszej pustki. Chcemy by dał nam poczucie bezpieczeństwa, miłości, akceptacji, sensu i Bóg wie czego tam jeszcze, by dał nam to czego nam brakuje , by uleczył nasze rany itp. Tymczasem ten drugi człowiek też ma swoje pustki tak więc nie ma szans by potrafił zająć się naszymi.  Pojawia się problem.  Nikt nie jest w stanie unieść takiego ciężaru. To zbyt wielka presja by relacja mogła ją wytrzymać. A co gorsza nasze oczekiwania oślepiają nas na to kim naprawdę jest druga osoba. Dopóki tkwimy w tej projekcji żyjemy w iluzji... a każda iluzja w końcu kiedyś się rozpada. I wtedy musimy zmierzyć się z brutalną prawdą, że osoba którą idealizowaliśmy nigdy nie istniała. A co bardziej przerażające...zostajemy zmuszeni do konfrontacji z tym co kryje się w nas samych, z naszymi lękami, niepewnościami, z tymi częściami siebie, które tak desperacko staraliśmy się ukryć. Społeczeństwo sprzedaje nam iluzję, że jeśli znajdziemy swoją drugą połówkę to wszystko się ułoży, że miłość to lek na wszystkie problemy. Te iluzje są niebezpieczne bo sprawiają, że wierzymy, że jesteśmy niepełni dopóki nie znajdziemy kogoś kto nas uzupełni. Niestety prawdziwy cel życia nie polega na zatraceniu się w drugim człowieku, ale na odnalezieniu samego siebie. Ten proces nazywa się indywidualizacją, czyli stawaniem się tym kim naprawdę jesteśmy... ale jak możemy to osiągnąć skoro w imię kruchego ideału nieustannie rezygnujemy z własnej wolności i tożsamości. Wystarczy się rozejrzeć wokół siebie by zobaczyć ilu ludzi tworzy tak naprawdę zdrowe relacje, ilu z nich jest w nich z własnej woli, a nie np. z wygody,  nie dlatego, że boją się samotności lub tego, że sami sobie nie poradzą. Konkluzje z takich obserwacji mogą być smutne.  Gloryfikujemy romantyczną miłość, ale ignorujemy fakt, że wiele związków to nic innego jak kontrakty emocjonalnej i ekonomicznej zależności. Ludzie trwają ze sobą nie dlatego, że się "KOCHAJĄ" na zabój, lecz dlatego, że się boją pustki, boją się własnego cienia.  I tu pojawia się wielki paradoks współczesnej miłości... im bardziej staramy się odnaleźć siebie w drugiej osobie tym bardziej się od siebie oddalamy. Ten cykl jest destrukcyjny ale nieunikniony jeśli żyjemy NIEŚWIADOMIE. Nasz CIEŃ/dla jasności/  składa się ze wszystkich aspektów naszej osobowości, które tłumimy bo nie pasują do obrazu jaki chcemy prezentować światu. To ukryta część naszej psychiki, złożona ze wszystkiego co wypieramy, czego się boimy lub czego w sobie nie akceptujemy. To nasze lęki, traumy, pragnienia, których sobie nie uświadamiamy.  W miłości cień ujawnia się jako zazdrość, kontrola, uzależnienie od drugiej osoby, urazy... uczucia, które niczym potwory czające się pod łóżkiem czekają na odpowiedni moment by się ujawnić. Te uczucia to sygnały, że są w nas części, które wołają o uwagę, ale zamiast spojrzeć do wewnątrz wolimy obwiniać innych. Daje to nam chwilowe poczucie ulgi. Łatwiej jest wskazywać winnego niż zmierzyć się z własnymi ranami. Co z tym zrobić by wiecznie nie powtarzać tych samych schematów? Wyjście z tego wymaga niestety dużo pracy nad sobą i odwagi by porzucić iluzje, które nam sprzedano by stanąć twarzą w twarz ze swoim cieniem, by zaakceptować, że nikt poza tobą nie może wypełnić pustki, którą odczuwasz. Romantyczna miłość taka jakiej nas nauczono jest UCIECZKĄ. Ucieczką od siebie, od własnego cienia, od odpowiedzialności za to by najpierw się stać pełnym, zanim spróbujemy dzielić życie z kimś innym. Kiedy uzależniamy swoje szczęście od drugiej osoby budujemy oczekiwania, których nie da się spełnić. To jak budowanie zamku z piasku. Na pierwszy rzut oka wygląda pięknie, ale wystarczy jedna fala by go zniszczyć. Pomyśl. Jak mamy naprawdę pokochać kogoś jeśli jeszcze nie nauczyliśmy się kochać siebie. I tu dochodzimy do sedna . Miłość nie powinna oznaczać znalezienia kogoś kto nas uzupełni. Powinna być dzieleniem i umacnianiem tego co już mamy. A żeby to osiągnąć, najpierw musimy stać się pełni sami w sobie.  To zaś wymaga od nas porzucenia iluzji, zmierzenia się ze swoimi lękami, zaakceptowania tego kim naprawdę jesteśmy.  No dobrze to jeśli porzucimy miłość romantyczną w formie jaką nam sprzedano to co zostanie ? Pozostaną prawdziwe więzi oparte na wolności i szacunku. Pozostaje miłość własna, zdolność do życia w zgodzie ze sobą, wolność od kajdan nierealnych oczekiwań...


wtorek, 18 lutego 2025

Wiersz o niejednej z nas...

 

                                          - Vladimir Fokanov  

SILNA KOBIETA 

„Gdy uważają Cię za silną kobietę, myślą, że nie potrzebujesz nikogo i niczego, że zniesiesz dosłownie wszystko i poradzisz sobie z każdym problemem. Że nie zależy Ci na tym, aby ktoś Cię wysłuchał, ktoś o Ciebie zadbał.

Gdy uważają Cię za silną kobietę jesteś im potrzebna by pomóc nieść im ich krzyż. Rozmawiają z Tobą, ale po to by mówić. Silna kobieta nie usłyszy pytania: czy jesteś zmęczona? Czy cierpisz? Czy coś Ci się nie udało? Czy się boisz? To co jest istotne to to, że zawsze można na nią liczyć – jest jak przystań, jak skała.

Silnej kobiecie się nie wybacza. Jeśli straci nad sobą kontrolę – staje się słaba. Jeśli puszczą jej nerwy – staje się histeryczką. Gdy silna kobieta zniknie na moment jej nieobecność jest natychmiast odnotowana. Z drugiej strony nikt na dobrą sprawę nie zauważa, że jest, dzień i noc, praktycznie zawsze – dostępna. Nikogo nie obchodzi skąd bierze siłę, by być tą kobietą. 

Zauważ, doceń, uszanuj i podziękuj Silnej Kobiecie w swoim życiu, ponieważ ona także potrzebuje czuć, że jest kochana. I że może odpocząć. "


Autor: Parker Anthony

Dlaczego nie powinniśmy plotkować...

 

W starożytnej Grecji Sokrates miał reputację człowieka wielkiej mądrości. Pewnego dnia ktoś przyszedł do filozofa i powiedział mu:
- Czy wiesz, co właśnie usłyszałem o twoim przyjacielu?
- Chwileczkę, odpowiedział Sokrates. Zanim mi powiesz, chciałbym wypróbować trzy sita.
- Trzy sita?
- Tak, kontynuował Sokrates. Zanim powiesz cokolwiek o innych, dobrze jest poświęcić trochę czasu na przefiltrowanie tego, co masz na myśli. Nazywam to próbą trzech sit. Pierwsze sito to PRAWDA. Sprawdziłeś, czy to, co mi powiesz, jest prawdą?
- Nie, właśnie to słyszałem.
- Bardzo dobrze! Więc nie wiesz, czy to prawda. Kontynuujemy z drugim sitem, sitem ŻYCZLIWOŚCI. Czy to, co chcesz mi powiedzieć o moim przyjacielu, jest dobre?
- O nie! Przeciwnie.
- Więc, zapytał Sokrates, chcesz mi mówić o nim złe rzeczy, a nawet nie jesteś pewien, czy to prawda? Może jeszcze uda Ci się zdać test trzeciego sita, czyli UŻYTECZNOŚCI. Czy to przydatne, że wiem, co zamierzasz mi powiedzieć o tym przyjacielu?
- Nie zupełnie.
- A więc, zakończył Sokrates, to, co chciałeś mi powiedzieć, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani pożyteczne. Dlaczego więc chciałeś mi to powiedzieć?
„Plotki to zła rzecz. Na początku może wydawać się przyjemne i zabawne, ale w końcu napełnia nasze serca goryczą i zatruwa nas!”
//Znalezione w sieci //

niedziela, 16 lutego 2025

"Chcę po prostu przeżyć swój dzień i móc opowiedzieć ci o nim nocą”... Louis



Zimno za oknem sprawia, że częściej zaglądam na Netflixa. Ostatnio zainteresował mnie film " Nasze noce"... okazuje się, że niektóre filmy nie potrzebują fajerwerków, wielkich zwrotów akcji ani spektakularnych scen, by poruszyć do głębi. "Nasze noce" to jedna z takich historii . Subtelna, pełna ciepła i melancholii, momentami zabawna a jednocześnie przejmująco prawdziwa. To film niekoniecznie dla starych ludzi choć o nich, o tych już bardzo dojrzałych właśnie opowiada. Ona gdy kręcono ten film miała lat 80 a on 81. Mowa o parze aktorów Jane Fonda i Robert Redford, którzy wcielili się w parę romansujących ze sobą staruszków.  Ta dwójka legendarnych aktorskich gigantów  tworzą niezwykle intymny duet  Addie i Louisa, parę wdowców, którzy postanawiają zmierzyć się z samotnością w nietypowy sposób. Addie pewnego dnia składa sąsiadowi prostą, a zarazem odważną propozycję: "Może będziemy spędzać razem noce?". Nie chodzi o seks czy romans, ale  bardziej o platoniczną relację dwojga starszych ludzi o bliskość, o rozmowy i to, by ktoś był obok, gdy nadchodzi noc – czas, w którym samotność bywa najdotkliwsza. Tak oto zaczyna się (nie)zwykła relacja Louisa i Addie. Z czasem to, co zaczęło się jako ostrożna próba przezwyciężenia pustki, stopniowo przeradza się w głęboką, autentyczną więź. Ich rozmowy są pełne czułości, humoru, ale i trudnych wspomnień. Każde z nich dźwiga swój bagaż – utracone miłości, rodzicielskie błędy, niespełnione marzenia – i dopiero teraz, w jesieni życia, mogą sobie pozwolić na szczerość, na bycie sobą bez udawania. Reżyser Ritesh Batra prowadzi tę opowieść z delikatnością, zostawiając miejsce na ciszę, spojrzenia, drobne gesty – bo czasem jedno muśnięcie dłoni znaczy więcej niż tysiąc słów. To film o tym, że nigdy nie jest za późno na miłość, że każdy zasługuje na drugą szansę, niezależnie od wieku. Ale to także historia o tym, jak bardzo opinie innych mogą wpływać na nasze wybory – czy odwaga, by podążać za własnym szczęściem, wystarczy, by zmierzyć się z oczekiwaniami otoczenia? "Nasze noce" to cichy, ale poruszający film, który nie epatuje dramatem, nie ucieka w sentymentalizm – zamiast tego serwuje coś znacznie cenniejszego: prawdę o ludzkich pragnieniach i lękach, o tym, że każdy, bez względu na wiek, chce być kochany i wysłuchany. Film jest  poruszający, tak prawdziwy i tak empatyczny wobec starości... Zwyczajnie urzekł mnie swoją zwyczajnością, spokojem, dojrzałością, harmonią do tego stopnia, że postanowiłam tu o nim wspomnieć. 

sobota, 15 lutego 2025

Uśmiechnij się dziś, bo jutro możesz nie zdążyć...


 Upływ czasu jest oczywiście nieuchronny i nieodwracalny, a jednak to, jak go postrzegamy, zależy od nas, od naszej perspektywy.  Niby proste a jakże skomplikowane. Raczej trudno polubić, zaakceptować coś, co zmienia nas i świat wokół nas, co odbiera nam bliskich, a nas samych przybliża do starości i nieuniknionego końca.  Upływ czasu w naturalny sposób budzi nasz niepokój i  poczucie utraty – młodości, możliwości, ludzi, którzy odeszli. Boimy się starości i całej tej otoczki z nią związanej. Wizja śmierci staje się coraz wyraźniejsza i co tu dużo mówić jej świadomość przeraża. Oczywiście można /jeśli kogoś stać/  próbować zatrzymać czas za pomocą technologii czy medycyny. Tyle, że to niewiele daje, poza drenażem portfela. Czasu nie oszukasz, możesz jedynie oszukiwać siebie. Tak sobie myślę, że strach przed przemijaniem wynika z naszego  przywiązania do tego, co znane i bezpieczne. Upływający czas niestety wymusza zmiany, a zmiany zawsze wiążą się z niepewnością, lękiem i budzą nasze obawy. Oczywiście czas przynosi też coś, czego nie sposób osiągnąć inaczej – życiową mądrość, doświadczenie, dojrzałość i dystans. A więc to czego brakuje nam na starcie w samodzielne życie... i to jest ok.    Z wiekiem dostrzegamy też, że wiele spraw, które kiedyś wydawały się nam ważne, najważniejsze, jakoś dziwnym trafem straciło na znaczeniu. Dopiero dziś dostrzegamy bezsens trwonionego wtedy czasu i energii.  Konflikty, porażki, czy nawet błędy przestały być ciężarem, a stały  się pouczającymi lekcjami. Nie wiem jak wy, ale ja na dzień dzisiejszy wiem, że każda chwila, która minęła, którą przeżyłam czegoś mnie nauczyła o sobie, o ludziach i o świecie, a to pozwala mi patrzeć na życie z większą akceptacją, spokojem. Zmieniając optykę widzenia upływu czasu zaczęłam postrzegać czas jako swego rodzaju szansę daną mi na rozwój. I choć z całą pewnością wolałabym by niektóre rzeczy w ogóle się nie wydarzyły w moim życiu to i tak na dzień dzisiejszy niczego nie żałuję. Moja przeszłość to świat, w którym mnie już niema. Staram się żyć "tu i teraz", cieszyć się chwilą, zamiast zamartwiać się o przyszłość lub rozpamiętywać przeszłość. Zaakceptowałam przemijalność. Codzienne drobiazgi, rytuały dnia codziennego nabrały wyjątkowej wartości, gdy uświadomiłam sobie ich ulotność. Nabrałam dystansu. Zamiast walczyć z czasem, staram się na spokojnie go doceniać traktować jak towarzysza mojej podróży. Chcąc nie chcąc musimy współpracować. Oczywiście są też i takie chwile, gdy czas wydaje się moim przeciwnikiem. Wspomnienia o utraconych bliskich, postępujący proces starzenia się ciała, choroba, dolegliwości, czy świadomość niedokończonych albo niespełnionych marzeń... czasem  wywołują smutek i nostalgię. Cóż ...każda chwila ma swoją wartość, ale nic nie trwa wiecznie więc staram się nie zatracać we wspomnieniach. Czas płynie. Jedne drzwi się zamykają, otwierają się inne, pojawiają się kolejne szanse i dobrze by było ich nie przegapić. Zatrzymać czasu nie można, lubić go też się specjalnie nie daje, wobec tego pozostaje nam nauczyć się z nim żyć...wykorzystywać go najlepiej jak tylko potrafimy , bo jak napisał  w swojej książce Oliver Sacks:  "Każdy z nas ma swoją historię życia, wewnętrzne opowiadanie - którego ciągłość, sens, jest naszym życiem. Można powiedzieć, że każdy z nas konstruuje i żyje swoje "opowiadanie", a to opowiadanie jest naszą tożsamością. "   Nie zapominajmy jednak, że w naszym opowiadaniu czas gra jedną z wiodących ról ... 

piątek, 14 lutego 2025

"Zmiana" - to imię rzeczywistości...


 Wiadomo, że wszystko startuje w jednej chwili i w jednej chwili się kończy. To, co pomiędzy, to nasze życie. Upływ czasu i inne czynniki wymuszają zmiany, a zmiany zawsze wiążą się z niepewnością. Niestety czasem pojawiają się problemy z ich  akceptacją, szczególnie gdy "zmiany nabierają tempa", gdy czas i postęp odbywa się z wielką prędkością. Wtedy coraz trudniej z ich akceptacją, zrozumieniem, jak również z adaptacją. Co by nie powiedzieć, nasz opór wobec zmian jest raczej nieskuteczny. Natomiast jedynym lekarstwem wydaje się być racjonalizacja, którą niesie uporządkowane, metodyczne poznanie tej rzeczywistości...



środa, 12 lutego 2025

Spiesz się powoli...

 

"Pewien mędrzec siedzi przy drodze, zatopiony w swoich myślach. Na horyzoncie zauważa konia i jeźdźca, którzy gnają na złamanie karku. Jeździec z wysiłkiem trzyma się głowy wierzchowca, koń daje z siebie wszystko. Pędzi tak szybko, jak tylko może. Mędrzec myśli z zaciekawieniem." Cóż może człowieka aż tak poruszyć, że pędzi jak diabeł? "Koń i jeździec zbliżają się, a mędrzec woła: " Ej dokąd tak pędzisz? "Jeździec odpowiada: "Nie wiem, zapytaj konia! " Ten dowcip ilustruje co dzieje się z naszym życiem, gdy nie mamy dobrze rozpoznanych najważniejszych wartości, którymi każdy z nas się kieruje w życiu. Żyjemy w kulturze wszechobecnego pośpiechu. Ludzie spieszą się w pracy, dlatego niedbale ją wykonują; spieszą się w używaniu życia, dlatego jego smaku nie odczuwają; spieszą się w odpoczynku, dlatego nie mogą wypocząć…

"...Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza..."  Tak podsumował ten pęd Ryszard Kapuściński...  lepiej bym tego nie ujęła.  Dobrze by było nauczyć się po prostu… żyć. To coś, czego nam w dzisiejszych czasach bardzo brakuje. Gonimy cały czas, tak naprawdę nie wiedząc za czym… Pozostawiamy na uboczu innych ludzi i wszystko to, co naprawdę ważne… 

Praca nad sobą ...

 


Wielu z nas spędza życie unikając przeszkód. Udając, że ich nie ma lub wmawiając sobie, że wszystko samo się jakoś ułoży, ale bez podejmowania faktycznego działania, które by mogło coś zmienić. Tymczasem prawdziwa dojrzałość zaczyna się wtedy gdy przestajemy unikać trudności i zamiast tego znajdujemy odwagę by stawiać im czoła. To oznacza  też kwestionowanie starych schematów, które nam nie służą, ograniczeń i otwieranie się na nowe możliwości. Zamiast tłumić lęki czy ignorować własne słabości możemy je zaakceptować. Każdy z nas nosi w sobie zarówno światło jak i cień. Dojrzałość polega na tym, że akceptujemy obie te strony w nas i  harmonijnie je łączymy... 


poniedziałek, 10 lutego 2025

Czy wiesz, że ...

 

Przez większą część swojego życia człowiek uczy się metodą "kopiuj-wklej", czyli przyswaja coś, co zobaczył lub usłyszał od innych ludzi. I tak od dziecka słyszał - "nie płacz" albo "przestań krzyczeć" zamiast budujących "smutno Ci? możesz płakać" albo "jesteś zły? wyrzuć złość krzykiem".  Jeżeli rodzice nie mówili o swoich emocjach, bo ich rodzice też tego nie robili, to jasnym się staje, że nie mogli też nauczyć swojego dziecka radzenia sobie z emocjami.  Zatem wielu z nas nauczyło się od rodziców i innych ludzi pojawiających się na naszej drodze, że emocje trzeba tłumić, że nie należy ich uzewnętrzniać, że ich wyrażanie jest czymś jeśli nie złym to przynajmniej nieodpowiednim. Tymczasem okazuje się, że tłumienie emocji obraca się przeciwko nam. Szkodzi naszemu zdrowiu psychicznemu i fizycznemu jak też kładzie się cieniem na naszych relacjach z innymi ludźmi. Albowiem każda nienazwana i niewłaściwie przeżyta emocja zostaje w naszym ciele. Te skrywane emocje buzują niczym  nie mogąca znaleźć ujścia para pod szczelną pokrywką. Czym to się kończy ? Z doświadczenia wiemy ...wybuchem.  Zatem... tłumienie emocji nie jest zdrowym podejściem do radzenia sobie z uczuciami. Warto więc szukać sposobów na konstruktywne wyrażanie i zarządzanie swoimi emocjami, aby uniknąć negatywnych skutków dla zdrowia i relacji z innymi. Jeśli sami nie potrafimy sobie pomóc, szukajmy pomocy u ludzi, którzy się na tym znają...

sobota, 8 lutego 2025

Samoświadomość...

 


Samoświadomość - to świadomość samego siebie, zdawanie sobie sprawy z doświadczanych aktualnie doznań, emocji, potrzeb, myśli, swoich możliwości czy ograniczeń, autokoncentracja uwagi. To stan psychiczny, w którym człowiek rozpoznaje zachodzące w nim zjawiska wewnętrzne i doznania jak również konfrontuje się z otaczającą go rzeczywistością, faktami. Za przykład może posłużyć np. pragnienie by zdać dobrze egzamin, ale nie ucząc się do niego, nasze pragnienie nie wystarczy aby zdać egzamin, trzeba podjąć wyzwanie i przyswoić materiał, nasze lęki, fantazje nie zmienią rzeczywistości. Samoświadomość to pojemne pojęcie. Z jednej strony ma czysto psychologiczne podłoże, które nastawione jest na zrozumienie tego, kim jestem,  jakie wartości we mnie żyją, jakie jest moje miejsce w otaczającym mnie świecie, w jaki sposób wiedza na temat moich potrzeb, myśli, czy idei może wpłynąć na mój samorozwój. Samoświadomość pozwala wykorzystać ogrom wiedzy dotyczącej nas samych do tego, by – po pierwsze – określić nasze kompetencje związane z wewnętrznym rozwojem mentalnym oraz emocjonalnym, a także – po drugie – żeby dowiedzieć się, w jaki sposób nasza konstrukcja psychologiczna, posiadane wady i zalety wpływają na funkcjonowanie w społeczności, na relacje, na podejmowane decyzje itp.  

Samoświadomość nie uwalnia nas od wyzwań, ale daje nam "narzędzia" by mądrze się z nimi mierzyć. 


piątek, 7 lutego 2025

Cytat na dziś...


Sam dla siebie człowiek nie jest świadectwem. Musi zawsze ktoś drugi poświadczyć. Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej, nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii. Uczesany, ogolony, w garniturze, w krawacie, zażywny, uśmiechnięty i żeby mu dobrze z oczu patrzyło. No, i jak najmłodziej. I wierzy, że to on. Tylko gdyby się tak uczciwie sobie przyjrzał…"   (…) 

"Traktat o łuskaniu fasoli" – Wiesław Myśliwski

czwartek, 6 lutego 2025

Paradoks...


 "Kto patrzy na zewnątrz, śni; kto patrzy do środka, budzi się." -- Carl Jung 

Zatem wybór należy do ciebie...możesz być panem siebie i architektem swojego życia a możesz też nim nie być. By się przebudzić, poukładać się ze sobą musisz zajrzeć w głąb siebie, by siebie usłyszeć potrzebujesz nieco ciszy, pobycia w samotności. Gdy nauczysz się być sam, przestaniesz postrzegać samotność jako problem, dopust boży i zaczniesz postrzegać ją bardziej jako dar. Dar, który pozwala nam kochać głębiej, prawdziwiej, bez lęku i potrzeby kontroli. Oczywiście nie oznacza to , że masz się zamknąć na resztę życia w pustelni...  Wracając do tematu. Im lepiej czujemy się sami ze sobą tym lepsze stają się nasze relacje z innymi - taki to paradoks. Dzieje się tak ponieważ. Gdy uzależniamy nasze poczucie wartości od innych tworzymy związki oparte na braku.  Szukamy w drugim człowieku tego czego nam samym brakuje. Nie trudno jest się domyśleć, że "brak przyciąga brak".  A to prowadzi do relacji kruchych i często niestety toksycznych. Ale gdy odnajdujemy równowagę w sobie, nasze poczucie wartości, czujemy się dobrze z samym sobą, akceptujemy siebie takimi jakim jesteśmy  itd. to wtedy zaczynamy budować zdrowe relacje w sposób autentyczny. Nie szukamy już kogoś kto wypełni pustkę w nas ale kogoś z kim możemy dzielić swoją pełnię.  Szanując własną indywidualność akceptujemy i szanujemy ją również u innych, a to pozwala związkom rozkwitać w zdrowy sposób...

sobota, 1 lutego 2025

Dlaczego ...

 


Dlaczego bycie inteligentnym bywa przekleństwem ? Zastanawia mnie dlaczego społeczeństwo nie szanuje i nie ceni ludzi inteligentnych. Kocha zaś przeciętniaków i daje się im uwodzić. Z pomocą przyszedł mi filozof Arthur Schopenhauer, który rozszyfrował tę zagadkę już 200 lat temu. Otóż najkrócej ujmując twierdził on, że inteligencja działa jak lustro odbijające ograniczenia innych. A ludzie nigdy nie wybaczają tego, że pokazuje im coś czego nie chcą zobaczyć. Nikt nie lubi patrzeć w lustro, które ujawnia prawdę jakiej woleli by nie dostrzegać. Inteligencja budzi specyficzną zazdrość, ukrytą niechęć, której większość ludzi nawet przed sobą nie przyznaje. Generalnie ludzie wolą słuchać wygodnych kłamstw zamiast trudnych prawd. Inteligencja bywa społecznym przekleństwem. I choć ludzie zawsze podziwiali wybitne umysły na odległość to w bezpośrednim kontakcie niestety reagują na nie zupełnie inaczej. Pierwszy z brzegu przykład. Czy nigdy nie zastanawiało cię dlaczego najpopularniejsza osoba w grupie rzadko jest tą najmądrzejszą ? Schopenhauer wyjaśnił, że przeciętność sprawia, że ludzie czują się komfortowo. Przeciętność jest jak cieplutki kocyk , otula i mówi każdemu : nie martw się jesteś w porządku taki jaki jesteś. No cóż, przeciętne umysły mają niezwykłą moc... nie podważają niczyjego obrazu siebie, nie sprawiają, że inni zaczynają się nad sobą zastanawiać. Takie utrzymywanie wszystkiego na powierzchownym poziomie sprawia, że nikt nie czuje się nieswojo. Przeciętność sprawia, że nikt nie czuje się gorszy. Dlatego gdy tylko pojawi się ktoś, kto wprowadza bardziej złożone myśli atmosfera się zmienia i nagle czuć napięcie w powietrzu ... 😊

Wszyscy się starzejemy...