Zdarza ci się słyszeć rady typu "Uśmiechnij się" lub "Nie bądź taka ponura" – choć w danej chwili jesteś w całkiem dobrym humorze? Słyszysz czasem ku swemu zdumieniu od postronnych, że w ich ocenie jesteś zimna, nieprzystępna, nieprzyjazna, osądzająca, znudzona, wiecznie niezadowolona albo, że patrzysz na innych z wyższością, a może nawet i z pogardą itp... I szczerze mówiąc nie bardzo wiesz dlaczego tak cię osądzają, dlaczego przypisują ci rzeczy, których ty wcale nie czujesz? Masz dość i jest ci przykro, że wszyscy biorą cię za onieśmielającą innych lub trudno dostępną, naburmuszoną, oschłą, wrogą czy dystansującą się. Nie jesteś jedyna...niestety wiele osób tak ma i musi jakoś z tym żyć. A ta "dolegliwość" ma nawet swoją nazwę. To tzw. syndrom "bitch face". Skoro jest taki termin naukowy to nie trudno się domyśleć, że prowadzi się też stosowne badania. A z nich ku pokrzepieniu serc osób z taką twarzą wynika, że nasza mimika, którą trudno non stop kontrolować, przemawia za nas i potrafi naprawdę uprzykrzyć życie. Posiadanie "twarzy zołzy" z marsową mimiką o przeszywającym spojrzeniu sprawia, że nasze otoczenie miewa problem z właściwym odczytem tejże mimiki czy spojrzenia. Badania naukowe potwierdzają, że osoby z tzw. syndromem "bitch face" wcale nie mają negatywnych cech, które im się przypisuje, i to nie mimika jest odpowiedzialna za ich odbiór przez otoczenie. To postronni ludzie dokonują złej oceny. Mimika twarzy osoby z "BF" po prostu aktywuje w mózgach obserwatorów mechanizmy związane z wykrywaniem zagrożenia lub nieprzyjaznych intencji. I tak pokrótce, zjawisko to jest więc bardziej związane z percepcją niż rzeczywistymi emocjami czy intencjami osoby z takim wyrazem twarzy. Co więc z tym zrobić ? Nic! Napewno nie przepraszaj za mimikę, raczej zaprzyjaźnij się ze swoją "bitch face". Samoakceptacja to coś czego najbardziej potrzebujesz. Przyswój sobie prostą prawdę: taka już jestem i nie zmienię tego, a na opinie postronnych ludzi nie mam wpływu. Nie możesz przecież cały czas się pilnować, żeby tylko ktoś czegoś sobie o tobie nie pomyślał... to niedojrzałe. Zaakceptuj swoją "twarz zołzy" jako element swojej osobowości i uczyń z niej atut. Tak przecież zrobili ludzie, których podziwia cały świat - Karl Lagerfeld, królowa Elżbieta II, Kristen Stewart, Kanye West, Keanu Reeves czy choćby Victoria Beckham. Bo przecież ten surowy wyraz twarzy może być stylowy i sygnalizować, że mamy wysokie wymagania – co do gustu i co do ludzi. W ostateczności – co w tym złego? Przecież, nie wszyscy muszą nas lubić, a jeśli komuś wystarczy jeden rzut oka, żeby wydać negatywny werdykt i się do nas zniechęcić to tym lepiej dla nas, bo w tym układzie naprawdę nic nie tracimy...
Resting bitch face? Nie słyszałam, aby było to syndromem. Dla mnie, to zawsze było to tylko zjawisko w postaci niezbyt przyjemnego wyrazu twarzy i źródło licznych memów. Pewnie poszukam o tym więcej info.
OdpowiedzUsuńW każdym razie - prawdą jest to, co napisałaś o percepcji tegoż.
No i dodam, że jestem posiadaczką biczfejsa i zupełnie mi to nie przeszkadza. Ludzie czasem wypominają mi surowy wyraz paszczy i świdrujące spojrzenie, tymczasem ja mam do ich opinii stosunek całkowicie obojętny.
Też się zdziwiłam... syndrom RBF ? A jednak :) Dziękuję za komentarz ...miłego dnia. :)
Usuń