Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Niby wiem o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jestem zaskoczona. Tak było i tym razem gdy nagle dostałam wiadomość o śmierci mojego bratanka. Młody trzydziestokilkuletni człowiek, przed którym wydawać by się mogło życie stoi otworem - umiera. To nie jest w porządku...i trudno się z tym pogodzić. A jednak trzeba, po prostu nie ma innego wyjścia.
Śmierć to jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale i tak łamie nam serce. Najgorsze jest to, że ktoś bliski nam umiera, mamy dziurę w sercu a świat wcale tego nie zauważa i kręci się dalej. Pozostałe po człowieku sprzęty, rzeczy i ubrania szybko gubią ślady rąk, zapach właściciela i stają się jak on martwe. Lądują na śmietniku bądź przy odrobinie szczęścia trafiają do nowych właścicieli , którzy nadają im nowe życie. A ludzie??? Cóż, zwykle przez chwilę mówią o zmarłym, dziwią się jego śmierci i... szybko zapominają. Nie łudźmy się więc, że z nami będzie inaczej... ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia, marzenia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Bo na ziemi nie ma pustych miejsc...
Bardzo mi przykro, chociaż nie wiem, w jaki sposób ma Ci to pomóc. Słowa w takiej sytuacji nie pomagają. Mi nie pomagały. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Trwamy dopóki ktoś o nas pamięta, a świat się nie zatrzymuje, choć nasz własny legł w gruzach.
OdpowiedzUsuńKażdy musi sam się uporać ze swoimi stratami... żadne słowa nie pomogą - to fakt . Niemniej podzielenie się skumulowanym w nas bólem przynosi nieco ulgi . Dziękuję Ci za zrozumienie :)
Usuń