Pytasz, w jaki sposób możesz "zawalczyć o swoje szczęście"? A o co tak naprawdę chcesz walczyć?
Moje zasadnicze pytanie brzmi: - jak sobie to szczęście wyobrażasz z mężczyzną, któremu nie zależy na waszej relacji?
Przecież zabiegając i szukając kontaktu, umniejszasz siebie i tak to jest odbierane. Jego poczucie władzy nad tobą się umacnia. Stajesz się kimś, z kim nie trzeba się liczyć. Czy o to ci chodzi ?
Kiedy jest w nas jakaś niepewność dotycząca nas samych, własnej atrakcyjności, wartości, często powtarzamy doświadczenia, które utwierdzają nas w takim myśleniu. Wchodzimy w pewien schemat i przyciągamy do siebie ludzi, którzy nas zawodzą.
Kiedy nasza samoocena jest w porządku, w sytuacji, kiedy ktoś się wycofuje z relacji z nami, dystansuje — przyjmujemy to do wiadomości. Oczywiście może być nam smutno, możemy czuć się zawiedzeni, rozczarowani tą osobą, ale dbamy o siebie. A takiej osobie wysyłamy sygnał zwrotny: jestem (byłam) zainteresowana, lecz skoro robisz krok w tył, to ja to akceptuję, bo zależy mi na sobie i nie chcę wchodzić w rolę kogoś, kto jednostronnie zabiega o uwagę. Zajmujemy się swoim życiem i nie próbujemy odzyskiwać "uciekiniera". Mając do siebie szacunek i kochając siebie, pragniemy bowiem, aby związek był obustronnie komfortowy.
Kiedy nasza miłość własna, czyli samoocena, szwankuje — wtedy w sytuacji, o której mówimy, mimo rozczarowania zdwajamy wysiłki i stajemy się kimś, kto kocha za dwoje. A to już nie jest zdrowe. No i nie jestem całkowicie pewna, czy słowo "kocha" jest na miejscu. W istocie bowiem pogrążamy się w lęku przed odrzuceniem, w lęku przed samotnością... a jak wiemy strach nie jest dobrym doradcą.
Zdrowa miłość to uczucie niewymagające od nas dewaluowania siebie, a to właśnie robimy, godząc się na złe traktowanie...przystając na takie warunki "związku". Cudzysłów, jak zapewne się domyślasz, bierze się stąd, że nie jest to już dobra relacja, w której oboje dbamy o swoje potrzeby. To raczej nasze związanie z kimś, kto nie okazuje nam uczuć, szacunku ani zaangażowania. A takie związanie czy uzależnienie się od drugiej osoby nie wróży dobrze i sygnalizuje nam , że mamy ze sobą problem, mamy coś do przepracowania. I im szybciej to zrobimy tym dla nas lepiej...
Ps. Szczerość ze sobą to początek wyjścia z roli ofiary.
Nie rozumiem kobiet, które przedkładają faceta nad siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, co może nimi kierować, ale i tak jest to dla mnie niepojęte.
OdpowiedzUsuńtrudno pojąć bo jesteśmy niby tacy sami a jednak bardzo różni .:)
Usuń