Za wszystkimi naszymi historiami zawsze kryje się historia matki, ponieważ to w jej historii zaczyna się nasza. Rozpoznajemy swój los, poznając tę, której dzieckiem jesteśmy. Ojciec – może być domniemany, matka jest pewna. Jej łono, jej łożysko, jej pępowina, nawet jej ciepła skóra, na którą jesteśmy złożeni w chwili wyjścia na świat – wszystko, od czego później próbujemy się oddzielić jak najszybciej i jak najdalej walcząc o swoją wolność i niezależność... Dorastamy...i nikt nie jest tak krytyczny wobec własnych matek jak właśnie my – córki. Pewnie jest to jakoś związane z etapami naszego rozwoju – najpierw je idealizujemy, a potem krytykujemy. Czasem te nasze relacje bywają bardzo skomplikowane i niejednoznaczne. Mówimy wtedy nigdy "nie będę jak moja matka" po czym w swoim matkowaniu niejednokrotnie łapiemy się na tym, że w wielu sytuacjach jesteśmy jej wierną kopią. Taka ironia losu, która pozwala nam wreszcie zrozumieć, że prawdziwe matki nie są idealne... a idealne matki nie są prawdziwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz