Zimno za oknem sprawia, że częściej zaglądam na Netflixa. Ostatnio zainteresował mnie film " Nasze noce"... okazuje się, że niektóre filmy nie potrzebują fajerwerków, wielkich zwrotów akcji ani spektakularnych scen, by poruszyć do głębi. "Nasze noce" to jedna z takich historii . Subtelna, pełna ciepła i melancholii, momentami zabawna a jednocześnie przejmująco prawdziwa. To film niekoniecznie dla starych ludzi choć o nich, o tych już bardzo dojrzałych właśnie opowiada. Ona gdy kręcono ten film miała lat 80 a on 81. Mowa o parze aktorów Jane Fonda i Robert Redford, którzy wcielili się w parę romansujących ze sobą staruszków. Ta dwójka legendarnych aktorskich gigantów tworzą niezwykle intymny duet Addie i Louisa, parę wdowców, którzy postanawiają zmierzyć się z samotnością w nietypowy sposób. Addie pewnego dnia składa sąsiadowi prostą, a zarazem odważną propozycję: "Może będziemy spędzać razem noce?". Nie chodzi o seks czy romans, ale bardziej o platoniczną relację dwojga starszych ludzi o bliskość, o rozmowy i to, by ktoś był obok, gdy nadchodzi noc – czas, w którym samotność bywa najdotkliwsza. Tak oto zaczyna się (nie)zwykła relacja Louisa i Addie. Z czasem to, co zaczęło się jako ostrożna próba przezwyciężenia pustki, stopniowo przeradza się w głęboką, autentyczną więź. Ich rozmowy są pełne czułości, humoru, ale i trudnych wspomnień. Każde z nich dźwiga swój bagaż – utracone miłości, rodzicielskie błędy, niespełnione marzenia – i dopiero teraz, w jesieni życia, mogą sobie pozwolić na szczerość, na bycie sobą bez udawania. Reżyser Ritesh Batra prowadzi tę opowieść z delikatnością, zostawiając miejsce na ciszę, spojrzenia, drobne gesty – bo czasem jedno muśnięcie dłoni znaczy więcej niż tysiąc słów. To film o tym, że nigdy nie jest za późno na miłość, że każdy zasługuje na drugą szansę, niezależnie od wieku. Ale to także historia o tym, jak bardzo opinie innych mogą wpływać na nasze wybory – czy odwaga, by podążać za własnym szczęściem, wystarczy, by zmierzyć się z oczekiwaniami otoczenia? "Nasze noce" to cichy, ale poruszający film, który nie epatuje dramatem, nie ucieka w sentymentalizm – zamiast tego serwuje coś znacznie cenniejszego: prawdę o ludzkich pragnieniach i lękach, o tym, że każdy, bez względu na wiek, chce być kochany i wysłuchany. Film jest poruszający, tak prawdziwy i tak empatyczny wobec starości... Zwyczajnie urzekł mnie swoją zwyczajnością, spokojem, dojrzałością, harmonią do tego stopnia, że postanowiłam tu o nim wspomnieć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Człowiek jest dziwny...
"Kłóci się z żywymi i daje kwiaty zmarłym. Pozostaje przez lata bez rozmowy z żywą osobą, a kiedy umiera, składa mu hołd. Nie ma cz...

-
Nigdy nie bałam się upływu lat... przeciwnie uważałam i dalej tak uważam, że z wiekiem, człowiek staje się mądrzejszy, a przez to i fajnie...
-
Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Niby wiem o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jestem zaskoczona. Tak było i tym razem gdy n...
To rzeczywiście piękny film. Mam sporo upatrzonych pozycji na netflixie ale czasu brak... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZatem więcej czasu na własne przyjemności życzę ... Pozdrawiam :)
Usuń