wtorek, 4 lipca 2023

A co gdy nie potrafisz z nim żyć...

 



Czasem sama miłość to za mało, żeby stworzyć udany związek. Bywa tak, że w którymś momencie zaczynasz się orientować, że i owszem kochasz go, ale nie potrafisz z nim żyć lub kochacie się ale oboje nie potraficie ze sobą żyć. Zaraz ktoś powie związki bywają trudne, jak się coś zepsuło to się naprawia, że ludzie się kłócą i generalnie sielanka i relacja idealna to tylko w filmie lub w książkowym romansidle a nie w realnym życiu zwyczajnych par. Bo tu proza życia przygniata, różnice charakterów i różne inne sytuacje sprawiają, że czasem bywa trudno a nawet bardzo. I to po części jest jakąś tam prawdą, ale przecież w życiu nie chodzi o to, żeby pracować w kamieniołomach czy dośmiertnie być Syzyfem tudzież dożywotnim "terapeutą" partnera. Zatem, czy trzeba być z kimś za wszelką cenę? Logika podpowiada NIE, NIE TRZEBA. Czasem w związku przychodzi taki moment, kiedy trzeba postawić na siebie i wybrać tzw. mniejsze zło. I chociaż boli jak cholera, decyzji tej zmienić nie możesz. Bo o ile partnerów w życiu możesz mieć wielu, to siebie masz tylko jedną. Nie chcę tu rozprawiać nad tym w/g jakich schematów ludzie dobierają się w pary. Dość na tym, że czasem spotykają się osoby, które z różnych powodów nie powinny się spotkać. A już na pewno nie powinny być ze sobą w związku...jednak zakochują się w sobie i być może dzięki emocjom, które ich łączą, których sobie wzajemnie dostarczają, ta relacja jest trwalsza, niż wszystkie, które się zdarzyły do tej pory. Celowo piszę o emocjach bo one często są mylone z uczuciami i dlatego gdy z perspektywy i bardziej analitycznie się przyglądamy temu co uważaliśmy za miłość, może się okazać, że nią wcale nie było. Nim jednak dojrzejemy by to dostrzec często oszukujemy sami siebie i brniemy dalej w związek, który wcale nas nie uszczęśliwia, nie rozwija. A mimo to z uporem maniaka staramy się by spełnił nasze oczekiwania. W życiu już tak jest, że musi być balans. A więc, jak jest dużo uniesień i dobrych emocji, to w takich samych proporcjach występują te złe. I tak, kiedy było dobrze, było ci najpiękniej na świecie. Nikt cię tak nie kochał i nikogo tak nie kochałaś. Kiedy było źle, było ci najgorzej na świecie. Nikt cię tak nie nienawidził i nikogo tak nie nienawidziłaś. Rozstania i powroty, kłótnie, słowa które nie powinny nigdy paść, zachowania takie, że sama siebie nie poznajesz, przeprosiny, często przez łóżko... to wszystko i wiele więcej staje się nie wiedzieć kiedy twoją codziennością. Choć nie powinno... w twoim życiu zaczyna panować totalny chaos i zniszczenie. Podskórnie czujesz, że nie tak powinno być, że nie tego chciałaś, że w gruncie rzeczy ten związek cię unieszczęśliwia, a zachowania bliskiej ci osoby ranią i jesteś już tym bardzo zmęczona.. ale dalej w tym tkwisz. Oczywiście w takich razach, można albo się rozstać albo nad sobą pracować. Można próbować się zmienić, ale istnieje spora szansa, że np. dopiero po terapii odkryjesz siebie na nowo i będziesz chcieć już czegoś innego i kogoś innego. Co by tu nie powiedzieć i tak wszelkie decyzje są w rękach zainteresowanych osób... tu nie ma żadnych "złotych rad". Każdy podąża swoją drogą. Na zakończenie chcę tylko powiedzieć,że nic w życiu nie jest nam dane na zawsze. Stąd bywa i tak, że drugiemu człowiekowi trzeba pozwolić odejść. Nawet wtedy, kiedy się go kocha. Kiedy podejmuje się świadomą decyzję dla dobra drugiej osoby i swojego własnego. Pocieszeniem niech będzie, że życie nie znosi pustki więc z całą pewnością, gdzieś tam i na ciebie czeka ktoś, z kim może nie będzie tak płomiennie. Ale nie będzie też wyniszczająco. Człowiek na pewnym etapie życia nie potrzebuje ognia, który go pali, czy wręcz spala...potrzebuje tylko spokoju. Poczucia bezpieczeństwa. Relacji, która buduje, a nie niszczy, rozwija a nie zubaża. Ogniste związki są domeną niedojrzałych nastolatków, które mają całe życie przed sobą i jeszcze mnóstwo wyborów, które im się przytrafią. Dojrzali ludzie /i nie mówię tu o metryce/ winni potrafić wybrać dobrze...

2 komentarze:

Nie wystarczy po prostu żyć...

  "Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrza...