Poczucie odrzucenia wkłada Cię w staranie.
Najpierw starasz się jako dziecko: o uwagę, o miłość, o brawa i uznanie, a potem jako dorosły… dalej, o to samo. Wszystko z poziomu „udowodnię, że jestem dość”; „udowodnię, że zasługuje”, „udowodnię, że mogę”, „udowodnię, że przynależę”; „udowodnię, że mam prawo żyć i że jestem do pokochania”… Im więcej się wystarasz i im więcej uznania z tego przyjdzie, tym bardziej będziesz się starała, żeby ukochał ktoś jeszcze… żeby pochwalił ktoś więcej…
Tak można przegonić całe swoje życie: na wysilaniu się i wychodzeniu ze skóry, za komplement, uznanie, przynależność, miłość, czy pochwałę. (Patrzymy tu chociażby na „etatowych”ratowników, pracoholików czy szeroko pojętych zadowalaczy)… Ale - i pokazuje to każda jedna historia - ten głód nigdy nie zostanie zaspokojony od zewnątrz. I tak naprawdę, każdy staracz powinien przejść obowiązkowe zatrzymanie.
Stop, po to, żeby usiąść i zapłakać.
Bo pod napędzanym adrenaliną, wysiłkowym gonieniu i zapierdalaniu na miłość i uznanie, jest bardzo smutne, zmęczone, odrzucone dziecko. Takie, które nie zna niczego innego: a jedynie staranie się w imię miłości, w imię prawa do życia, w imię więzi czy możliwości zajęcia własnego miejsca.
Zwolnij.
Zapłacz.
Wolno Ci żyć także wtedy, kiedy nie kręcisz kółek na chomiczym kołowrotku.
Wolno Ci żyć na innym oprogramowaniu.
Lubię ją jako aktorkę. Śledzę też jej profil, także czytałam tąlę wypowiedź. Mądra jest, co tu dodać.
OdpowiedzUsuńjako aktorki wcale jej nie znam, ale zaciekawia mnie to o czym pisze i mówi... mimo młodego wieku wiele doświadczyła i co istotne wie co mówi :)
Usuń